lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 1ed.] Apokalipsa, Tom III. Przyjaciel czy wróg (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/18951-wfrp-1ed-apokalipsa-tom-iii-przyjaciel-czy-wrog.html)

Gladin 03-12-2020 17:01


- Nawet o tym nie myślcie - warknął Bladin muskając stylisko topora. - Dawno nikogo nie ubiłem. Ale ani nam, ani wam nie zależy na tym, żeby wszyscy w okolicy się tu zlecieli.

Po tym, co huydermanowie zrobili w kanałach, nie miał nic przeciwko, by położyć ich trupem. Ale to raczej nie przysłużyłoby się ich misji. Jednak skumulowany gniew, złość na wszystkie przeciwności, jakie spotkali na drodze, kipiała w nim. Wystarczyła iskra, by stał się zabójcą. W tym momencie i w tym miejscu, w sposób niekontrolowany i nie planowany. Być może wypalone znamię nie było jedynym, co pozostawił mu Grimnir?

Łypiąc na tamtych czekał, jak zachowają się jego kompani. Głos rozsądku, gdzieś z daleka wołał, żeby zmusić przestępców do pomocy w przedostaniu się dalej. W zamian za dyskrecję. I w zamian za to, że próbowali ich wpuścić w... kanał.

Kerm 03-12-2020 17:31

Droga, wybrana przez Bladina, była słuszna. Bez większych problemów Konrad i jego towarzysze wydostali się z kanałów. No ale wtedy właśnie problemy się pojawiły. Problemy w postaci 'zaginionych' przemytników i prowadzonej przez nich grupki.
Konrad nie uważał, że walka, w tym momencie, przyniesie cokolwiek dobrego - prócz sprowadzenia na kark znacznie większych kłopotów (w postaci grupy wojaków z oddziałów otaczających miasto), a to nikomu do szczęścia potrzebne nie było.

- My nie będziemy sprawiać wam kłopotów - powiedział - a wy pomożecie nam opuścić to piękne miejsce cało i zdrowo - zaproponował.

Deszatie 03-12-2020 20:50

Opuścił elfa, zapowiadając krótki rekonesans i rychły powrót. Nie potrafił zgasić płomienia swojej osobowości i porywczego ducha. Marval nie rozumiał tego zachowania, ale też nie znał w pełni motywów i doświadczeń najemnika. Mężczyzna zniknął w gęstwinie zarośli, a kiedy oddalił się nieco od punktu obserwacyjnego, wreszcie odetchnął swobodnie i głośno.

Nadrzeczna przyroda nie przejmowała się ludzkimi problemami. Pod nieobecność rybaków taflę wody, co rusz poruszał plusk, bez trudu można było dostrzec srebrzyste grzbiety i płetwy. Płochliwe na ogół zwierzęta opuszczały swoje siedliska. Wodne ptactwo, gnieździło się sitowiu i oczeretach bez obaw, że dosięgnie je sieć, strzała lub włócznia myśliwego. Dopiero po dłuższej chwili uświadomił sobie, że zazwyczaj zatłoczona niczym kupiecki trakt rzeka, była teraz cicha i odludna. Nie słychać było nawoływań flisaków, miarowych pokrzykiwań wioślarzy, trzepotu wiatru w żaglach. Świat nagle stanął w obliczu zarazy. Zamyślony stąpał brzegiem, przemoczywszy nieco buty. Usiadł na pobliskim kamieniu, zastanawiając się jak obejść pobliską zatokę, kiedy wyostrzone zmysły wychwyciły słowa niesione wodnym echem.

Drgnął wewnętrznie i ruszył w stronę skąd dobiegły doń głosy. Stopniowo dołączały się kolejne, znać było, że prowadzona jest emocjonalna dyskusja, w której każdy przedstawia swoje niezbyte racje. Po chwili, kiedy zza listowia dojrzał pierwsze osoby z grupki, zrobiło mu się gorąco i pot wiadrem oblał ciało. Zrządzenie losu, łaska Sigmara, czy przeznaczenie, cokolwiek było przyczyną spotkania, nie miało to znaczenia.

Widział wyraźnie sylwetki kompanów, dotarły do niego ich gniewne wypowiedzi. Miał wrażenie, że nie słyszał ich głosów od przeszło roku. A przecież minęło zaledwie kilka tygodni! Wolken wnet domyślił się, co jest przyczyną sporu. Wystarczyło spojrzeć na bandycki sznyt mężczyzn, aby domyślić się czym parali się na co dzień. Z uczciwą pracą nie miało to nic wspólnego. Po drugiej stronie Konrad, Bladin i Peter, nieco zmizerniali, lecz w głosach nadal czuć było stanowczość. To dobrze- pomyślał.- przeciwnicy dwa razy się zastanowią zanim zdecydują się na nożową rozprawę.
Sam nie wiedział jak ma zareagować? Czy jego obecność nie wywoła nerwowości? W końcu postanowił się ujawnić. Posiadał przecież wiedzę, by pogodzić obie strony. Powoli wyszedł z cienia krzewów, dłonie trzymając w pokojowym geście z dala od rękojeści miecza.

-Darujcie sobie porywczość, w okolicy krąży kilka patroli żołdaków. - rzekł donośnie. - Straty poniesiecie wszyscy, kiedy zwąchają wasze ścieżki.- zbliżył się do grupki, wzrokiem taksując przemytników. - Jestem przyjacielem - ubiegł ich pytania. - Też liczę na zarobek i nie chcę, byście zepsuli mi źródło dochodu. Mam ofertę dla tej grupy - wskazał na dawnych kompanów. - Wpierw czeka was jednak kąpiel w Reiku, bo w przeciwnym razie żadne inne sztuczki, by oszukać strażników na nic sie zdadzą...

Posłał porozumiewawcze spojrzenie krasnoludowi. Szczerze cieszył się na ich widok, lecz panował nad głosem i mimiką, by nie zdradzić się z tej znajomości. Póki co musiał dalej grać rolę, aby przemytnicy nie powiązali go z uciekinierami. Wtedy mogli dopiero nabrać podejrzeń i stać się naprawdę nerwowi...

Campo Viejo 04-12-2020 23:36


Marval będąc kim był i upewniwszy się, że żadnego przedmiotu pod pniem żaden z nich nie zostawił, bez zastanowienia wspiął się na drzewo. Pośród wyższych gałęzi nie tylko był mniej widoczny z ziemi, lecz również spodziewał się lepszego widoku na okolicę.

Żałował, że nie był w stanie uprzedzić towarzysza o węszącymi patrolu, lecz szukać go i jednocześnie umykać przed żołnierzami to była o jedna czynność za dużo.

hen_cerbin 05-12-2020 13:50

Peter nie mógł się zdecydować. Czy nawoływać do pokoju czy od razu posłać w przemytników kulę ognia. Z jednej strony dobro misji wymagało wydostania się stąd, a do tego byli potrzebni. Z drugiej, stanowili zagrożenie dla Imperium, jako że mogli roznieść zarazę, byli przestępcami co samo w sobie wystarczało by ich skazać, a poza tym dosłownie minuty temu próbowali ich oszukać. I gdy się wahał, decyzja została podjęta za niego.
- Dzięki Sigmarze za ten znak - powiedział.

Phil 06-12-2020 13:54

Konrad, Peter, Bladin, Wolken

Jeszcze przed chwilką przemytnicy stali na niezłej pozycji. Teraz, po pojawieniu się za ich plecami kolejnej uzbrojonej postaci, szybko oszacowali ryzyko, uwzględniając przy tym potencjalne zyski i straty. Najwyraźniej doszli do wniosku, że walka w tej sytuacji nie będzie najrozsądniejszym wyborem. Nie wypuścili z dłoni rękojeści, ale żadne z nich nie dobyło broni. Obeszli Konrada, Petera i Bladina szerokim łukiem, nie spuszczając wzroku z nich i Wolkena. Zniknęli w ciemnym otworze tunelu. Pnącza kołysały się jeszcze delikatnie jakiś czas po ich odejściu.


Marval

Gdyby Marval znał bretońskie przypowieści, wiedziałby, że zadziałał jak kot, co w przeciwieństwie do cwanego lisa zna jeden tylko sposób na uniknięcie myśliwskich psów. Jeden, ale za to skuteczny. Nie znał ich jednak i nie wiedział, czy jego metoda zadziała.

Żołnierze przystanęli pod drzewem, praktycznie dokładnie pod elfem wtulonym w jego pień, schowanym w zieleni listowia. Jeden z nich sięgnął w portki, wyławiając z nich swoje przyrodzenie i poświęcił sporo czasu na dokładne opróżnienie pęcherza. Drugi ściągnął hełm, żeby przeczesać włosy. Marval widział czubek jego głowy i pierwsze oznaki łysienia w miejscu, gdzie prześwitywała skóra czaszki. Wstrzymywał oddech, starając się nie wydać najmniejszego dźwięku.

Patrol ruszył dalej.

* * *


Jakąś godzinkę później, w innej nabrzeżnej zatoczce, schowani pod oberwaną skarpą, osłonięci gęstą roślinnością i zagłuszani przez szum Reiku, spotkali się wszyscy razem. Niespotykana to była grupa, zaiste. Szlachcic, kapłan Sigmara, oprych, krasnolud i elf. Życie pisało ciekawsze scenariusze, niż najsłynniejsi dramaturdzy Starego Świata.

Gladin 06-12-2020 20:43


Gladenson wyszorował się na tyle, ile się dało, a potem poprawił czernidłem zarost. Zanim ruszą do Altdorfu, trzeba sobie sporo wyjaśnić. Skąd się wziął tutaj Deszatie. Dlaczego tu i teraz. I dlaczego zniknął wcześniej. Mając doświadczenia z Markusem, koso patrzył na człowieka. Tym bardziej, że przyprowadził ze sobą długouchego. Khazad dał do zrozumienia, że czeka na wyjaśnienia.

Deszatie 07-12-2020 11:16

Po zniknięciu łotrów Wolken skrycie odetchnął. Trochę zablefował, lecz ostatecznie opłaciło się. Palce mrowiły, jakby czuły bliskość rękojeści broni i sążnisty przelew krwi. Tym razem skończyło się jednak polubownie. Każdy poszedł w swoją stronę.

Nie wiedział jak zacząć rozmowę z kompanami. Nieco speszony zaczął od tego, że ponownie mogą liczyć na jego miecz. Opowiedział pokrótce o swojej drodze i chwili zwątpienia. Wspomniał o pomniejszym kulcie Pana Zarazy, który z polecenia astrologa został zniszczony. Dodał, że ma towarzystwo elfa, który także przysłużył się sprawie i przybył z nim w okolice Nuln.

Wręczył przyjaciołom tileańskie monety, które w ostateczności i mogły pomóc wyłgać się patrolom lub co bardziej gorliwym strażnikom. Skomentował też aktualną sytuację polityczną w Tilei, z prośbą by zapamiętali imię Gianfranco - aktualnego władcy po niedawnym przewrocie pałacowym. Później w spokoju, szczerze opowiedział o swoich rozterkach.

- Odzyskałem wiarę – zakończył. – Czuję, że samodzielnie nie będę w stanie zrzucić tego brzemienia, którym wszyscy zostaliśmy obarczeni. Wiecie dobrze, o czym mówię… W stolicy mnie to przerosło, ale później przyszło opamiętanie. Źle się dzieje w prowincjach Imperium. Nadchodzi czas zmian i chyba wszyscy czujemy ten posępny nastrój oczekiwania, kiedy zło wypełznie z cienia, by ostatecznie okazać swoja paskudną naturę. Za elfa ręczyć mogę, udowodnił nadto swoje przewagi , gdyby nie jego pomoc nie odszukałbym waszej trójki.

- I podejrzewam, co sobie myślicie – tutaj jakby dłużej zatrzymał wzrok na Khazadzie. - ale nie ufam Celestiumowi – powiódł wzrokiem po współtowarzyszach. - Nadal zbyt wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi… Lepsze to jednak od bezczynności i czekania na kolejne plagi… a nadworny astrolog może pomóc nam znaleźć klucz do przepowiedni.

Kerm 07-12-2020 20:25

Pojawienie się dawnego kompana sprawiło, iż konflikt z przemytnikami nie rozgorzał i nie zamienił się w zbrojne starcie, które mogło się dla obu stron źle skończyć.
Ale i tak nie oznaczało to, że mieli Wolkena powitać z otwartymi ramionami i przyjąć jak dawno niewidzianego brata.
Należało im się bardzo dużo wyjaśnień, które jednak musiały poczekać, bowiem w jednym Wolken miał rację - po wędrówce po kanałach potrzebna im była solidna kąpiel, a dopiero potem wyjaśnienia.

Przeciwko elfom jako takim Konrad nigdy nic nie miał, więc towarzystwo Marvala nie przeszkadzało mu, a świeże spojrzenie na całą sprawę mogło przynieść ciekawe efekty.

- Każda pomoc się przyda - powiedział. - A co do zaufania... Cierpimy, a przynajmniej ja, na brak zaufania do wysoko postawionych osób, nikogo nie wyłączając.

hen_cerbin 07-12-2020 20:49

Kapłan spojrzał na szlachcica. Przeniósł wzrok na byłego kompana, człowieka o negocjowalnej moralności. Obejrzał się na pozostałą dwójkę. Znajomy krasnolud i nieznajomy elf mierzyli się wzrokiem. Następnie spuścił oczy i przyjrzał się własnym zabrudzonym szatom. I zaczął się śmiać. Sytuacja dawno go przerosła, ale to... To od nich miała zależeć przyszłość Starego Świata? Sigmar z pewnością miał poczucie humoru.
- Nikogo lepszego nie było? - zapytał cicho.

- Nie ufamy nikomu. Ani naszym zleceniodawcom, ani naszym sojusznikom, ani nawet sobie nawzajem - powiedział nie kierując tych słów do nikogo w szczególności. a niektórzy z nas nie ufają nawet w swój własny osąd, czyny i zdrowie psychiczne, dodał w myślach - Chaos już nic więcej nie musi robić - nabrał powietrza.
- Zaufam Wam wszystkim. Komuś musimy. To ryzyko, ale w przeciwnym razie przegrana jest pewna - zakończył i zawstydził się.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:18.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172