Mam prośbę. W związku z tym, że nie działają wiadomości do pojedynczych osób, starajcie się ich nie czytać, jeśli nie są przeznaczone dla Was. Od następnego posta, do czasu aż wrócą te typy wiadomości, będę każdemu wysyłał na gadu gadu, to co jest przeznaczone dla niego. Widząc, że elfa już nie ma ruszyli także. Eik w pozycji bojowej, trzymając dwa sztylety, a Ingrid z zaciśniętą pięścią, w której najwyraźniej coś trzymała. Powoli i cicho skradali się w kierunku, gdzie, teraz widać to było coraz wyraźniej, coś leżało. A może to był ktoś? Byli coraz bliżej. Do tej pory nie wydarzyło się nic niespodziewanego. A cały plac zalewało morze ciszy. Podeszli do widocznego już bardzo dobrze kształtu. Był rozciągnięty po ziemi jak jakiś koc. Z przeciwnej strony pojawił się Sirhill. Jeszcze zanim dotarli na miejsce, już wiedzieli - to był człowiek. Teraz wyraźnie widać było nienaturalnie ułożone ciało oraz kałużę krwi powiększającą się na bruku. To co sprawiało wcześniej wrażenie koca, okazało się się płaszczem, w który ubrany był trup. Eik [user=905]Idąc, miałeś wszystkie zmysły napięte do granic możliwości. Starałeś się zauważyć wszystko co podejrzane. Ale plac był cichy. Nie słyszałeś nic poza Waszymi cichymi stąpnięciami i oddechami. Kroki za Tobą mówiły Ci, że Indrid jest tuż tuż. Nie wydarzyło się nic. Już dochodząc do kształtu, mimo, że tego nie widziałeś, wiedziałeś, że nie jest to ani sterta koszy, ani żadne szmaty rozrzucone po placu. Podszedłeś. Tak jak myślałeś, to był trup. Ubrany w szary płaszcz, który owinął mu się dookoła ciała. Spod płaszcza widać było zwykłe ubrania, typowe dla biedniejszej części miasta - płócienna koszula oraz takie same spodnie, ale dodatkowo wzmocnione skórzanymi paskami na udach (co według Ciebie i tak było czymś niezwykłym dla kogoś kto nie ma co jeść). Nie było widać żadnej broni. Za to, przez rozerwane ubranie, dobrze widać było ranę, którą miał w boku. Wiedziałeś, że była zadana sztyletem.[/user] Geisha [user=3165]Ruszyłaś za Eikiem, kurczowo zaciskając pięść z garstką popiołu. Czułaś bicie swojego serca. Trochę się bałaś - chociaż może to nie było najwłaściwsze stwierdzenie. Było to trudne do opisania uczucie. Po prostu nie lubiłaś mieć do czynienia z czymś czego nie znasz. Wolałaś wrogów, których widać. Z daleka kształt przypominał stertę koców rozrzuconych po placu. Gdy tam szłaś nie wydarzyło się nic niezwykłego. Doszłaś. Okazało się, że kształt, który wydawał się kocami, tak naprawdę jest trupem. Nie ruszyło Cię to. Widziałaś już w życiu trupy. A nawet trochę uspokoiło. W końcu nie trzeba było być nie wiadomo kim, aby zabić pojedynczego człowieka we mgle, czyli przeciwnik mógł być równie dobrze zwykłym żebrakiem szukającym łatwego zarobku. Nie uspokoiłaś jednak zmysłów, cały czas starając się zachować czujność - mimo wszystko nie wiedzieliście z kim macie do czynienia. Spojrzałaś na trupa jeszcze raz. Był ubrany w zwykłą płócienną koszulę oraz takie same spodnie, które na udach naszyte miały paski skóry. Reszty dopełniał szary płaszcz, który zawinął się dookoła ciała trupa. Zauważyłaś, że na boku ubranie jest przerwane i widać szeroką ranę. Już miałaś odwrócić wzrok, gdy nagle coś przykuło Twoją uwagę. Prawie nie zwróciłaś na to uwagi. Na ranie wyczułaś lekkie muśniecie magii, tak nikłe, że prawie niewidoczne.[/user] |
Ingrid przykucnęła jeszcze raz przy zwłokach tego biedaka. Przymknęła oczy i delikatnie dotknęła rany. Nie czuła obrzydzenia - to tylko rana na martwym ciele - wiele już takich widziała. Powoli przesunęła po niej palcami. Starała się wyczuć rodzaj magii, jej pochodzenie, cokolwiek. Ale ślad był zbyt słaby. -Eik... - szepnęła cicho. - Eik... ten człowiek tutaj... cokolwiek go zabiło... zobacz tutaj... - chciała przywołać go gestem reki, ale zrezygnowała. Eik i tak prawdopodobnie nie poczułby tego, co ona... - Morderca posługiwał się jakimś rodzajem magicznej broni. Sztyletem lub nożem. Magia była na tyle silna, że jeszcze wyczuwam jej ślad na ciele. Niestety nie jestem w stanie powiedzieć, co to za magia. Powinniśmy być ostrożni. Tak, jakby nie byli... Przykryła twarz ofiary jego płaszczem i wstała. W drugiej dłoni wciąż zciskała garść popiołu, gotowa w każdej chwili rzucić go w ewentualnego przeciwnika, wykrzykując przy tym odpowiednie zaklęcie. |
Eik trzymał sztylety w dłoniach, gotów w każdej chwili cisnąć je w pojawiającego się wroga. Rozejrzał się jeszcze raz uważnie dokoła i przykucnąwszy przy ciele ofiary powiedział cicho. - A więc to prawda, ze ludzie w Norsce są bliżej magii niż my tutaj… - spojrzał na Ingrid badawczo, ciekaw, co odpowie. - Mój dziad po mieczu, kiedyś mi o tym wspominał co nie co. Jego ojciec pochodził z Twojego kraju. Jakaś stara wojna zagnała go aż do Imperium, choć babka twierdziła co innego, że podobno przyjechał tu za kobietą. – uśmiechnął się nieznacznie do niej. - Niech i ja zerknę – odsłonił ciało i przyjrzał się ranie. – Nie przebił go na wylot, ostrze było krótkie i dosyć wąskie, krawędzie tępe … stawiam na sztylet. Cios został zadany profesjonalnie, wygląda na to, że był to jakiś zabójca. Następnie zaczął oglądać dłonie, ręce i pierś ofiary; sprawdzać, co mogła mieć przy sobie, co mogłoby skłonić zabójcę do mordu. Rzadko kto morduje dla przyjemności. Wierzył, że znajdzie ślad prowadzący go do jakiegoś wniosku, odkrycia motywu sprawcy; jakiś tatuaż, tajemny znak na ciele, świadczący o przynależności do jakiejś sekty lub gildii. - Może był to doręczyciel, złodziej, któremu nie chciał zapłacić za usługę, albo on sam dostał zlecenie na tego człowieka w celu zrabowania cennego przedmiotu lub dokonania zemsty. – zastanawiał się głośno przeszukując ciało. |
Ingrid rozglądała się nerwowo, nie miała ochoty na dłuższe rozmowy. Jedynie na wspomnienie o Norsce uśmiechnęła się. - Nie bliżej niż Wy tutaj, w Starym Świecie. Większości tego, co wiem, nauczyłam sie właśnie tutaj. Od bardzo mądrego człowieka, który teraz nie żyje, a zabiła go wiedza, której nie chciał przekazać. magia to nic dobrego. Jest kręta, podstępna, kłamliwa, i mami złudnym poczuciem władzy... Ludzie w Norsce, są prości, mężni i honorowi. Uważają, że taka magia nie jest potrzebna. Ale ja uważam, że trzeba poznać wroga, zanim przyjdzie z nim walczyć. A kiedyś to sie stanie... Ale chodźmy już, chodźmy. Zanim coś na nas wylezie. |
Nagle usłyszeliście szept Sirhilla: -Ciiii ... ktoś tu idzie. Tam- wskazał ręką kierunek trochę na lewo od tego, z którego przyszliście -skrada się w naszą stronę. Jeszcze jej nie widzę przez tą mgłę, ale czuję ją. Uważajcie - rzucił jeszcze po czym zniknął we mgle w zupełnie innym kierunku niż wskazał. |
Eik położył sztylety na ziemi, tak by szybko je chwycić w razie potrzeby i rzucić nimi. Pracował w pośpiechu słuchając słów Ingrid i w milczeniu potakując ze zrozumieniem głową. Odsłonił koszulę i znalazł na szyli zabitego medalik na rzemyku przedstawiający czarną różę. Nie zastanawiając się nad tym długo, szybko ściągnął go z szyi ofiary i schował do kieszeni. - Czarna róża, nic mi to nie mówi… - powiedział pod nosem do siebie. Następnie namacał coś pod paskiem i nim zdążył wyciągnąć na wierzch, Sirhill odwrócił ich uwagę ostrzeżeniem, szybko wyciągnął zza pasa znalezisko, znów schował do kieszeni i natychmiast podniósł sztylety z ziemi. Stanąwszy na nogi dał znak Ingrid do cichego wycofania się w przeciwnym kierunku od zmierzającej ku nim postaci, by zaczaić się na granicy widoczności i zobaczyć czy zbliżająca się postać zakrada się do nich, czy do leżącego ciała. |
Ingrid czarna róża też niewiele mówiła. Ingrid patrzyła zdziwiona na poczynania towarzysza. Nie wiedziała, czy zbesztać Eika i potraktować to co zrobił jako okradanie zmarłych, czy tez jako niezbędną czynność do wyjaśnienia ich śmierci. Cóż, widocznie w Imperium wszystko jest inne... Sirhill już dawno zniknął, Eik też się wycofywał. Ingrid nie pozostało nic innego, jak ruszyć za nimi, najciszej, jak potrafiła. |
Przykucnęli w napięciu, gotowi na to, aby w każdej chwili zaatakować wroga, gdyby taki się pojawił. Kolejne chwile oczekiwania mijały. Gdy już przeszło im przez myśl, że Sirhill mógłby się pomylić, nagle we mgle ukazała się sylwetka. Ujrzeli ją w tym samym czasie. Postać ostrożnie podchodziła do ciała leżącego na bruku. Stanęła nad nim i rozejrzała się dookoła. Po chwili pochyliła się nad nim i zaczęła przeszukiwać. |
Eik wyciągnął z kieszeni jednego kilku miedziaków, jakie zostały mu z reszty po zakupie piwa i rzucił nim nad postacią przyczajoną przy zwłokach, tak żeby moneta zabrzęczała na bruku 10 metrów za nią. Czekał na to, co zrobi ta osoba, czy pójdzie w stronę dźwięku czy wycofa się, może właśnie prosto na ich pozycje. |
Geisha czekała z zapartym tchem. Była trochę zdziwiona tym, co robi Eik... ale nie miała wyjścia. musiała mu zaufać... |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:20. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0