Yavandir Oglądając uważnie ciało zabitego mnicha odkryłeś niewielką strzałkę, wbitą w kark kapłana. Wyjąłeś ją delikatnie, a na ostrzu odkryłeś resztki jakiejś bliżej nieznanej Ci substancji. Od razu zrozumiałeś że ojciec Morten został zabity za pomocą trucizny a ta mała strzałka to narzędzie zbrodni. Chwilę potem podszedłeś do okna, jednak nie udało ci się odnaleźć nic, prócz trzech niewielkich, wyrytych na parapecie rys usytyowanych obok siebie. Pergaminy leżące na biurku i obok niego były czyste, nie zawierały żadnych informacji. |
- Przynajmniej wiemy juz jak zginął. Trucizna... - elf podniósł do góry strzałkę by pokazać ją reszcie kompanów. Chwilę potem wyjął ze swej torby podróżnej kawałek płótna i zawinął w nie strzałkę. - Schutzmann ma przynamniej narzędzie zbrodni...trochę dziwne że nikt nie obejrzał ciała przed nami... Elfowi wciąż nie dawały spokoju trzy rysy z parapetu. Miał swoje podejrzenia ale wolał na razie nie dzielić się nimi z towarzyszami, zwłaszcza że nie był pewien swych myśli, a dla niektórych mogły by wydać się wręcz szalone. Raz jeszcze podszedł do okna i wyjrzał przez nie, tym razem skrupulatnie oglądając mury od zewnątrz, szukając najmniejszego choćby śladu. |
-Pokaż no tę strzałkę, spróbuję zidentyfikować tę truciznę, w sumie sporo różnych widziałem bo mój tatko umiał je wytwarzać. Nie żeby był trucicielem ale każdy porządny aptekarz zna tę sztukę - czekał aż Yavandir poda morderczą strzałkę a w między czasie przeglądał księgi patrząc na tytuł każdej z nich, jeśli jakaś wydała mu się ciekawa to brał w ręce i oglądał a także kartkował czytając wyrywki zdań - Powinniśmy zapytać czy czegoś nie skradziono, na przykład tej relikwii którą dziś przynieśliśmy ojcu Mortenowi - powiedział po czym zajrzał pod dywan. |
Hmm, tajemnicze. Na pierwszy rzut oka żadnych śladów. Ciekawe, jak mógł zginąć. Przez chwilę przygląda się ciału zabitego, szukając na nim śladów strzałów czy ukłuć. Skoro jest otwarte okno, być może został ugodzony strzałą. Trudno wejść niezauważonym z bronią do świątyni. No może... Jeżeli umie się tą broń odpowiednio schować. Nie ma na co czekać, musimy spytać, czy ktoś nie widział nic przez okno. Wygląda przez okno patrząc, czy na przeciwko nie ma jakiegoś okna czy innego miejsca dobrego do oddania celnego strzału. |
Yavandir odwinął płotno i podał strzałkę Ibrahimowi. - Skoro masz jakąś tam wiedzę o truciznach, może uda ci się zidentyfikować tę... - rzucił Yav. - Swoją drogą ciekaw jestem, czy morderca wszedł normalną drogą czy też może oknem... Elf podszedł do otwartego okna i wraz z Gildrilem przyglądał się otoczeniu w poszukiwaniu czegoś osobliwego. |
Ken rozejrzał się po pokoju: - To mi się właśnie nie podoba w waszej religii sigmaryci... No, ale cóż... Ken rozejrzał się wśród regałów z książkami, licząc na odnalezienie czegoś ciekawego, popatrzył też pod biurko i okolice pracy ojca Mortena. |
Ibrahim uważnie oglądał strzałkę podaną mu przez Yavandira jednak nie udało mu się nic konkretnego ustalić, tak jak i pozostałym jego kompanom. Oprócz trzech rys na parapecie Yavandir i Gildril nie odnaleźli żadnych śladów, jednak po układzie budynków znajdujących się naprzeciw klasztoru, można było się domyślić że zabójca musiał dostać się do środka, gdyż budynki znajdowały się zbyt daleko by ktoś mógł oddać celny rzut lub strzał zadając tym samym śmiertelną ranę mnichowi. Oprócz narzędzia zbrodni nic więcej nie udało wam się znaleźć. |
Yavandir zmarszczył brwi i po raz ostatni rozejrzał się po komnacie. - Nic więcej tutaj nie zdziałamy... - rzucił do towarzyszy jednak oni dobrze już o tym wiedzieli. - Chyba pora udać się do Schutzmanna i przedstawić mu fakty... Yavandir wziął od cyrulika strzałkę i znów zawinął ją w płótno po czym schował do torby. - Ale najpierw może odwiedzimy "Śpiewający Księżyc" i wynajmiemy pokoje...? Co wy na to? Bo mnie jakoś niespecjalnie spieszy się do komendanta Schutzmanna... Na jego twarzy pojawił się dziki uśmiech. Liczył że towarzysze poprą jego pomysł. |
- Mnie też nie śpieszy się do Schutzmanna i możemy wstąpić do "Śpiewającego Księżyca" a skoro jesteśmy już przy osobie komendanta to chętnie bym wypytał miejscowych co o nim wiedzą, jakieś fakty albo jego tajemnice... - Uśmiechnął się i rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu. - Mam nadzieje że wpadniemy jeszcze na jakiś trop bo ta strzałka nie wystarczy na nasze uniewinnienie, może ktoś zauważy że szukamy zabójcy i spróbuje nas zlikwidować? Wtedy moglibyśmy go złapać i... wydobyć... zeznania - gdy powiedział słowo "złapać" otworzył swą torbę ukazując leżące w niej różne noże, skalpele i piły. |
Elf widząc zawartość torby Ibrahima uśmiechnął się diabelsko po czym spojrzał na człowieka: - No proszę, widzę że jednak nie taki z ciebie zwykły znachor, Ibrahim...Najpierw trucizny, teraz skalpele i noże...Widze żeś przygotowany na każdą ewentualność i to nie tylko żeby komuś pomóc. - Yav roześmiał się gromko. Chwilę potem jednak mówił już jak najbardziej poważnie.- Z tym podpytaniem okolicznej ludności to dobry pomysł. A strzałka to rzeczywiście za mało żeby udowodnić naszą niewinność Schutzmannowi. Musimy mieć mocniejsze dowody. Problem w tym, że jak będziemy tak węszyć to w końcu może się nami ktoś zainteresować. No ale wtedy go złapiemy i przetestujemy narzędzia Ibrahima - na twarzy Yava znów rysował się szeroki uśmiech. Mimo iż nie byli w zbyt ciekawej sytuacji, humory wciąż im dopisywały. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:45. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0