Kadgar mruknął coś pod nosem na przywitanie. Spojrzał "w głąb" swojego kufla, palcem zbierając pianę z piwa. Nie lubił tego, prawdę mówią nie lubił piwa, przynajmniej tego ludzkiego, gdyż według niego, prawie niczym się nie różniło od kocich szczyn. - I bardzo dobrze, niech się kurwa powybijają. - skomentował bójkę Kadgar do swoich towarzyszy, powiedział to szeptem. Kątem oka obserwował całą sytuację, miał skrytą nadzieję, że zaraz zjawi się tutaj ktoś rozsądny i skopie im dupska, raz a dobrze. |
Joachim usłyszał Kadgara i uśmiechnął się do niego. W sumie polubił tego krasnoluda przez te pare miesięcy jego pobytu w Uberwaldzie. Łączyła ich jedna ważna rzecz - obaj nie byli mile widziani w miasteczku. Teraz jest już trochę lepiej. Mało kto ich zaczepia i większość nawet ich toleruje. W końcu wykonują ważną i przydatną prace w miasteczku. W końcu gdy boli ząb a od bólu mozna zwariować to ludzie gotowi są podpisc nawet pakt z samym demonem a co dopieo oddać się w ręce bękarta. Na samą myśl o tym jeszcze bardziej uśmiechnął się ale tym razem do siebie. Po chwili Joachim otrząsnał się z zadumy. Uśmiech zszedł mu z twarzy, chrząknął cicho i znowu wpatrywał się speszony w kufel Natana. Zerknął tylko na sekunde w strone bijących się Moglibyście pójść upuszczać sobie krew gdzie indziej-pomyślał. |
Mam chwilowo dosyć miejscowych idiotów -skwitował Natan, choć był do świata nastawiony raczej pokojowo. Joachimie, masz ochotę się czegoś napić, czy będziemy już wychodzić? My z Kadgarem już kończymy, ale jeśli chcesz zawołam karczmarza. - Natan kilkoma wielkimi łykami dopił swoje piwo. Widać było, że niebardzo jest wprawiony w piciu alkoholu. Natan wstał. To jak? Po jednym panowie, czy idziemy? |
Uff...nareszcie-pomyślał Joachim-nie ma to jak Natan Joachim wstał od stołu z wyraźną ulgą -Nie, nie wołaj karczmarza Natanie.To miło z Twojej strony ale może napijemy się przy innej okazji w...w bardziej sprzyjających okolicznościach-dokończył i lekko uśmiechnął się. - To jak panowie? - i zrobił pierwszy krok w kierunku drzwi karczmy czekając na reszte kompanów. |
-Ja wychodzę -oznajmił Natan wesoło, ruszając do drzwi dziarskim krokiem. Chodź Kadgarze, nie chcesz chyba tu siedzieć i nic nie robić. Mam ochotę na coś ciekawego, na... przygodę...- i wyszedł z karczmy w chłodne wieczorne powietrze. |
- Jestem za. - uśmiechnął się. Zostawiając piwo w połowie wytarł ręce w szmatkę i ruszył za Joachimem do wyjścia. Jakby chciał oglądać rzeźnickie zapasy, z pewnością odwiedziłby Altdorfską arenę, tam to dopiero obijają sobie gęby. |
Felix popatrzył na was. -Ja tu jeszcze zostanę. Wyszliście we trójkę. Po drodze mijając walczących. Konrad albo stracił przytomność albo życie. Na dworze poraziło was słońce, lekko już szumiało w głowie dla Natana. Poszliście wzdłuż ulicy. Wyszliście właśnie na targ jak odbijecie w prawo dojdziecie do świątyni Sigmara. Uliczka odchodząca w lewo doprowadzi was do garnizonu i do więzienia. Natomiast droga, która jest prosto dochodzi do jedynej bramy i do drugiej karczmy. Karczma "Pod tulipanem" pełni też rolę hotelu. |
- Cholera, jest wciąż jasno. Mogliśmy albo zostać w tej karczmie, albo lepiej pójdziemy się zabawić do następnej. W przeciwnym razie pójdę doglądać do interesu, nie mam ochoty "zwiedzać" i tak już znanych mi uliczek bez celu się bez celu. - odparł Kadgar. |
-A może by tak... odwiedzić kogoś w więzieniu... No wiecie kogo mam na myśli. Ja bym, chętnie poszedł, chociaż widok wnętrza więzienia napawa mnie obrzydzeniem. To w końcu niedaleko. Biedaczysko, niczemu nie zawinił, jak zwykle oskarżają kogo niewinnego... |
-Natan sądzisz że nas wpuszczą tak bez żadnych oporów? Wiesz, ja i straż tak nie bardzo się lubimy...- skrzywił się na wspomnienie pewnego incydentu z przeszłości. -Chociaz z drugiej strony... Mam nadzieje że nie będą stwarzać problemów. W końcu nasza drużyna stanowi dla nich takie zagrożenie że na samą myśl trzęsa portkami-pomyślał Ostatnio w Uberwaldzie zrobiło się dosyć tłoczno Kapłani jakoś tolerowali moją obecność ale teraz jeszcze ten medyk. Stanowczo za tłoczno. Szkoda człowieka ale jak dla mnie, a w szczególności dla Lisy, to nawet lepiej. Gdyby wróciła ze studiów mogłaby zając jego miejsce...Na Shallyie! Co ja sobie myśle?! Przeciez on jeszcze zyje, jest dobrym fachowcem i człowiekiem a ja go już posyłam na śmierć. Co ze mnie za człowiek? Trzeba mu pomóc. Na pewno robił te badania dla dobra nauki -Można by dodać biedakowi troche otuchy. A tak szczerze mówiąc to ciekawi mnie ta sprawa. Chętnie dowiedziałbym się więcej o tych zakazanych badaniach. Więc jak panowie? Kadgar? Natan ma racje. To niedaleko. Potem możemy pójść do karczmy "Pod tulipanem". To jak?- spojrzał wyczekująco na Kadgara i Natana |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:59. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0