lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   Zwykły dzień (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/3394-zwykly-dzien.html)

Revan 03-07-2007 20:00

- Pozwólcie, że zapytam. Do jakiej cholewki chcecie się widzieć z tym znachorem. Osobiście nic do niego nie mam, ale nie odczuwam żadnej mentalnej potrzeby sprawdzenia, czy wszystko u niego w porządku, a przy okazji przynieś mu placek. Chyba, że umiecie gotować... - odparł prawie na bezdechu. Podrapał się po swojej niewielkiej łysinie, po czym dodał.
- Wyrok jest, nie można go uratować już, chyba, że znajdzie się niezbite dowody, że to są jakieś szmuglerki, ale, wybaczcie panowie, co nam po tym?

Yoda 03-07-2007 22:37

-Sugerujesz że leczenie ludzi to znachorstwo?-odwarknął Joachim
-Poza tym skoro znaleźli haka na niego-wzorowego obywatela i oddanego lekarza- to na nas mają takich z dziesięć. Równie dobrze mogli mnie wsadzić do tej celi. Też troche eksperymentuje...oczywiście nie kroje trupów przynajmniej na razie ale też robie mase rzeczy które mogą zostać uznane za rzucanie klatw czy innych tego typu niedorzeczności wymyślonych przez chory umysł podłych ludzi. A w Uberwaldzie 99,9% mieszkańców jest podłych i zawistnych.-powiedział to z jadem i niechęcia w głosie. Poza tym, wiem od Lisy że nawet w Midenheiem znani lekarze robią sekcje zwłok.-załozył ręce jakby uznając że ten argument przesądza sprawę. Spojrzał na Kadgara oczekując odpowiedzi

Revan 04-07-2007 00:45

- Pfff. - odparł beznamiętnie. - Jak chcesz z nim pogadać o tym i owym, czy po prostu wymienić doświadczeniem, trzeba było tak od razu. - uśmiechnął się, na zakończenie sporu, wcale nie miał ochoty kłócić się z Joachimem.

Yoda 04-07-2007 19:19

Joachim również się uśmiechnął i chyba nawet lekko zawstydził. Kadgar to porządny krasnolud. Niepotrzebnie było wszczynać kłótnie. Powinnienem już przywyknąć że większość ludzi myli magie z medycyną
-Dobrze nastęnym razem będe bardziej bezpośredni. - rzekł pojednawczym tonem- Sądze że szybko się uwiniemy z tym plackiem- zażartował- a potem obiecuje Ci Kadgarze że pójdziemy do karczmy i postawie naszej trójce piwo na mój koszt-uśmiechnął się
-Czyli rozumiem że teraz idziemy złozyć wizyte naszemu medykowi? - spojrzał jeszcze na Natana by upewnić się że wszyscy się zgadzają.

Stalker 05-07-2007 09:27

Tak, po to właśnie idziemy. Porozmawiamy sobie. Może dowiemy sie prawdy.- powiedział Natan wzdychając...

Szarlej 05-07-2007 17:28

Poszliście w stronę garnizonu po drodze mijając ludzi mniej lub bardziej znanych. W końcu miasteczko liczy niewiele ponad trzysta osób. O sakiewki obawiać się nie musicie złodziejstwa prawie nie ma. Wkrótce ujrzeliście stary magazyn w którym obecnie jest siedziba straży miejskiej. Po chwili wahania weszliście do środka. Strażników nie jest dużo wręcz przeciwnie w końcu dwadzieścia osób do pilnowania porządku i odparcia ewentualnych ataków to nic. Weszliście do środka, pomieszczeni jest dość dobrze oświetlone stoi tu szafa i cztery biurka, do tego ławka, schody na górę i zejście do piwnicy-lochów. Zastaliście tylko trzech strażników. Kerth niski krasnolud siedział właśnie i polerował swój hełm garnczkowy. Ulrich już starszy sierżant siedział za biurkiem i coś pisał. Ostatni strażnik Brutha stał i rzucał w ścianę nożem. Joachim znał Bruthe, ostatnio wyrywał mu ząb, zrobił to prawie bez boleśnie dzięki nowym ziołem. Nie zdążyliście nic zrobić gdy Ulrich wstał popatrzył na was chwycił kartkę i poszedł bez słowa na górę gdzie był pokój kapitana. Brutha popatrzył na was i spytał się życzliwym tonem:
-W jaki celu nas odwiedzacie?

Yoda 05-07-2007 21:18

Joachim podchodząc bliżej Brutha klął pod nosem ale z miną pokerzysty i tak cicho że raczej nikt go nie słyszał -Cholerne ćwoki i niedorajdy, siedzą nic nie robią tylko pierdzą w stołek- zerknął na Kertha i lekko mu się ukłonił a potem rzucił szybkie spojrzenie w strone wchodzącego już po schodach Ulricha. Podszedł do Brutha i uśmiechnął się życzliwie - musiał włożyć w to wiele wysiłku aby nie wyszedł z tego jakiś koszmarny grymas
-Witaj Bruth. Mamy do Ciebie małą prośbę... ale to za chwilkę. Powiedz mi najpierw jak się czujesz? Bolało coś po zabiegu, jak już pozbyliśmy się tego draństwa? Bo jeśli tak to mów, nie krępuj się. Na pewno znajdzie się coś co pomoże. Lepiej nic nie mów bo dostaniesz ziółka na przeczyszczenie ćwoku i zrobił zatroskaną minę.

Szarlej 05-07-2007 21:49

Joachim
Krasnolud odkłonił się a sierżant Ciebie zignorował. Natomiast Brutha rzucił nożem po raz ostatni i odezwał się:
-Boli mnie jak jem tą stroną buzi. Poza tym to dobrze lepiej niż u...-nagle umilkł.
-jaką prośbę?

Yoda 05-07-2007 23:08

Joachim pojrzał porozumiewawczo na swoich towarzyszy Natan jest bardziej wygadany, lepiej by to załatwił. No ale trudno padło na mnie
-Brutha, pewnie wiesz że o tym jegomościu, którego tu więzicie, gada cały Uberwald. Słyszałem wiele różnych plotek- częsc z nich taka niedorzeczna że aż żal dupę ściska. A wiesz kto najwięcej ich rozsiewa? Oczywiście ta stara Marta która Cię przegoniła w zeszłym tygodniu. Ja nie rozumiem tych starych lampucer? - rzekł zrezygnowanym tonem Człowiek kulturalnie rozmawia z młodą i atrakcyjną dziewką a one zawsze się wtrącą, wyzwą od najgorszych i jeszcze rozpuszczą to na całą wioskę. Ech..szkoda gadać...W każdym bądz razie tera to ona zrobiła się "najmądrzejsza" i wszyscy słuchają co ona tam plecie- trzy po trzy zresztą ale wydaje mi się że sporo ludzi wierzy w te jej bajki. - spojrzał bystro na Brutha
-Dlatego nie wierząc tej starej wiedźmie - zaakcentował wiedźma- przyszedłem do kogoś kto zna same fakty i jest wiarygodnym źródłem. Więc jak? Mogłbyś mi coś powiedzieć na temat tego medyka, Brutha? Za co właściwie siedzi i jakie dowody macie oskarżające go? I jak sądzisz - moglibyśmy odwiedzić go w celi? Na chwilkę chociaż? Jak powiesz nie ćwoku to następnym razem akurat na ciebie zabraknie mi tych ziól do znieczulania

Szarlej 09-07-2007 19:45

Joachim, Natan, Kadgar
Brutha nerwowo obejrzał się:
-No wiesz niezbyt mogę o tym mówić szczególnie, że kapitan zakazał, ale... ale możecie na chwilę z nim porozmawiać. Żadnych szczegółów podać nie mogę. Chodźcie.
Strażnik nie pewnie ruszył do ściany na którym wisiał korek z kluczami. Wziął i poszedł na dół do cel. W piwnicy było zimno i śmierdziało. Znajdowało się tu pięć cel. Poszliście korytarzem mijając puste cele. Ostatnia jako jedyna nie była pusta. Siedział w niej młody, może trzydziestoletni mężczyzna. Ubrany w brudną, niegdyś zieloną tunikę. Siedział na swojej pryczy i jadł jakąś breję. W rogu celi stało wiadro na fekalia. Brutha odtworzył drzwi i was wpuścił.
-Pospieszcie się.

Julia
Właśnie wyszłaś od kapitana straży, po długim pobycie spędzonym na jego pryczy. Po drodze minęłaś sierżanta Ulricha, chyba jedynego strażnika z którym nie spałaś. Był cnotliwy miał żonę i trójkę dzieci. Popatrzył na Ciebie jak na coś gorszego. Zeszłaś na dół, gdzie zastałaś tylko Kertha.

Szkoda Ci było tego medyka. Był dobrym człowiekiem wyleczył Ciebie gdy byłaś ciężko chora i dużo nie wziął. Może by mu tak umilić czas? Albo przynajmniej do niego zajrzeć? Jak postanowiłaś tak zrobiłaś w końcu za dwa dni chcą go zacząć torturować, wiele radości życia mu już nie zostało. Kluczy od celi nie było na kołku. Zeszłaś do piwnicy i zobaczyłaś Bruthe człowieka, który się wiecznie krępował jak Ciebie widział. Brutha właśnie wpuszczał miejscowego skrybę, cyrulika i kowala do celi medyka. Jeszcze Ciebie nie zauważyli.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:39.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172