lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   Zło kroczy ulicami (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/3978-zlo-kroczy-ulicami.html)

Mayer 12-11-2007 18:32

Chloe odetchnęła z ulgą skrycie gdy tylko komendant zaczął się śmiać. Również i ona roześmiała się i przytaknęła mężczyźnie.

-Tu się z panem zgodze, będę siedzieć cicho. No, pod względem płacy oczywiście. No i papierów też! - przytknęła palec do ust i mrugnęłą porozumiewawczo - A w kwestii halabrdy to pierz musiałabym znaleśc sobie tragarza. - znowu zaśmiała się. Wyszła z pomieszczenia żegnając się dziwacznym gestem, który według Chloe miał być odsalutowaniem. Zdecydowanie musiała nad tym poćwiczyć. No ale na wojskowości to ona się nie znała i można było jej to bez problemu wybaczyć. Widok Otta i Celahira faktycznie ją zaskoczył.

-O! Wy tez do sekretarza? Zresztą która to już godzina? Zupełnie straciłam orientację z czasem.. - machnęła reka uśmiechając się - Tak poza tym nie uwierzycie, ale do straży mnie wcielili, znaczy się, teoretycznie, ja się zgłosiłam. - wytłumaczyła z dużym naciskiem na słowo "teoretycznie" - Ale i tak, mnie, co ledwo miecz potrafi trzymać! Już prędzej zabiłąbym skalpelem w walce wręcz niż takim żelastwem! A tak w ogóle to co wy tu robicie? - zapytała w końcu spoglądając zaciekawiona na obojga.

3killas 13-11-2007 15:12

I tak jakoś się stało, że dwóch dzielnych wojowników, a od nie dawna towarzyszy, siedziało na małej ławeczce pod biurem komendata miejskiej straży z nosami spuszczonymi na kwintę. Otto był ponury z powodu straconej sakiewki, a Celahir chcąc nie chcąc dostosował sie do kompana, bo przecież ciężko tryskać optymizmem, patrząc na niedolę druha. W milczeniu oczekiwali na rozmowę w sprawie pracy z nadzieją na zarobienie tych kilku monet. Elf myślał to o pościgu za złodziejką, to o zimnym piwie, którego koniec końców nie wypił, to o zapachu dziczyzny, tak podle drażniącym jego nozdrza na targu. Poza tym wyglądał jak kretyn, co trzeba było zrzucić na karb opatrunku "zrób to sam z rękawa kobiecej koszuli z falbankami".

Nawet się nie zdziwił, kiedy wpadła na nich Chloe. Gdy opowiedziała im o swoim powołaniu do straży usmiechnął się i powiedział, że wyraźnie całe towarzystwo jest na siebie skazane i spytał, czy komendant nie prosił, by zawołała kolejnych oczekujących na rozmowę...

John5 13-11-2007 18:25

Otto ponuro wpatrywał się w czubki swoich butów. Zastanawiał się ile żołdu może otrzymywać strażnik miejski.

""Zdaje się, że potrzebują ludzi a chętnych niewielu inaczej nie musieliby ogłaszać tego na placu. Jeszcze przed wojną pamiętam, że nie każdemu pozwalano zostać strażnikiem. No ale ogromna ilość ludzi albo uciekła albo została zabita przez hordę chaosu a sama straż uczestnicząc w obronie murów straciła pewnie większość obsady toteż nie mają wyboru.""

W tym właśnie momencie drzwi otworzyły się. Kiedy wojownik podniósł wzrok ujrzał wychodzącą z pomieszczenia Chloe. Jej widok zdziwił go lekko ale zanim zdążył się odezwać przemówił Celahir stwierdzając z satysfakcją w głosie, że są skazani na swoją kompanię oraz pytając czy mogą już wejść do sekretarza.

-Taak dość mam już tego czekania oby nas przyjął teraz bo nie chce mi się już tutaj dłużej siedzieć bez celu. A wcale tak późno nie jest, mieliśmy kupić parę rzeczy ale nas okradli więc nie mieliśmy co łazić po straganach. A właśnie jeśli możesz zaczekaj na nas chwilę to razem pójdziemy po rzeczy z przydziału no i może od razu sprawdziłabyś opatrunek Celahira? Zdaje się, że rana otworzyła się kiedy gonił złodzieja, prowizorycznie zatamował krwawienie ale za solidność tego bym nie poręczył.-

Otto wstał i spojrzał na medyczkę.

Mayer 16-11-2007 22:29

Chloe przytaknęła towarzyszom. Celahir miał rację, że wyraźnie są już na siebie skazani. Medyczka była zasadniczo zadowolona. Według jej mniemania w straży pracował w większości ten mniej bystry element społeczeństwa, więc raźniej było miec z kims porozmawiać. Nie że się czuła lepsza, co to to nie... ale lubiała sobie pochlebiać.

-Hmm, zróbmy inaczej. Ja szybko przejdę się do sekretarza jesil acie coś jeszcze do załatwienia, wiecie, coś mi jeszcze trują, bo niby medyk to już więcej obowiązków - Chloe ufała Ottonowi i Celahirowi, wolała jednak ich nie narażać na kłopoty poprzez zasłyszanie niekoniecznie bezpiecznych informacji - dojdziecie do mnie, a ja zerknę co znów się paprze. - uśmiechnęła się lekko i ruszyła ku gabinetowi sekretarza.

Cedryk 04-12-2007 20:10

Chloe.

- Pani, w jakiej sprawie? - zapytał się młody skryba obsługujący sekretariat komendanta widząc zbliżająca się medyczkę.
- Komendant prosił o zatrudnienie mnie w charakterze medyczki na patrolach – odpowiedziała.
- Więc jak komendant już pewnie mówił dla osób z pani doświadczeniem i wiedzą stawka wynosi trzy złotek korony tygodniowo. Do tego ma pani prawo do jednego posiłku dzienne opłacanego przez straż i realizowanego w karczmie „Strażnicza”. Na czas patroli otrzymuje pani ekwipunek strażników potrzebny do wykonywania patroli to znaczy kurtkę skórzaną, i koszulkę kolczą oraz broń do wyboru. Teraz poproszę o nazwisko i miejsce zamieszkania.
- Chloe Maddenryk, Nordstrsasse 20.

Skryba chwilę zapisywał dane następnie podał dziewczynie ryngraf z wygrawerowanym godłem Middenheim i numerem 16, oraz papier, w którym określone jest, iż Chloe Madderyk jest członkiem straży miejskiej.

- Zaczynasz dzisiaj po szóstej straży, teraz, jeśli nie masz pytań udaj się do podziemi i pobierz potrzebny sprzęt. A jeszcze jedna sprawa jesteś też zwolniona z opłat przy wejściu wyjściu z miasta. No musisz pokazać blachę, aby udowodnić swoje prawo niektórzy wymagają też okazania tego upoważnienia, które ci wręczyłem. Byłbym zapomniał jesteś przydzielona do posterunku pierwszego, drużyna dziesiąta sierżant Frantz Leiber.

Potem zamilkł czekając na ewentualne pytania dziewczyny.

Celahir i Otto.

- Pewnie w sprawie przyjęcia do straży, większość petentów dzisiaj w tej sprawie.
– Powiedział komendant widząc wchodzących wojowników.

- Żołd jest większy niż był przed najazdem nawet dwukrotnie większy. Obecnie doświadczeni wojownicy tacy jak wy zarabiają tygodniowo dwie złote korony. Dodatkowo darmowe zakwaterowanie w koszarach, oczywiście nie jest ono obowiązkowe, plus jeden posiłek w formie obiadowej do spożycia w dowolnej porze oczywiście uzależniony od patroli praca po osiem godzin dziennie. Co piąta służba wolna. Jeśli jesteście zainteresowani porozmawiajcie z moim skrybą on skieruje was do kwatermistrza, po sprzęt i wyznaczy łóżka w koszarach. To by było na tyle teraz chciałbym dowiedzieć się coś o was. Wasze imion i dokonania. – komendant uważnie przyglądał się szczególnie Celahirowi.

Felix.

Prowadzący Felix’a strażnik cały czas nieufnie spoglądał na Amosa. Na schodach doszło do niewielkiego zamieszania, gdy schodząca dziewczyna zaskoczona pojawieniem się tuż przed nią olbrzymiego psa opuściła na ziemię metalowy symbol. Młodzieniec szybko uspokoił psa i podniósł blachę straży jak ją rozpoznał, podał dziewczynie z uśmiechem.
Po chwili dotarli do sekretariatu. Strażnik wszedł pierwszy przez przymknięte drzwi dało się słyszeć rozmowę.

- Panie sekretarzu mamy na zewnątrz maga z psem bojowym mówi, że jak jest z nim to nie jest agresywny a pozostawiony może wpaść w furię, więc przyszedłem, abyś to ty zadecydował czy wolno mu będzie się spotkać z komendantem.

- Wszystko na mojej głowie no dobrze niech wejdzie a wy jesteście już wolni.
- Możecie wejść
– gdy wyszedł strażnik.

Sekretariat zapełniony był szafami i regałami za biurkiem siedział młodzieniec przez dłuższą chwilę przypatrywał się Felixowi i Amosowi podejrzliwe poczym z przebiegły uśmiechem zapytał.

- Pewnie chowaniec, dlatego taki spokojny – wskazał głową w stronę psa.

John5 05-12-2007 18:06

"- Pewnie w sprawie przyjęcia do straży, większość petentów dzisiaj w tej sprawie. –"

Otto jedynie skinął głową, nadal był nie najlepszych myśli po utracie sakiewki. Kiedy komendant spytał o ich dokonania wojownik lekko się zdziwił ale powiedział jedynie:

-Jestem Otto Oppenheimer z Hergigu. Swego czasu służyłem w armii jako najemnik, ostatnio pracowałem jako ochroniarz przy kilku karawanach.-

Otto zamilkł patrząc na komendanta.

""Zastanawia mnie jedno po jaką cholerę pytają nas o osiągnięcia. Przecież można wymyślić cokolwiek, nie widzę w tym żadnego sensu. Tym bardziej, że przecież potrzebują pilnie ludzi. Ale nie mi to oceniać ja mam tylko odpracować swoje i zarobić na siebie.""

3killas 06-12-2007 06:58

- Że co? – zapytał głupio elf wyrwany z zamyślenia. Ostatnie zdanie komendanta przerwało jego długi tok myślowy, który rozpoczął się od „Dlaczego on na mnie ciągle się gapi…” potem przeszedł w „…nie rozumiem dlaczego ludzie tak uwielbiają tych małych piwożłopów, a nas już nie…” kończąc się gdzieś na „…bo wszyscy ludzie to rasiści!”. Celahir poprawił swój własnoręczny opatrunek na głowie (był z niego zresztą bardzo dumny), absolutnie nie zdając sobie sprawy, że być może to owa dziwna konstrukcja przyciąga wzrok mężczyzny.

- Aaa tak – dodał spokojniej po słowach Otta. – Jestem Celahir Ringeril, rzecznik kupieckiego rodu Elensar – nieświadomie mówiąc to wypiął pierś i wyprostował się, by dostojniej wyglądać – no, były rzecznik. Ostatnio najemnik i sanitariusz podczas oblężenia miasta. Do usług.

- Co do tego lokum, to mamy własne, ale nie ukrywam, że chętnie skorzystalibyśmy już z tych darmowych posiłków… - dodał lekko zakłopotany drapiąc się po głowie. Cóż można jednak poradzić, kiedy kiszki grają marsza?

Eliasz 06-12-2007 14:23

Praca nad rytuałem przebiegała powoli. Lilawander już po wstępnych obliczeniach uznał, że zajmie mu to z miesiąc, jeśli znajdzie, choć kilka godzin dziennie na wykonanie rytuału. Gdy skończył pierwsze wykresy i obliczenia przeszedł do kumulowania cienia, aby sprawić żeby trwał przy określonym przedmiocie, powodując załamanie się światła, a tym samym utrudniając schwytanie go czy trafienie. Rozpoczął od lustra, zakładał od razu, iż będzie to niezbędny składnik przy tego typu czarze. Cień wyjątkowo dobrze współpracował z magiem, elf zauważył, że ostatnie sytuacje bardzo zbliżyły go do wiatru Ulgu. Miał przy sobie małe szare zwierciadełko na którym rozpoczął testy. Po pierwszych zmaganiach uznał, że potrzebne mu będą kolejne składniki, soczewka mogła by wzmóc moc światła a więc i zwiększyć moc rytuału. Po kolejnej godzinie eksperymentowania z cieniem, którego rezultaty były co chwila skrzętnie zapisywane na pergaminach, doszedł, że aspekt Randala – kości do gry, mogłyby również sprzyjać działaniu „Zbroi Cienia”. Każdy rytuał musi mieć swoją nazwę, która określa cel działania czaru. Lilawander słyszał o podłych czarnoksiężnikach, którzy podstępnie tytułowali rytuał inaczej niż miał on działać, co czasami stanowiło śmiertelną pułapkę. Dlatego też rozsądny mag nie rzuci rytuału czy czaru, wcześniej dokładnie nie śledząc jego formuły.

"Niestety z soczewką może być problem, kości być może będzie miał któryś z towarzyszy. Może jeśli uda mi się dostać do gildii będę miał łatwiejszą możliwość zakupu składników? Na pewno tak."

Elf umył spoconą już twarz, wysiłek fizyczny był niczym w porównaniu z wysiłkiem umysłowym. Elf spędził lata myśląc nad sobą. Kim jest, co tutaj robi, jaki w tym cel i sens? Zastanawiał się i analizował każde swoje zachowanie, badał źródła wewnętrznych emocji, które były w nim a nie gdzieś na zewnątrz. W nocy analizował zachowanie za dnia, lecz w odwrotnej kolejności do wydarzeń, zaczynał od ostatnich działań powoli robiąc retrospekcję, aż ku początkowi dnia. Dzięki temu obiektywnie patrzył na swoje zachowanie. Widział swe czyny takimi jakimi były, dopiero później dochodząc do ich przyczyny.

jaded 09-12-2007 17:21

- Chowaniec to przydatne stworzenie, ale brakuje mu inicjatywy i ma zbyt rozwiniętą osobowość. Co innego dobrze wytresowany pies bojowy - Usmiechnął się i podszedł do biurka wyciągając rękę na powitanie.
-Felix z Waldenhoff, przysyła mnie Pan Wigilforz - Pokój był ciasny, a liczba zgromadzonych ksiąg zdumiewała - straż w tym mieście musiała mieć sporo pracy.
- O sprawie wiem niewiele, więc przyszedłem po informacje do najbardziej kompetentnej osoby. Czy coś już ustalono?

Cedryk 10-12-2007 09:28

Otto i Celahir.

Komendant na wypowiedziane przez elfa słowa uśmiechną się.

- Miło poznać wiele dobrego o tobie słyszałem. Wybaczcie to wypytywanie i tak bym ciebie Otto przyjął, lecz elfy raczej znane są ze swego egocentryzmu i dlatego ich nie przyjmujemy do straży. Celahirze stanowisz chyba chlubny wyjątek z przyjemnością ciebie zatrudnię, bo wiem, iż nie znikniesz pewnego dnia bez słowa jak to jest w zwyczaju u twoich pobratymców. – wskazał drzwi głową
- więcej informacji otrzymacie u mojego sekretarza on też wciągnie was do ewidencji.

W drzwiach wojownicy natknęli się na wchodzącego młodzieńca z olbrzymi psem bojowym.

- Więc potrzebuję waszych danych imion i tak dalej gdzie mieszkacie abym mógł was wciągnąć w spis. - wojownicy zauważyli kilka ryngrafów z brązu z herbem miasta leżących na jego biurku.

Felix.


Twarz sekretarza przybrała wyraz zdziwienia.

- Nie chowaniec, dziwne? A co do drugiej sprawy raczcie być panie Felixie nieco cierpliwsi. Komendant, Werment pewnie za niedługo skończy i wprowadzi was w sprawę. Ja mam tylko mgliste pojęcie, o co może chodzić.

Po chwili gabinetu wyszedł elf w towarzystwie człowieka.
Sekretarz kiwną ręką, aby mag wszedł.
- Oj dzisiaj to chyba taki dzień, kiedy to drzwi nie zamykają się od interesantów. Komendant Werment, w jakiej sprawie przychodzisz młody człowieku, też chcesz się zaciągnąć do straży? – zapytał, mężczyzna widząc nowego przybysza, poczym wymownie spoglądając na psa.

Chloe.

Dziewczyna szybko opuściła gabinet sekretarza i udała się do magazynów. Po drodze zaaferowana nie zauważyła jak wpadła młodzieńca z olbrzymim psem. Niesiona w rękach blacha upadła na schody. Zanim medyczka zdążyła zareagować młodzieniec podniósł ją i podał z uśmiechem zaskoczonej dziewczynie. Chloe przez chwilę jeszcze ze zdziwieniem obserwowała oddalającego się w towarzystwie strażnika i psa młodzieńca.

Na parterze przy wejściu do podziemi została zatrzymana przez strażnika, ale wystarczyło tylko pokazać ryngraf, który trzymała w dłoni, chociaż służył do zawieszania na szyi.

Po chwili dotarła do pomieszczenia gdzie za okienkiem siedział podstarzały krasnolud.

- No słucham nie mam całego dnia, tylko lepiej dla ciebie abyś nie przychodziła tu po wymianę czegoś. Kobiety w straży tufu – przy tych słowach wymownie spluną obrazowo pokazując, co o nich myśli.
- To za ciasne a to nie pasuje kolorem i śmierdzi – krasnolud afektowanie próbował naśladować głos kobiet.

Całość zdarzenia był komiczna, tak iż dziewczyna z trudem utrzymywała powagę.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:59.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172