lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   S-same łłłłł...łobuzy! (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/6173-s-same-lllll-lobuzy.html)

Szaine 25-09-2008 11:09

Odprowadziła oficera wzrokiem do drzwi. Gdy wyszedł uśmiechnęła się do siebie. -Miłe jego słowa były, przynajmniej on ma trochę rozumu w głowie - pomyślała. Nie lubiła mieszać się w jakieś zwady, wolała stać z boku. Schowała nóż i usiadła w kącie sali przy stole. Zaczęła obserwować innych, przy tym czyszcząc swoje noże do rzucania. Nie wydawało się jej, że to zadanie będzie trudne i wymagające. Przynajmniej będzie z dala od kpiących z niej osób. Spokojnie siedząc na swoim miejscu, gdy upływał jej czas.

Cedryk 25-09-2008 12:15

To całe zlecenie nie podobało się wcale Sygrydowi.

„Jakiś obcy paniczyk ciekawe cóż on takiego może mieć do chronienia, iż potrzebuje tylko ochrony „Małego Szwadronu” na jeden dzień. Trzeba go bacznie obserwować, coś mi tu śmierdzi chaosem, czyżbyśmy mieli jakiś rytuał ochraniać. Zadanie przekazane mi przez Mistrza Zakonu wyraźnie mówi, iż mam działać przeciw wszelkim objawom chaosu, jakie spostrzegę. No poobserwuję i zdecyduję później.”

Z zamyślenia Rycerza Panter wyrwała wymian zdań, pomiędzy Natnielem, a bretońskim szlachcicem. Poderwał się i podszedł szybko do gawędzących, zanim rozmowa przybrałby tragiczny przebieg.

- Spokój, co to ma być odział czy też bezwładna zbieranina chłopów od cepów. Dziękuję ci za interwencje kawalerze d'Angers. Kimżeś ty jest Natanielu, aby grozić szlachcicom zważaj na swoje słowa, aby ci za zbytnią śmiałość kat języka nie wyrwał. Na karby twojej niewiedzy można tylko założyć i otępienia bezczynnością, iż zapomniałeś, że twoje słowa obrażają Zakon Rycerzy Panter zbrojnego ramienia kościoła Sigmara w Middenheim. Kawaler słusznie ci zwrócił już uwagę, iż twe słowa są niestosowne także w stosunku do kobiet, więc miarkuj się w towarzystwie. Tym razem jeden raz odpowiem na twe pytanie i przypomnę ci boś chyba zapomniał. Jestem naznaczonym przez władze elektora dowódcą tego oddziału. Chyba nie myślisz, iż Elektor pozwoliłby na podróżowanie tak dużego oddziału bez swojego przedstawiciela. Jeśli uznam za słuszne mogę w każdej chwili przejąć dowództwo nad całym oddziałem. Dopóki Rotmistrz nie występuje przeciw władzy elektora Middenheim, póty może być pewny, iż będzie dowodził. – Po tej długiej tyradzie zasiadł z powrotem.

Wskazał ręką, aby siadali za stołem.

- Każdy wie, na jakiej pozycji się czuje najlepiej tylko potwierdzę je. Ja wraz z kawalerem d'Angers pierwsza linia panna Abendroth wsparcie strzeleckie natnie druga linia. Tyle, broń oporządzić.
- Po tych słowach przywołał karczmarza.

Gdy już nadszedł zarządził pewnym głosem.

- Jeszcze raz to samo. – powiedział wskazując na dzban wina.

Corran 25-09-2008 14:33

- Kim ja jestem ? Jestem Patriotą walczącym o to samo co Ty, i nie uważam że skoro jestesmy pod twoim dowódctwem to kto inny może uważać się za lepszego ode mnie oprócz dowódcy odziału oraz Rotmistrz. Szczerze? Dla mnie licz się człowiek a nie jego pochodzenie, dlatego bede słuchać rozkazów tylko od Ciebie ale od drugiego szlachcica nie. Co do Kobiet uważam że ich miejsce nie jest w armii nie ze względu na ich umiejętności ale ze względu na naturalną kojej i porządek rzeczy. No... To raczej wszystko z mojego światopogłądu. Rycerzu Pantery służysz całym sercem Sigmarowi, ja takze odaje swoją krew Młotodzierżcy i poświece za niego życie w obronie wiary i jego religii. Dlatego pod tym względem jestem równy z wami i nikt mi tego nie odbierze. Tak samo jak nie zabierzesz mi dumy i wolności. Jestem Prawnym przedstawicielem Świętego Officjum w tym odziale.
Widać było że poniosło go troche. Gdy wział oddech by kontynuować. Zrezgnował.
- I tak wam tylko wasze szlachectwo w głowie, nie ma co strzępić języka na was.

Gob1in 25-09-2008 16:16

Milcząca od jakiegoś czasu Alexandra odezwała się wreszcie.

- Dziękuję wielmożnym panom za stanięcie w obronie czci obecnych tu kobiet - powiedzała z przekąsem, nieznacznie akcentując słowo "wielmożnym". - Zapewniam jednak, że zgoła niepotrzebnie - dodała.
- My, kobiety, potrafimy o siebie zadbać. Inaczej siedziałybyśmy teraz w domach naszych mężów z gromadką dzieci, albo dotrzymywałybyśmy towarzystwa takim dzielnym wojom, jak wy, niczym kurtyzany, co pewnie odpowiadałoby niektórym - zauważyła zjadliwie spoglądając wymownie w stronę Nathaniela.

- Wynajęłam swój miecz w obronie Imperium i tych ziem. Zrobiłam to, bo tak zdecydowałam i w każdej chwili mogę zmienić zdanie - powiedziała podnosząc nieco głos. - To tyle a propos wolności - dodała już ciszej.

- Wojna się skończyła, a oddział praktycznie nie istnieje - spojrzała na siedzących przy stole. - Mamy jednak do wykonania jeszcze jedną robotę, więc jest mi z wami po drodze. Ta wojna, niestety, nie przyniosła mi ani chwały, ani majątku, więc nie zaszkodzi zarobić trochę grosza na dalszą podróż. I nie widzę przeszkód, żeby słuchać poleceń oficerów, tak jak do tej pory. To tyle, jeśli chodzi o motywację - rzuciła cierpko.

- A co do ciebie, czcicielu Sigmara - łowczyni przez chwilę patrzyła na demoniczną twarz kapłana Sigmara z okolic Vogelsdorfu, ta po chwili zmieniła rysy i znowu widziała oblicze Nathaniela - Widzę, że jesteś prędki i surowy w osądach innych ludzi. Lepiej jednak uważaj, byś nie przekroczył tej cienkiej granicy, która zaprowadzi cię od szaleństwa, bo wtedy znajdą się inni, co osądzą ciebie - lodowaty chłód było słychać w głosie Alexandry. - Polując na potwory możesz stać się potworem... - powiedziała cicho, nie wiadomo, czy do siedzących przy stole ludzi, czy bardziej do siebie.

- Dosyć gadania po próżnicy. Robota czeka!

Corran 25-09-2008 16:27

-Co do Kurtyzan... Nie lubię ich to po pierwsze po drugie uważam twoją motywację za słuszną i nie mam zamiaru dyskryminować Ciebie tylko dlatego że jesteś kobietą, po prostu nie jestem przekonany co do kobiet w armii. A co do Stawania się potworem ... Skąd wiesz ze już nim nie jestem. officjum to zbieranina wszelakich fanatyków i odmieńców. Może jestem już jednym z nich...
Spojrzał na nią i uśmiechnał się miło co nie pasowało w ogóle do tego co robił i mówił.

MrYasiuPL 25-09-2008 16:48

Bugg zaczynał już przysypiać kiedy obudziły go słowa:
-Hmm, to nie jest wino
Dziad poderwał się z miejsca i wzdrygnął. Ktoś wypijał jego skarb. Miał już krzyknąć do gnoja żeby przestał ale rozkasłał się i ostatecznie przyciągnął naczynie do siebie spoglądając nieufnie na resztę. Kapelusz upadł na ziemię. Staruch jęknął i podniósł go mamrocząc pod nosem przekleństwa. Potem zaczął słuchać. Tileańczyk właśnie wychodził.

Zdezorientowany dziadek spojrzał na Rotmistrza. Sukinsyn był starszy od niego. Przydzielił go do jeden z grup. Był to jeden z głupszych pomysłów jakie widział. Podzielenie ich małej grupki szybko sprawi, że umrą. Może i tak było lepiej? Oczywiście nie dla niego ale...
Bugg podszedł do Valgiera.
-Pewnie jak wychodzi zza rogu to najpierw widać włosy a potem coś pod nimi... -mruknął.-cholerny świr... aha, to dowódca. Jeszcze gorzej…

Spojrzał też na pozostałe osoby z jego grupy. Tak, pasowali do siei jak szczur do zupy… chociaż szczury w zupie były pewnie smaczniejsze od tego co dawali w tej karczmie.

Cedryk 25-09-2008 16:50

Sygryd spojrzał na mężczyznę, którego do tej pory brał za nieco fanatycznego wyznawcę Sigmara.

- Nathanielu, jeśli możesz udowodnić, iż nim jesteś to cel twój i cel Rycerzy Panter jest zbieżny, lecz jeśli jesteś oszustem, to wiedz, iż los takich gorszy jest od losu czarnoksiężników schwytanych przez naszych braci.

Poczym spojrzał na siedzącego opodal Bretończyka.

- Kawaler d'Angers słusznie zwrócił ci tylko uwagę, co do twoich obraźliwych słów. Nie uzurpował wcale sobie prawa do dowodzenia. Nie zmienia to faktu, iż gdybyś dalej go obrażał miał prawo wypatroszyć cię jak wieprzka. Tutaj twoja funkcja, w oficjum nie miał by nic do znaczenia byłbyś kolejnym nadzianym na rożen przez szlachtę członkiem Świętego Oficjum. – poczym się uśmiechnął złośliwie.
- Ja zaś tylko trochę się spóźniłem, bo kawaler mnie ubiegł.

Potem uśmiechną się do kobiety.

-Panno Abendroth ty zaś się nie unoś na nas za według ciebie stare przekonania. Tak nas z Matthieu wychowano. Zresztą udowodniłaś już wszystkim, iż bez opieki sama potrafisz dać sobie radę w walce, a twoja kusza zawsze wspomagała w odpowiednich miejscach atak oddziału, do którego byłaś przydzielona.

Corran 25-09-2008 16:59

Wyjąwszy kilka papierów spod kubraka Nathaniel wybrał jeden i podał go Sygrydowi.
- To powinno tobie wystarczyć, na poparcie moich słów. A tak na marginesie uwierz że ja nie dam się tak łatwo zabić. Co to to nie ...
Usiadł z powrotem na krześle, i wyjąwszy książkę zaczął ją przeglądać, uśmiechał się przy tym do siebie. Dorzucał drew do ognia i co jakis czas przygladał sie kominkowi jakby ten miał zaraz wybuchnąć ogniem piekielnym. Co w mniemaniu Nathaniela wcale nei było by takie złe.

Cedryk 25-09-2008 17:18

Rycerz Panter przejrzał z ciekawością papiery podane przez Nataniela. Wyglądały na prawdziwe, pieczęć też nie była podejrzana. Na papierach widoczne były ślady trudów podróży. U góry widniało godło dwóch skrzyżowanych broni i dwie litery OF, później kilka świętych tekstów. Stwierdzały one, że Nathaniel z Middenheim przyjęty został w szeregi Inkwizycji w tym i tym roku. Po czym następował krótki opis Nataniela. Na dole widniała pieczęć Świątyni Sigmara z Altfdorfu, którą Sygryd miał już okazję widzieć, gdyż urodził się i wychował w stolicy.

- Chym… potwierdzimy w pierwszej świątyni Sigamra, oni mają tam wiedzę i potrafią rozpoznać sfałszowane papiery na razie nie mam powodu, aby ci nie wierzyć, tym bardziej, iż twoje oddanie Sigamarowi jest widoczne.

„Przesadne tak można raczej powiedzieć, tak to powstają mity o szalonych fanatycznych inkwizytorach.” Pomyślał Sygryd oddając papiery.

Następnie napełnił kielich winem, które właśnie dostarczyła jedna z korpulentnych dziewek karczmiennych. Trochę zwlekała, potem odeszła chichoczą, jakby zdziwiona i zawiedziona, tym, iż nikt jej po dupci nie poklepał. Jak mieli w zwyczaju inni wojacy.

Dhagar 25-09-2008 18:10

Skłonił się lekko w kierunku Rycerza Pantery. Sygfryd zdawał się doskonale rozumieć sytuację, jak też niemal czytał w jego myślach odnośnie tego wysłannika oficjum czy jak to się tam miało zwać.
Kobieta, w której obronie stanęli, potrafiła też o siebie zadbać jak to mógł zauważyć przed chwilą. Przypominała mu przy tym wielce bojowe pasterki z jego rodzimego księstwa Carcassone, które były równie twarde i zaprawione w walce, co trudno mu było wciąż przyswoić.
Spojrzał na dokument przekazywany przez Nathaniela mający udowodnić jego prawa. Jakby jakiś papier miał decydować o tym kim się jest, jakim się urodziło.

- Zobaczymy zatem, co przyszłość ci przyniesie. - rzekł do siedzącego, choć ten powinien stać w obecności swojego dowódcy jak sam zresztą określił kogo będzie tylko słuchał.
- I nie bądź tak pewny swego, bo możesz się ostro zawieść.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:17.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172