lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   S-same łłłłł...łobuzy! (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/6173-s-same-lllll-lobuzy.html)

Skryty 30-10-2008 16:00

Mordimer dokładnie sprawdził kto jest za drzwiami. Zdawało się że część szwadronu nie przyszła. Otworzył małe drzwiczki.
- Wejdźcie. Nikogo więcej z wami nie ma?
Sytuacja tutaj stała się dość ciężka. Artur Valgeir nie dostosował się do rozkazów, rozbił skrzynię którą mieliśmy bronić i kazał przenieść część jej zawartości. Następnie doszło do ataku nadzwyczaj zwinnych napastników. Valgeir zginął. Prawdopodobnie od trucizny. Wycofując się napastnicy zabrali ciała swoich poległych. Niedalej jak godzinę temu przybył Tileańczyk sugerując że chciał się zapytać czy coś nam nie potrzeba.
Teraz zjawiliście się wy.

Mordimer mówił to bez cienia emocji w głosie. Gdy skończył, popatrzył na milczących towarzyszy. "U nich też jest źle. Ktoś jeszcze zginął"

Szaine 30-10-2008 16:14

Abri słysząc pukanie do drzwi spojrzała na nie. Pomimo tego, że miała piękne, zielone oczy to w tej chwili jej wzrok był pusty, wiało od niego obojętnością i brakiem emocji. Jednak jej dusza płakała...

Widząc przemokniętych członków Szwadronu od razu poczuła, że coś jest nie w porządku. Nie pytała czemu tak długo ich nie było, bądź o inne sprawy, ponieważ wiedziała, że prędzej czy później sami to powiedzą.

Do wypowiedzi Mordimera dodała tylko krótkie zdanie:
- Tileańczyk zaproponował kolejne zadanie, dalej opierające się na ochronie.
Nie podniosła nawet wzroku, gdy to mówiła, a jej głos był delikatny i bardzo cichy.

Cedryk 01-11-2008 16:29

Bieg z plecakiem był dość męczący i prawdą było, iż rycerze byli do pasa obryzgani błotem, lecz żadne z nich nie upadł, chociaż postronnemu obserwatorowi mogłoby się tak wydawać. Wygląd ich zbroi był wynikiem złego staniu dróg w tej dzielnicy i wszechobecnego błota. Biegnąc w ciężkich zbrojach przez te błotne kałuże, zostali obryzgani błotem od nóg po czubki głowy, a wszystkiemu winny był ciężar pełnych zbrój płytowych, które mieli na sobie.

Sygryd wszedł pierwszy do magazynu.

W krótkich żołnierskich słowach zaczął referować, co się zdarzyło w gospodzie.

- Cholera czegoś takiego mogłem się spodziewać. Prowadzacie do Valgeira i pokażcie, co mieliśmy ochraniać. Przejmuję dowództwo, Stary nie żyje, zabity w napaści. Bugg odnaleźć wszystkie łatwo palne sprzęty i materiały. Jeśli nie znajdziesz czegoś do podsycenia ognia będziesz musiał się rozstać ze swoją butelczyną. No zżyciem, jesteśmy ścigani potajemnie przez Inkwizytorium Sigmara musimy się dowiedzieć, dlaczego dokładnie, a nasze zadanie z pewnością ma coś z tym wspólnego. Mordimer prowadź do ładunku i ciała.

Po chwili Rycerz Panter został poprowadzony na piętro do ciała byłego towarzysza.

Jeden rzut oka wystarczył, aby domyślić się, co się stało, lecz z uwagą zlustrował dokładnie ciało zanim przemówił.

- To Valgeir rozbił skrzynię czyż nie tak było? Nie dotykać niczego bez rękawic pewnie tak się zatruł.

Pancerne rękawice starego tkwiły na jego dłoniach jak zawsze tego typu ochrona, gdy spodziewał się walki.

Rycerz Panter ostrożnie zaczął przeglądać książki z rozbitej skrzyni.

Corran 01-11-2008 22:52

Uciekli...
Myśli Nathaniela biegły w błyskawicznym tempie, przypominał sobie ostatnie godziny.

- Ja wiem gdzie są...

Podał dokładną lokalizację miejsca gdzie mieli się udać by ochraniać jakiegoś budynku, nie wiedział natomiast gdzie udała się jego grupa ale wiedział gdzie przebywa druga z Valgierem na czele. Spiął konia i nie czekając na resztę zawrócił i pognał w strugach deszczu w stronę umówionego miejsca mając nadzieję ze Inkwizytor będzie na tyle inteligenty by pojechać za nim.

- Na koniu nie będę miał problemów z dostaniem się tam,

Pędził tak szybko na ile koniowi sił starczyło i miał nadzieję złapać ich jak naszybciej. Z drugiej strony zachowanie Neumanna było dosyć podejrzane. Szybko usunął tą myśl z głowy i popędził jeszcze szybciej, wznosząc krótką modlitwę do Młotodzierżcy o siłę.

Gob1in 03-11-2008 13:39

Alexandra przystanęła i rozejrzała się po okolicznych budynkach, wypatrując czegoś podejrzanego. W taką pogodę tylko prawdziwy desperat lub złoczyńca mógłby włóczyć się po mieście. Nie widząc nic niepokojącego weszła do wnętrza magazynu. Przystanęła na chwilę, by wyżąć mokre od deszczu włosy. Po chwili, wciąż niezadowolona ze swojego wyglądu ruszyła na górę za Sygrydem.

Na podłodze piętra leżał Valgeir. Jego martwa twarz była wykrzywiona w nienaturalnym grymasie. Nie lubiła go, jednak zrobiło jej się go trochę żal. "To głupia śmierć" - podsumowała, gdy nie dostrzegła żadnych poważnych ran na ciele nieboszczyka. Cóż, takie życie. Jedni dokonują bohaterskich czynów mimo, że urodzili się wśród plebsu. Inni, mimo dobrego pochodzenia giną marnie od trucizny. Wola bogów.

Rozejrzała się po pomieszczeniach magazynu, przyglądając dokładnie miejscom, przez które dostali się napastnicy. Miała nadzieję, że nie zamierzają wrócić. Na wszelki wypadek kuszę miała pod ręką.

Zeszła na dół do Bugga. Miała ochotę napić się czegoś mocniejszego. Całe ubranie miała przemoknięte i chciała trochę się rozgrzać. Bugg zawsze miał schowaną flaszkę, czy dwie.

- Bugg, staruszku, nie masz tam jakiej flaszki? Zziębłam okrutnie przez tę ulewę. - spojrzała na starego żołnierza - No podziel się, nie bądź sknera - uśmiechnęła się do niego. Wyszło trochę niemrawo, ale nie miała humoru na pogaduszki. Mimo panującego na parterze magazynu mroku starała się dostrzec, czy znajduje się tam coś jeszcze poza skrzynkami. Na przykład flaszki Bugga.

Van der Vill 05-11-2008 14:36

Mały Szwadron

Spotkanie nie odbyło się w atmosferze, jakiej niektórzy by się spodziewali - nie było ani płaczu, ani radosnych uśmiechów. Była cisza, cisza i zaniepokojenie Sygryda, przeglądającego księgi. Było ich trzy i żadna nie wyglądała szczególnie dziwnie - no, może oprócz jednego, starego elementu - przyszytej w specyficzny sposób zakładki, łączącej okładkę tak, by księgi nie sposób było otworzyć bez rozrywania niej. Byłoby jasne, że gdyby zakładki się rozerwało, ktoś czytał te księgi.

Bugg przeszukał magazyn, nie doszukując się jednak niemal żadnych materiałów łatwopalnych - a może po prostu nie miał pojęcia, jakie to są? Większość skrzyń i beczek była po prostu pusta, chociaż w paru leżało coś, ewentualnie nadającego się na ognisko - trzy skrzynie wypełniały szmaty, które zapewne imitowały tkaniny, tylko były stare i podarte oraz brudne jak diabli.

Minuty mijały jedna po drugiej. Gdy minęło ich już parę, zadomowiliście się w magazynie, który przestał wydawać się miejscem ochrony, a coraz bardziej przybliżał do siebie wizję rozpaczliwego pola bitwy. Deszcz i pioruny na niebie potęgowały jeszcze tę wizję.



Nagle przez grzmoty przedarł się inny dźwięk - końskich kopyt. To nie był jeden czy dwa konie. Cwał zmienił się w urywane stąpanie. Ktoś zajechał przez budynek.

Nathaniel

Kopyta rozchlapywały błoto. Dwukrotnie koń utykał - prawie się wywrócił przez to paskudztwo. Niedaleko za to tobą jechał sam Neumann, a jeszcze nieco dalej, jego banda.

Magazyny. Jeden, drugi, trzeci... To musiało być gdzieś tutaj. Po prostu musiało. Przed każdym z nich można było zobaczyć sennego strażnika czy dwu, zmuszonych do stanie na zewnątrz. Czy Szwadron też współpracował ze strażą? Nie miałeś pojęcia. Pewnym było, że cokolwiek działoby się w środku, nie było tego tu słychach. Szukając swoich, kierowałeś się raczej intuicją.

W końcu dojrzałeś jeden z budynków. Coś ci mówiło, że to musi być ten. Dzieliło was od niego dwieście, może trzysta metrów ulicy. Do tego, dojrzałeś coś dziwnego - przed magazynem stał powóz, z którego właśnie ktoś zeskoczył. Zdawało ci się, że to znany ci już Tileańczyk. Obcokrajowiec kierował się do drzwi.

Neumann zatrzymał się obok ciebie, gdy się mu przyglądałeś.

- Coś dziwnego, bracie? Niespodziewanego? Czyżbym powinien o czymś wiedzieć? - jego zasapany głos robił wrażenie. Tak ludzkie zachowanie odbierało mu część tej czci, jaką czuło się, słysząc o słynnym inkwizytorze.

Szaine 06-11-2008 10:57

Po chwili przemyśleń Abri do niepokojących wniosków. Tętent końskich kopyt jeszcze bardziej pogrążył stan, w którym dziewczyna znajdowała się.

- Zatem. - powiedziała do wszystkich - Jesteśmy ścigani, Bogowie wiedzą za co. Ponadto Rotmistrz nie żyje, a Sygryd przejął dowodzenie. - "cóż za ironia losu" pomyślała - Według mnie to powinniśmy uciekać z tego miasta jak najprędzej i dopiero w bezpiecznym miejscu pomyśleć nad całą sytuacją i ułożyć jakiś plan działania, a żebyśmy dowiedzieli się o co tak naprawdę chodzi. Nie wiem jak wy, ale ja wolałabym uniknąć jakiejkolwiek walki, bo jeśli do takowej dojdzie to może skończyć się dla nas nieciekawie. Artur nie żyje, ale chyba nie mamy czasu na pochówek. - gdy to powiedziała, pochyliła głowę, a jej oczy zaszły delikatną mgłą, która po chwili znikła - Chcę opuścić to miejsce, tu nie czeka nas nic dobrego.

Powiedziawszy to skierowała się ku drzwiom. Na odchodne zapytała:
- A tak w ogóle, to gdzie jest Nathaniel?

Nie za bardzo interesowała ją odpowiedź, ponieważ nie darzyła tego człowieka sympatią.

Idąc powili do drzwi w głowie kłębiły się myśli, pytania. Mam nadzieję, że Sygryd mądrze będzie postępował i słuchał zdania innych. W przeciwnym razie, gdy jego wybory nie będą właściwe nie zawaham sprzeciwić mu się.

Zatrzymała się i wyjrzała przez okno mając nadzieję, że jednak ktoś odezwie się i podejmą decyzję o ucieczce, albo o jakimkolwiek innym działaniu.

Cedryk 06-11-2008 19:34

Wygląd i zabezpieczenie książek nie podobało się bardzo Sygrydowi von Holssender. Śmierdziało mu to jednocześnie spiskiem i przeklętymi kultami. Rycerz nie zdecydował się na otwarcie tych ksiąg, które spowodowały śmierć Artura Valgeira. Zostawić ich też nie zamierzał, mogły stanowić przecież ważny dowód.
Z złością wrzucił je do sakwy, poczym porwał lezący w niej załadowany pistolet.

- Nie ma, co czekać aż ten zdrajca Nathaniel przybędzie ze swoimi koleżkami bandytami z inkwizycji. Wszyscy, co mają zakazaną broń dwuręczną, strzelecką niech się zgłoszą do mnie po moje barwy. Nie potrzeba nam jeszcze problemów ze strażą miejską.

Po tych słowach rozejrzał się po zgromadzonych. W końcu odnalazł wzrokiem sylwetkę Bugg’a.

- Przygotowałeś to, co miałeś przygotować, jeśli tak podpalaj niech spłonie magazyn, aby jak najmniej śladów pozostało. Musimy się wydostać z miasta i to szybko.


Chwilę czekał aż najemnik wykona polecenie, potem rycerz ruszył do wyjścia.

- Pamiętajcie straż miejska będzie nam pomocą, z inkwizycją walczymy, jeśli zaatakują albo spróbują nas zatrzymać. Straż miejska zaś nie ma mocy, ani prawa aby zatrzymać szlaccica.

Dhagar 06-11-2008 20:09

Szwadron był nim już w tej chwili tylko z nazwy. Została ich garstka a teraz tą garstkę chcieli również wykończyć.

- Powodu dla którego jesteśmy ścigani można się po trochu domyślać. Wszak wiele krwi upuściliśmy tym, którym się należało. Wrogów pośród tych co przeżyli również zdaje się kilku powstało.
- rzekł do dziewczyny. Nadciągający jeździec zdawał się potwierdzać jego podejrzenia. Wyciągnął miecz i spojrzał na ostrze przez chwilę.

- Inkwizycja nam wrogiem Sygrydzie. Mam nadzieję, że się nie mylisz i straż miejska nie wtrąci się do walki jaką toczyć będziemy.

Corran 09-11-2008 09:29

Nathaniel rozejrzał się po okolicy raz jeszcze sprawdzając kto jest w pobliżu.


-Panie Neumann proszę, obstawić tamten magazyn i zatrzymać tego Tileaskiego jegomościa, to zleceniodawca szwadronu i jest zamieszany w całą tą sprawę. Prosiłbym również by twoi ludzie obstawili tak budynek by każdy widział innego by w razie wymknięcia się kogoś z budynku, nie było nie przewidzianych sytuacji w postaci zgonu najemnika.


Inkwizytor wyjął miecz i czekał czy jego prośba spotka się z aprobatą starszego kolegi. Wiedział że nie ma wiele czau. W końcu to był mały szwadron, elita wojowników.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:38.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172