Malkav, żadna mizerykordia (to była rycerska broń), lecz sztylet a nawet długi, jednosieczny nóż, ot taki potomek scramasaxa. Typowo plebejska broń.

Pozdr

Ps. Arango, spróbuj nie przyjechać :)

Ja z broni drzewcowych raczej staram się nie korzystać. No może poza piką, bo jest w miarę wygodna. Halabardy i wszelkie bronie, którymi można i dźgać, i uderzać z zamachu, są dla mnie zbyt nieporęczne. W moich oczach tracą przydatność już w pierwszych minutach bitwy. Chociaż rzadko robimy sobie bitwy (w końcu jest nas niespełna 20 osób), to na ogół ani nie walczymy na koniach (nie stać nas), to zdażało mi się wypróbować rozmaite glewie, piki itp.
Preferuję atak z bliska, a halabardę dość łatwo jest złamać (zamachniesz się, a ktoś ci ucina drzewiec). A spróbuj złamać solidny miecz :)

Aha, a użytkownika kitsune proszę o podawanie adresu strony, z której czerpie tą wiedzę, bo wiedza własna liczy się najbardziej, a jak nie własna, to podaje się, czyja :)

Masz rację Kitsu tak było u początków tej broni. Jednak z czasem ginęło coraz więcej rycerzy, ironia w tym że od własnej mizerykordii :P

Ad1 Yankes powiem ci szczerze jest chyba tylko jedno polskie bractwo posiadające konie na własny użytek ;)
Ad2 Miecz nawet solidny jak przykład z życia mówi:
Kumplowi na brodzie złamali miecz. Walczył wtedy w normalnie z szerokim nosem.
Drugi już 2 miecz złamał w ciągu jednego sezonu!
Drzewcówke tak naprawdę ciężko złamać. Również ciężko walczyć na dystansie z drzewcówką. Tak z własnego doświadczenia wiem że łatwo pokonać gościa mając drzewcówkę, gdy ten nie ma tarczy.

Zauważ że w bitwach drzewcówki walczą z drugiego rzędu. Ich celem jest albo zajęcie tarczy przeciwnika albo wykorzystanie luki stworzonej przez pierwszą linię.

Czołem wszystkim! Wykorzystując okoliczność, że Malkav3 założył ten temat chciałbym się spytać o technikę rzucania nożem. Czy ktoś mógłbyś mi polecić jakąś stronę, na której znalazłbym wyczerpujący opis jak posługiwać się tego typu bronią? Mój „techniczny” problem polega na tym, że gdy rzucam nożami to często dzieje się tak, że nóż odbija się od tarczy. Nie do końca jestem świadom, dlaczego tak się dzieje. Niektórzy moi koledzy, tak zwani „znawcy” tematu twierdzą, że to zależy od odległości jak dzieli mnie od celu. Po prostu nóż w trakcie lotu nie jest w stanie tyle razy się obrócić by wbić się ostrzem w tarcze. Jednak nie chce mi się wierzyć, że trzeba liczyć odległości od celu i np. nóż wbije się tylko wtedy, gdy dzieli mnie od tarczy nieparzysta liczba kroków. Może mój problem leży w złej pracy nadgarstka, albo kompletnie gdzie indziej?

To jest raz. Im bliżej jesteś, tym większa siła, i mniejsza szansa, że się nóż odbije. Druga sprawa to technika samego rzutu. Nie umiem osobiście rzucać nożem, ale są dwa sposoby.
1. Chwytasz nóż i rzucasz nim, trzymając za rączkę (czy co on tam ma). Wtedy masz pewność, że poleci prosto, ale siła jest mniejsza.
2. Chwytasz nóż za końcówkę ostrza i rzucasz tak, że obraca się on w powietrzu. Tyle że musisz dobrze rzucić, bo inaczej się rączką odbije :]

Trochę inaczej. Jest tak że nożami zaczęto rzucać raczej później niż w średniowieczu. POszukaj na jakiś stronach oddziałów specjalnych.
Odległość należy wyliczać w obrotach noża. Jeden obrót to bodajże 3 długości, oznacza że nóż rzucony ostrzem po jednym obrocie będzie znów odwrócony ostrzem. Wiec jak masz przed sobą 2,5 obrotu rzucasz trzymając nie za ostrze, a za rękojeść. Liczy się również wyważenie noża. Chcesz żeby wię wbijał po dużym dystansie powinien być wyważony na koniec rękojeści mniej więcej na środku. To są specjalne noże do żucania. Lekkie i krótkie.
Na krótkie odległości polecam rzucać poprzecznie, jest celniej na dalekie normalnie.
Jest fajna gra oparta na rzucaniu norzem. Staje się w pewnej odległości od siebie. Npgi złonczone i rzuca się nożem obok którejś z nóg przeciwnika nawzajem. On musi dociągnąć rozkrok do noża. Odległość od nogi po rzucie nie może być większa niż długość stopy. Przegrywa ten co się bardziej nie rozkraczy ;)

A możesz mój drogi Yaneksie wyjaśnić, o co Ci chodzi?
Pisałem, mówiąc kolokwialnie, z głowy, użytkowniku Yaneksie.

Czyżby Ci chodziło o źródła mówiące o pochodzeniu gizarmy? Służę uprzejmie:
W. Kwaśniewicz, 1000 słów o broni białej i uzbrojeniu ochronnym, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony NArodowej, Warszawa 1989, s. 51

Liczę, że podając informacje również usłużysz nam źródłami, rzecz jasna książkowymi (bo chyba nie WWW?)

No tu pewnie masz rację. Mizerykordia fajna rzecz, zwłaszcza dla chłopa. Nota bene dość droga broń (jak wszystko, co docelowo przeznaczone było dla arystokratów pola walki).

Pozdr

Nie było aż tak drogie. BTW fajne określnie "arystokracie pola walki" ^^ hehehe.
Mizerykordia(polaki pałasz) kosztowała ok 9-12 groszy, dla porównania kord stał 8-12.

O proszę, ciekawe dane. Masz cennik broni w Polsce średniowiecznej? Prosiłbym :).
W którejś z książek widziałem cenę mizerykordii wyższą niż miecza. Ale między innymi ze względu na częste motywy zdobnicze.
Pozdr

Gdzieś mam ;) to akurat pamiętam bo nie było ceny sztyletu. Jak znajde opracuje i wyśle jako artykuł.