Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2007, 22:44   #83
kitsune
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Stare Miasto, ul. Nowomiejska, kościół Św. Ducha 1 IX 1944 17.30-17.40

„Basia” stłumiła łzy. Pistolet ciążył w jej ręce, mimo to nie puszczała go. Tak bardzo się bała. Strach niemal paraliżował ja. Skulona za roztrzaskaną serią z kaemu ławką drżała jak osika. Rozbita i przerażona. A wokół walka na nowo rozgorzała. Powstańcy uderzyli przez gruz w centrum nawy. Niemcy skontrowali. Kilku chłopców od „Kmicica” i „Wiernego” podbiegło, strzelając z peemów i kabe. Jeden się potknął i upadł. „Antoś”, oberwał w rękę. Blada twarz, zaciśnięte zęby. Cofa się, ciągnąc za sobą MP-40. Trafiona kończyna zdaje się być bezwładna. Kolejna struga ognia wytryskuje wprost w atakującą grupę. Powstańcy wycofują się w nieładzie. Od drugiej strony znów słychać okrzyki oficera, rozkazy. Kilku Niemców, prując seriami po pozycjach powstańczych, atakuje. Leci jeden, drugi granat. Głuche detonacje i kontry powstańców.

„Chmura” strzela seriami z erkaemu. Zmienia kolejny magazynek. Zostało już ich tylko cztery. Wypatruje skurwiela z miotaczem ognia. Po drugiej stronie nawy to samo robi „Jonasz”. Został mu ostatni bęben w MG-34. Nie widzi wroga, dymy, płomienie, unoszący się wszędzie pył ogranicza widoczność do kilku metrów. Strzela na wyczucie, na błyski wrogiem broni. Chyba znów kogoś trafił. Pośrodku nawy, z przodu, „Dyzio” strzela. Nie kryje się. Stoi wyprostowany a za duży automat drży mu w dłoniach. Jedna seria, druga. Z ciemności wylatuje kolejna struga ognia i ogarnia chłopca. „Dyzio” płonie, biegnie przez kościół, by upaść z rozkrzyżowanymi rękoma. „Jonasz” krzyczy, wreszcie widzi tamtego. Celuje. Nie w szkopa. W zbiornik. Kilkupociskowa seria rozrywa pojemnik z mieszanką zapalającą. Niemiec i jeden z jego kolegów znika w jaskrawopomarańczowym obłoku ognia.


W tym czasie „Wierny” biegnie do „Basi”. Szarpaniem wyrywa ją z letargu. Rzuca kilka krzepiących, choć ostrych słów. Potem wraca do swoich. Szturmuje obok „Czarnego” i „Kruka" wrogie pozycje i nie może zapomnieć krzyku płonącego żywcem „Dyzia”.


Po drugiej stronie „Chmura” i „Drągal” walą w Niemców, których wreszcie widać na tle płomieni. Pada pierwszy, drugi. „Drągal’ przestaje strzelać i biegnie w stronę „Dyzia”. Po jego policzkach płyną łzy. „Chmura” osłania go. Ale i z drugiej strony zaczyna się coś dziać.


„Grom” pędzi za oficerem z „Bończy”. Wpada do kościoła i z marszu natyka się na szkopa. Ten uderza kolbą kabe. „Grom” zawsze był zwinny. Odskakuje . Kolba Mausera przelatuje o centymetry od jego głowy. Szkop, paradoksalnie brunet o ciemnej karnacji przewyższa go o głowę. Co z tego? „Grom” z siłą spotęgowaną przez strach wbija lufę w brzuch wroga i naciska spust. Kilka pocisków 9 mm robi miazgę z wnętrzności Niemca. „Grom" przeskakuje trupa. Za nim kilku chłopców. Strzelają z biodra. Dobiegają kolejni. Wszyscy ubrani w jednolite panterki zdobyte na Stawkach. Dobrze uzbrojeni:



"Parasolarze" w akcji

- „Parasol”! Nie strzelać! – drze się jeden z żołnierzy w biegu. Szturm jest błyskawiczny. Niemcy wzięci w dwa ognie, wypadają na Nowomiejską. Kościół i barykada są wolne. „Parasolarze” wraz z „wigierczykami” strzelają do uciekających. Dwa kolejne ciała zostają na zrytej pociskami Nowomiejskiej.

Stare Miasto, barykada na ul. Długiej 1 IX 1944 17.30-18.30.
Porucznik „Jeremi” ze baonu „Parasol” pomógł chłopakom z „Wigier” obsadzić barykadę i ruiny kościoła. Potem chłopcy od „Radosława” odeszli w kierunku placu Krasińskich, życząc pozostałym powodzenia. W ruinach został „Kmicic” z kilkunastoma chłopakami. Miał paskudny humor. Wciągu pół godziny stracił pięciu ludzi, nie licząc rannych. Teraz rozmieścił cekaem i dwa erkaemy na w kościele, by ryglowały zbieg czterech ulic. Tymczasem „Wierny” ze swoim oddziałem zajął pozycję na barykadzie. Dopiero teraz poczuli potworne, wręcz przerażające zmęczenie. Nie mieli sił płakać po „Dyziu”. Padli bez czucia na barykadę. Wokół panował półmrok. Przez zbitą warstwę pyłów i dymów nie przebijał się ani jeden promień słońca. „Drągal”, kompletnie rozbity, siedział pod ścianą kamienicy. Oczy otwarte, a w nich kompletna pustka. Obok niego siedziała „Olga”. Rana przestała jej doskwierać. Wreszcie. Teraz bezwiednie gładziła po ramieniu ogromnego powstańca, który nie mógł się pogodzić ze śmiercią małego przyjaciela.

„Jonasz” sprawdził stan oddziału i amunicji. W kościele zdobył dwa bębny do MG-34. Ci, którzy dysponowali Mauserami i MP-40 czy MP-38 również uzupełnili magazynki. Gorzej było z „Chmurą”, któremu zostały tylko cztery magazynki do erkaemu. Posłańcy z dowództwa donieśli po kilka granatów i kilkanaście butelek zapalających. A barykada otrzymała jednego PIATa z dwoma pociskami do niego. Tym zaopiekował się od razu „Jonasz”. Jako, że miał najwięcej doświadczenia z tego typu bronią. Z jednej strony dobrze. Mieli broń ppanc. Z innej strony, jeśli im ją dali, to spodziewali się ataku czołgów. W tej chwili nie odparliby żadnego ataku. „Wierny” z trudem opanowywał senność. Raz jeszcze sprawdził stan załogi, a potem wysłał meldunek do „Trzaski’ przez jednego z jego kurierów.
Byli w samym środku piekła i każdy zdawał sobie z tego sprawę. Płomienie, walące się budynki. Ciągły ostrzał artyleryjski. Pył, który zatykał nos i usta. Smród palących się ciał. Dziewiąty krąg piekieł.

Ale "Basia" była w niebie. "Junak" ocalał. Żył, choć ciężko ranny. Dziewczyna tuliła go, czując, że może to być ostatnia ich wspólna chwila. W tej właśnie chwili i "Wierny" i "Grom" poczuli, że zrobili coś dobrego, coś, co godne jest nagrody.


Przy ruinach kościoła.


Cytat:
MELDUNEK DOWÓDCY BATALIONU „WIGRY” DO DOWÓDCY GRUPY ”PÓŁNOC” O SYTUACJI W REJONIE FRETA-MOSTOWA-NOWOMIEJSKA-DŁUGA.

Batalion „Wigry” MP, dn. 1 IX 1944, godz. 20.30

Meldunek sytuacyjny
1. Sytuacja z popołudnia. Wraz z załamaniem się obrony w rejonie barykady na ul. Mostowej wydano rozkaz o skróceniu linii obrony. Obsady redut na Rynku otrzymały rozkazy przebijanie się w rejon zbiegu Długiej, Freta, Mostowej i Nowomiejskiej. Plutony „Kmicica” i „Wiernego” dokonały przegrupowania pod ogniem npla. Na miejscu okazało się, że barykady u zbiegu ulic jest atakowana siłami dwu plutonów, a druga grupa szturmowa npla zajęła ruiny kościoła św. Ducha, tworząc zagrożenie przebicia się przez linię obrony.
2. Plutony „Kmicica” i „Wiernego” w sile ok. 30stu ludzi uderzyły na ruiny kościoła, gdzie pozycje zajął wróg w sile dwu plutonów z bronią ciężką. W czasie krótkich, lecz zażartych walk poniesiono ciężkie straty (4 zabitych, 5 rannych).
3. Wróg został wyparty z ruin przez zsynchronizowany atak z dwu stron przeprowadzony od południa przez ludzi z kompanii szturmowej baonu „Wigry”, a od północy przez obsadę barykady z baonu „Bończa” oraz elementy baonu „Parasol”.
4. Wróg poniósł ciężkie straty. Około 15 zabitych i 20 rannych. Zdobyto pewną ilość broni i amunicji: 1 lkm, 4 pmy, 5 kabe.
5. Plutony „Wiernego” i „Kmicica” zajęły pozycje na barykadzie i w ruinach kościoła.
6. Stan uzbrojenia. Oba oddziały to łącznie ok. 25 ludzi, z czego połowa zdolna do walki. Natomiast uzbrojenie jest dość dobre. Zaczyna brakować amunicji. Prosimy o wsparcie obrońców amunicją do pmów i lkmów (typ niemiecki, 34 i 42).
7. Stan żołnierzy. Kompletne wyczerpanie, zasypiają wprost stojąc, co zmusza dowódców do stałej czujności i ich jeszcze większego wyczerpania.
8. Ogólna ocena. Obawiam się, że następne uderzenie npla może spowodować załamanie załóg, niemożność opanowania sytuacji i zajęcia nowych pozycji.

D-ca baonu „Wigry”
Trzaska, kpt




 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu



Ostatnio edytowane przez kitsune : 18-10-2007 o 22:51.
kitsune jest offline