Andreas powoli wysłuchiwał dowódcy. Cieszył się że nie próbują go wplątać w jakąś przeklętą akcję sabotażową na której przecież tak łatwo zginąć. Jeden nieostrożny krok, jedno spojrzenie i leżysz z kulką w głowię i kałużą krwi na ziemi. A zabić jakieś przeklętego rumuna, niech ich wszystkich szlag trafi, będąc w przebraniu? To w zasadzie dosyć prosta sprawa. Można by go na przykład zepchnąć z jakiś wielkich schodów, a gdyby to przeżył to skręcić kark parszywcowi psia jego mać. A potem wezwać pomoc jakby nigdy nic. Ewentualnie można się włamać do domu i go udusić, garotą czy poduszką. Bez różnicy. Ale z tym było by zdecydowanie więcej roboty i było by trudniej, na dodatek nie był zbyt wprawnym włamywaczem.
Zrobienie zdjęć wbrew pozorom może być trudniejsze niż likwidacja celu. Ale i z tym powinien sobie poradzić. - Jasne, zrobię to, nie ma problemu. Wolę się bawić w tajnego szpiega niż podkładać bomby w jakiejś fabryce i zostać zabitym w jakimś zapomnianym przez Boga miejscu. Jedno pytanie, kogo mam udawać? |