Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2008, 01:10   #135
kitsune
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Rozdział szesnasty
W którym dzieci wyruszają w dalszą podróż.

Kuba otworzył raz jeszcze Poradnik, chcąc znaleźć , co rzecze mądra książka o Humptym-Dumptym. Poradnik jednak nie słuchał swego właściciela. Kartki zdawały się być sklejone. Albo otwierały się na G, albo na I lub J. Wreszcie zdenerwowany Kuba szarpnął plik stronic, a Poradnik jakby tylko na to czekał. Podskoczył, złożył się, a potem raz jeszcze otworzył na obliczu Złego Dobrego Wilka. Krew zdawała się już krzepnąć na ilustracji, lecz układ głowy czy wilczego cielska wciąż był ten sam. Ale cóż to? Pod tekstem, który Kuba ostatnio przeczytał, pojawiły się nowe słowa:
Cytat:
Najstarsi bajarze (bo przecież naukowców w Ponurych Krainach nie uwidzisz) zastanawiają się, czy odkupiwszy swe winy, można otrzymać jeszcze jedną szansę? Czy wypleniwszy zło, zaczniesz swe życie na nowo. Cóż mogę rzec? Nie wiem, naprawdę nie wiem.
Chłopiec wzruszył ramionami i sięgnął po księgę, by zmusić ją do posłuszeństwa i znaleźć hasło dotyczące Zgniłego Króla. Tym razem bez trudu otworzył książkę na właściwej stronie. Nie było ilustracji, żadnej, a mimo to chłopcu zrobiło się nagle potwornie zimni. Szkaradne zgniło żółte litery, składające się w koślawy napis: Humpty-Dupmpty” płynęły przez szerokość stronicy. A pod spodem schludny i wyrazisty druk głosił:
Cytat:
Zgniły Król, Król-Jajo, Szalony Monarcha. Już to powinno wstrzymać dzieci przed poszukiwaniami tego władcy Ponurych Krain. Nikt nie policzy dzieci, które z jego rozkazu poniosły śmierć lub nawet zostały przez niego zjedzone. Tak, tak, zjedzone. Na surowo. Humpty-Dumpty po nieszczęśliwym upadku z muru nadal czuje się rozbity, nie tylko fizycznie, lecz i psychicznie. Jego potrzaskana osobowość jest niczym kawałki z różnych układanej. Jak się uprzesz to coś z nich ułożysz, tylko czy to będzie miało ręce i nogi? Nogi Zgniły Król ma słabe, toteż nie opuszcza swego zamku, lecz jego ręce sięgają za sprawą pomagierów w każdy zakątek Ponurych Krain. On jeden potrafi władać magią w tym świecie. Pozostałe postacie co najwyżej posiadają pewne moce, Zgniły Król potrafi stwarzać przedmioty z powietrza, jednym słowem wymusić posłuch i… i zabijać na odległość. Jest szalony bardziej niźli Kapelusznik i w swym szaleństwie straszny. Jest jeszcze jedna rzecz. Dawny, wręcz już w Ponurych Krainach zapomniany przydomek Zgniłego Króla jakże wiele mówi (choć w ukryty sposób) o istocie ten ponurej postaci – SZAlony Tkacz ANdronów.
Kropka kończące ostatnie zdanie w haśle nagle drgnęła, wydłużyła się, a potem pokulała niezdarnie wzdłuż liter ostatniego wiersza. Potem wróciła, spadłą z wersu i rozsypała się. Jej fragmenty urosły, a potem… a potem złożyły w popękane jajo o szkaradnym wyrazie twarzy. Na Kubę patrzył sam Humpty- Dumpty! Chłopiec jak zamurowany wpatrywał się w szaloną facjatę. Jajo, które już urosło na pół strony zarechotało złośliwie i głośno, zwracając uwagę wszystkich dzieci. Przez chwilę Kuba i Zgniły Król mierzyli się spojrzeniami, a następnie jajo zadeklamowało:

Humpty-Dumpty na tronie siadł,
Humpty-Dupmty w swą furię wpadł.
Więc każde dziecko w Ponurej Krainie
W okrutnych cierpieniach i w katuszach zginie!

Kluba zamknął książkę po ostatnim słowie Króla, czując że drżą mu kolana.

***



Opuścili ziemie Trzech, a raczej już Dwóch Świnek. Znów przemierzali ścieżkę wijącą się pośród gigantycznych drzew tworzących nieprzebytą knieję. Znów siąpił delikatny, zimny deszcz, a niebo zasnute było sinymi chmurami. Mimo to, zostawiwszy za sobą mogiłę Wilka i domki prosiąt powróciła w ich serce nadzieja, a i trochę radość. Wszak byli dziećmi, które z pewnością mają mniejszą tendencję do smucenia się niźli duzi ludzie. Tak więc Staś raźno maszerował, pogwizdując pod nosem. Piotruś rozmawiał cicho z Misią, czując, że z każdym kolejnym słowem jego serce jest coraz lżejsze i coraz radośniejsze. Słowem? A może z każdym spojrzeniem lśniących, wielkich oczu Misi. Jaś jeździł tam i z powrotem na swej deskorolce, ucząc się nowego terenu, robiąc triki, które choć trochę odganiały od Alusi czarne myśli. Michaś jechał wśród nich, cichy i spokojny. On jeden był z nich wszystkich chyba najsmutniejszy.

Kotecek Alusi przeprowadził ich przez pułapki, a potem wyprowadził na wąską dróżkę, która wedle słów jednego z prosiaków miała ich doprowadzić do rozstajów. I doprowadziła. Oto kilkadziesiąt kroków przed sobą dostrzegli białą brzozę, przed którą ścieżka rozdzielała się na dwoje. Drzewo było wielkie, sięgało gałęziami niemal chmur. No ale tutaj chmury nie były tak wysoko jak w ich świecie, więc może było zupełnie, ale to zupełnie malutkie? Nie to jednak przykuło ich uwagę. Oto do pnia drzewa ktoś dawno, dawno temu przybił dwa drogowskazy. W lewo (czyli tam, gdzie mieli się udać) wskazywał ten z napisem „Właściwa droga, co nie znaczy, że bezpieczna”, a w prawo ze słowami „Droga zdecydowanie niewłaściwa, ale nie znaczy, że niebezpieczna”.

Dzieci spojrzały niepewnie po sobie.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu



Ostatnio edytowane przez kitsune : 06-03-2008 o 01:14.
kitsune jest offline