Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2008, 22:49   #228
kitsune
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Katedra – Dzień? Miesiąc? Rok?

Zatracili rachubę czasu. Zarówno ci na wieżach, jak i ci na dole, w nawie katedry. Czy minęło pięć minut? Piętnaście? Godzina? „Daniel” tylko uśmiechnął się z politowanie na naiwne słowa „Basi”, nie zareagował na jej prośby, zignorował, jakby czyniła najgłupszą rzecz pod słońcem. Po raz kolejny ściągnął spust.

Dziesięć nabojów.

Również „Grom” włączył się do wali. Krótkimi seriami łapał atakujących „Niemców” i w zasadzie nie chybiał. Jak nigdy dotąd. Strzelał oszczędnie, dwu, trzypociskowymi seriami. I miał przynajmniej sześciu, może nawet siedmiu wrogów na koncie. Kiedy „Basia” uwiesiła mu się na ramieniu, prosząc, by zadbał o swą nieśmiertelną duszę, tylko strząsnął dziewczynę. Odpędził, jak odpędza się natrętnego owada. A „Basia” dalej jak najęta klepała zdrowaśki, myśląc, ze w ten sposób odkupi swoje winy. Zabiła człowieka, a myślała, że słowa oczyszczą jej skalaną duszę. Nie oczyszczały, wciąż widziała martwego „Junaka” i pistolet w swojej dłoni. Wciąż czuła zapach kordytu i krwi chłopaka.


Potwory wciąż nacierały. Poniosły gigantyczne straty. Przynajmniej trzydzieści ciał leżało wokół katedry, a mimo to nacierały. Trzy plutony uderzające od strony rzeki co prawda zapadły w gruzach o pięćdziesiąt metrów od ściany budowli, lecz strzelały zawzięcie do obrońców. Tylko dzięki temu, że katedra doskonale nadawała się do obrony, nie było jeszcze wśród „wigierczyków” żadnego rannego. To znaczy świeżo rannego. „Jonasz” miotał się po nawie, zmieniając pozycje strzeleckie. W zasadzie przejął na siebie ciężar dowodzenia obroną, odkąd „Wierny” był wstanie podobnie jak „Basia” klepać zdrowaśki i marzyć Królestwie Bożym. Dobrze, że przynajmniej strzelał ze swojego peema, umiejętnie powstrzymując nacierających żołdaków.

Tanki wciąż strzelały w ich pozycje. Coraz liczniejsze pęknięcia zarysowywały ściany katedry od wewnątrz. Niektóre ze strzelnic rozerwały pociski dział czołgowych. Jedno ze skrzydeł głównej bramy wisiało pogięte na zawiasie, drugie trzymało się na słowo honoru. Obrońcy musieli zając pozycje bardziej w głębi, by nie wymacały ich czołgi. To były gorsze pozycje strzeleckie, mimo to zarówno „Jonasz”, „Czarny” jak i „Wierny” prowadzili z nich skuteczny ogień. Kumpel „Chmury” przykucnął przy jednej z bocznych bram i ogniem flankującym zdziesiątkował kolejny nacierający pluton bestii w mundurach Wehrmachtu.

Z wieży „Daniel” oddał kilka kolejnych strzałów. Zostało mu już tylko pięć nabojów do jego snajperki. A potem? Nie sądził, by dla nie go było jakieś potem.


Wtórował mu z drugiej wieży „Chmura” oraz „Jastrząb”. Kapralowi zostały już tylko dwa magazynki do erkaemu. Wtem kolejny pocisk czołgowy z rykiem godnym lokomotywy przemknął ledwie metr od nich. Jedno trafienie w wieżę i będzie po wszystkim. Obaj rzucili się na schody. W ostatniej chwili. Kolejny wystrzał zmiótł szczyt wieży katedralnej. Obsypał ich drobny pył, ale szczęśliwie nikomu z nich nic się nie stało. „Chmura”, otrzepując panterkę, uśmiechnął się krzywo do „Jastrzębia”:

- Prawie… chodźmy na dół, do „Jonasza”.

„Jastrząb” przytaknął w milczeniu. Chwilę później wybiegli na nawę, która wyglądał już zupełnie inaczej, niż te kilkadziesiąt minut wcześniej. W ścianach ziały przestrzeliny, wszędzie walały się porozrzucane ławki, odłamki drewna, kamienie i cegły. Pod ścianą dostrzegli biegnącego „Jonasza” z kaemem. Sierżant dopadł do bocznych wrót, przy których leżał, ostrzeliwując się „Czarny”. Szybko rozstawił MG-42 i odpalił długa serię. Końcówka taśmy amunicyjnej zatrzepotała i zniknęła w podajniku. „Jonasz” sięgnął po kolejną puszkę z taśmą.

Eksplozja wywaliła dużą dziurę w ścianie kilka metrów od drzwi. Jakiś większy kaliber, na pewno nie Pantery. To artyleria chyba znów włączyła się do walki. Inaczej niż w Warszawie, gdzie nie strzelała, gdy Niemcy nacierali.

„Basia” widziała wybuch na sąsiedniej wieży. Na chwilę kopuła zniknęła w chmurze dymu, a gdy ten się rozwiał, dostrzegła, że z dumnej wieżycy pozostał okaleczony kikut. Miała nadzieję, że chłopakom udało się uciec. A potem dostrzegła białe chmurki pod drugiej stronie rzeki. Wiatr przyniósł echo wystrzałów armatnich, a potem głośny wizg i katedrę obramowało kilkanaście wybuchów pocisków artyleryjskich. „Daniel” jak gdyby nigdy nic ponownie wymierzył w Niemców i wystrzelił.

Cztery naboje.

- Schodźcie na dół. Oboje. Zostanę jako obserwator. Tamci przestali nacierać. Pewnie czekają aż artyleria zrobi swoje.

Faktycznie nacierające bestie pochowały się w gruzach wokół świątyni. Ich pozycje były 30-50 metrów od ścian katedry. Pewnie teraz się przegrupują i uderzą po raz kolejny. Teraz byli już blisko, bardzo blisko. Trudno ich będzie zatrzymać.


Wszędzie wokół widziała ciała w niemieckich mundurach. To wyglądało jak jakaś przerażająca hekatomba. Siedemdziesiąt, może osiemdziesiąt ciał! W ciągu kilkunastu minut wybili prawie setkę szkopów! Nie wypadli sroce spod ogona, ale „Basia” wiedziała, że w normalnej walce nigdy nie byliby tak skuteczni.

A teraz wróg czekał, a jego czołgi i artyleria znów bombardowały katedrę, która coraz bardziej przypominała tę warszawską, w której gruzy wczepili się zębami i pazurami na kilkanaście sierpniowych dni i nocy. Zostało im niewiele amunicji, do peemów i kaemów pod 2 magazynki, „Jastrzębiowi” kilkanaście nabojów do mausera, do tego kilka granatów. Broni i amunicji w cholerę walało się wokół katedry. Co z tego, skoro choćby wyściubienie nosa poza bramę oznaczało szybką i nieuniknioną śmierć? W dodatku przynajmniej w kilku miejscach murów świątynnych pociski czołgowe wyrąbały przejścia wielkości człowieka. Obrona stawała się z wolna niemożliwością.

Kolejna salwa artyleryjska trafiła prosto w dach katedry, zrywając go niemal całkowicie.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline