Sur la Legne, "Pod Damą i Huzaremy" około godz 18.00 Walenie do drzwi poderwało Fitzpatricka na równe nogi. Lord dobył garłacza, odwiódł kurek i wycelował w drzwi, a potem rzucił szeptem do Duvalliera: - Kto zacz? Wróg czy znajomy? Jest inne wyjście stąd?
Nim usłyszał odpowiedzi, wskazał Noiretowi drzwi: - Celuj panie Noiret ze swej broni. A pan, panie generale niech weźmie panią Matyldę i szykuje się do ucieczki. Jeśli będzie stąd inne wyjście… My z Noiretem osłonimy was.
Lorda powoli zaczynała dławić wściekłość. Nie zdążył wypytać o wszystko Duvalliera, niczego tak naprawdę się nie dowiedział. Bo skoro Fouche spadł ze stanowiska, a Savary wysłał swoich szaserów, to komu służyli ludzie w czarnych płaszczach? A może to szuani? Może w tej grze znów się zmieniły strony, a on o tym kompletnie nie wie. I tak czuł, że w Londynie ktoś musiał go sprzedać. Wszystko zaczynało się układać w spójną całość. Teraz rozumiał, czemu do takiego zadania wybrali jego, czyli kogoś spoza organizacji. Po prostu poszedł jak ślepy w kierunku, który mu wskazano i z każdym krokiem zbliżał się do krawędzi przepaści.
Lord uśmiechnął się krzywo. Miał nadzieję, że Bóg wespół z wszystkimi diabłami da mu szansę, by pociągnąć, któregoś z tych skurwieli odpowiedzialnych za cały ten gnój za sobą. Jeszcze raz zwrócił się do Duvalliera, cicho, lecz dobitnie:
- Gdzie papiery, gadaj człowieku. Musimy je wziąć ze sobą!
Chciał tę sprawę załatwić jak najszybciej. O ile przebywanie "pod Damą" mogło być interesujące, to "pod Huzarem" nie bardzo, zwłaszcza, że huzarowi towarzyszyli w okolicy licznie szaserzy Napoleona.
Ostatnio edytowane przez kitsune : 31-05-2008 o 18:40.
|