Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2008, 01:11   #184
kitsune
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Rozdział dwudziesty
W którym jest i gwiazdka, i kwiatek, i chłopczyk.
[media]http://schlaufox.googlepages.com/Track05.mp3[/media]

- Gwiazdko, gwiazdko naucz mnie lśnić...

Młody, rozmarzony głos wzniósł się ponad korony drzew i rozpłynął pod kopułą rozgwieżdżonego nieba. Chłopiec, który wypowiedział te słowa, siedział na niewielkim pagórku pośród z rzadka rozrzuconych brzóz. Objął rękoma nogi, a brodę wsparł na kolanach. Nieruchomymi oczyma wpatrywał się w samotną, złocistą gwiazdkę wspinającą się pracowicie po nieboskłonie. Jego zamyślona twarz wyrażała niepowstrzymaną tęsknotę.

- Naucz mnie tak lśnić, by mnie dojrzała, skoro ja nie mogę jej odnaleźć.

Uniósł dłoń i odgarnął z czoła czarne włosy. Blask gwiazd zamigotał w jego oczach. Zimny wiatr zaszumiał wśród koron drzew. Chłopiec wzdrygnął się i mimowolnie skulił. Zebrał razem poły granatowego płaszcza. Niewiele pomogło, mimo to wciąż wpatrywał się intensywnie w iskierkę światła zamrożoną w czerni nieba.

- Nie rozumiem ludzi. Wolą powiedzieć, że wzgórze jest zbyt strome, i mówić wciąż o tym, choć nigdy nie próbowali osiągnąć szczytu.

Chłopiec wstał, nie chcą zupełnie skostnieć z zimna. Chuchnął w dłonie, gdy nagle jego uwagę coś przykuło. Niewielki kwiatek wyrosły pod jedną z brzóz:

- Zamarzniesz tutaj, moja piękna.

***

Ta noc była dość chłodna. Dzieci przespały ją przytulone do siebie. Nie znaczy to, ze tak się kładły spać. Wszak wstyd im na to nie pozwolił. Misia wciąż pamiętała, jak bliska była nazwania Piotrusia „kochanym”. Piotruś wciąż zastanawiał się, czemu dziewczynka tak się zarumieniła. Kuba nie potrafił myśleć o niczym innym jak przetrwaniu w Lesie, a Michaś o swoim kalectwie, Kubie, Alci... Pozostali również byli pochłonięci swoimi problemami. Posileni ciasteczkami Mamy Gąski, nie czuli głodu, toteż szybko zasnęli na miękkim kobiercu z mchu i trawy. Delikatny wiatr utulił ich do snu, a woń leśnych kwiatów uczyniła wieczór tajemniczym i czarownym. A potem zrobiło się zimno. Przez sen się skupili w gromadę i w swoim cieple dotrwali do ranka.

Pierwszy przebudził się Kuba, przytulony z jednej strony do Stasia a z drugiej do Misi zerwał się na równe nogi, czując zażenowanie. Potem zaczął się przechadzać po polanie, podgwizdując wesoło pod nosem, choć wcale mu nie było do śmiechu. O szare, stalowe chmury zniknęły. Na niebie unosiły się nieliczne kłębiaste baranki, a słońce, jeszcze nieśmiało, wychyliło się zza koron drzew. Pozostali też zaczęli się budzić. Jakby zawstydzeni, bez słowa poprawiali swoje ubrania, nie patrząc pozostałym w oczy.

Nastał drugi dzień ich wędrówki.

***

Szlak prowadził początkowo jak i dzień wcześniej przez gęsty matecznik. Ponury i niepokojący. Jedna blisko południa las zaczął rzednieć. Coraz częściej promienie słoneczne przebijały przez listowie. Stare dęby i olchy ustąpiły brzozom i jarzębinom, zniknęły cierniste krzewy. Coraz częściej droga prowadziła przez rozległe polany. Zrobiło się dość ciepło, lecz nie upalnie. Ot tak w sam raz. Słońce było już w zenicie, okolone promykami wesoło uśmiechało się do wędrujących dzieci.



Trakt to wspinał się na łagodne wzgórza, to schodził z nich, to wreszcie meandrował między nimi. O dziwo dzieci nie czuły się zmęczone. Wrócił animusz, choć w zasadzie nie wiedzieli, gdzie wędrują, poczuli, ze ich wędrówka ma jakiś sens. Nagle dostrzegły coś na szczycie porośniętego brzozami pagórka, kilkanaście metrów od nich. Coś od czego odbiły się promienie słoneczka. Podeszli bliżej. To był kwiatek, który ktoś nakrył szklanym kloszem, jakby chcąc ochronić od warunków zewnętrznych.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline