Barglin, przełknął zupę i lekko się skrzywił. Marcepan to, to nie jest - pomyślał - ale przynajmniej jest ciepłe. Krasnolud pogładził swą okazałą brązową brodę,poprawił pas na skórzanym kaftanie i rozejrzał się wokoło. He, he ziomkowi obok też, nie smakuje. Czy te ludziska zatrudniły za kucharza skawena?
Gdy kolejny raz zanurzył łyżkę w zupie, usłyszał jak sąsiad szepce mu do ucha. -Jak Ci na imię? Jam jest Torgrim, niektórzy nazywają mnie Cwaniakiem, ale do tego dojdziemy później. Na pewno słyszałeś, co ten ludzki pachołek powiedział. Jest szansa, żeby wyrwać się z tej zatęchłej nory i zarobić nieco grosza; dobra i każda złota moneta, gdy sakwa straszy pustką. A tak w ogóle to kto naprzeciw nas posadził długouchego? Czy on czegoś od nas chce? Sam się posadził, łachmyta jeden. - odrzekł również szeptem Barglin - Chyba mu się ząbki znudziły. Ale wybacz, najpierw powinienem wyjawić ci swoje imię. Jestem Barglin, a przydomka jeszcze się nie dorobiłem. Co do złota to masz rację. Czasy są nie lekkie i przyda się nawet zwykły miedziak. |