-Poczekajcie chwilę na mnie - rzekł Barglin zbierając się od stołu - skoczę tylko na górę po tego gryzipiórka.
Krasnolud podbiegł do baru, wysupłał na ladę parę drobniaków, jako zapłatę za kiepską zupę, a następnie zawołał w kierunku barmana. -Panie starszy który pokój wynajął, taki łysol co siedział z nami przy stole? No taki co na gębie miał taką czerwoną chustę.
Karczmarz spojrzał się krzywo, jakby się zastanawiał czy krasnolud nie ma czasem z jego klientem jakichś porachunków. Barglin wyczuwając niezdecydowanie gospodarza szybko dodał. - No panie starszy, przecież jakbym go chciał obić to nie pytałbym wrzeszcząc na cały lokal. Kazał się zawołać jak coś uradzimy, więc uradziliśmy i chcę to zrobić.
Karczmarz rozejrzał się po sali, jakby wzrokiem gości chciał upewnić się w swojej decyzji, a potem odburknął. -Drugie drzwi na prawo od schodów.
Krasnolud ukłonił się w podzięce i szybkim krokiem ruszył w kierunku schodów. W kilku susach pokonał drewniane stopnie i po chwili stał już i łomotał pięścią w drzwi pokoju. |