Wątek: Deus le volt
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2008, 21:48   #249
kitsune
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Reinfrid de Remacourt

Anatolijski krajobraz otaczał ich zewsząd. Strome zbocza wrastały wysoko, strzelając w niebo bezdrzewnymi szczytami. Wszędzie w powietrzu unosił się suchy, drobny pył, wpełzający w każdą szczelinę ich pancerzy. Ich kolczugi ze stalowoszarych stały się miedziane, koloru zakrzepłej krwi. Promienie palącego słońca nagrzewały stal szłomów, tarcz i kaftanów kolczych. Niewielka kawalkada jeźdźców wjechała na płaskowyż. Z rzadka porośnięta karłowatymi krzewami równina wydawała się Reinfridowi wyjątkowo wrogim i niegościnnym miejscem. Choć skąpana w słońcu, światło było dziwnie przydymione, a upał choć dotkliwy nie przeszkadzał ciarkom, które z niewiadomego powodu przebiegły hrabiemu w te i nazad po plecach.

Daleko przed sobą ujrzeli trzy małe wyjścia z płaskowyżu. Bramy, straszące czernią wnętrz. Kilka pacierzy później zeszli z koni i podeszli do nich. Nad każdą z nich pysznił się dziwnie cyzelowany napis w niewiadomym języku, który znany był tylko Piotrowi Pustelnikowi. A przynajmniej tak ów twierdził, co nie do końca przekonywało Reinfrida – urodzonego pragmatyka, dla którego fanatycy byli tylko najzwyklejszymi wariatami.

- Strach, rozpacz, beznadzieja… - powtórzył pod nosem za pustelnikiem. Wydawał się być zbyt zatopionym w myślach, by usłyszeć słowa Hektora, jednakże odrzekł:

- Pojedziesz panie po posiłki? Prawisz, byśmy czekali? A co jeśli kolejnej nocy przylezie inny koszmar i tym razem najzwyklej w świecie nas zeżre? Szlag z ciałęm, ale co z naszymi nieśmiertelnymi duszami? Li święty Piotr wpuści je tak nadgryzione do raju? Nie ma mowy, idziemy dalej. Czas nie działa na naszą korzyść. Nas czas zabija. Mości Angusie, faktycznie strach powinien pokonać każden rycerz, ale co ze strachem nadprzyrodzonym, którego boimy się, bowiem jeno ludźmi jesteśmy? Nie widzi mi się tez dobrym wyborem pójście szlakiem rozpaczy. Rozpacz odbiera siłę i najmężniejszym. Ale co z beznadzieją? Mo że to nasza droga? Beznadzieja tkwi w ludzkich duszach, a sądzę, że Pan nie opuści nas w potrzebie i natchnie nasze serca siłą, a wiara w Niego uchroni nas od utraty nadziei.

Przerwał na chwilę i głęboko odetchnął rozpalonym azjatyckim powietrzem:

- Przejdźmy bramę nazwaną Beznadzieja. Przynajmniej ja tak uważam.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline