Wroniec rozciął dłoń ciemnowłosego mężczyzny, czerwona posoka powoli spływała do podstawionego żelaznego kielicha. Gdy naczynie napełniło się wampir odepchnął przestraszonego sługę i pociągnął łyk zebranego nektaru. Fala przyjemności rozlała się po jego szczupłym ciele, rozpalając go niczym pełne żaru ognisko.
Ochłonąwszy , oparł się o jedną z kolumn komnaty i starając się nie zwracać na siebie uwagi obserwował zebranych biesiadników. O, nasza piękna Krystyna nie jest już najpiękniejszą kobietą w zamku. – pomyślał Wroniec z podziwem spoglądając na Janę, którą znał do tej pory tylko z opowieści. – To cudo będzie tu miało ciężkie życie, a właściwie już je ma. No chyba że znajdzie godnego obrońcę, na przykład w postaci naszego nowego gościa. Hm… Edward von Zaborski, kto to właściwie jest, nazwisko skalwińskie, ale tytułowane na teutońską modłę. Trzeba będzie na niego uważać.
W pewnym momencie Petr uciszył gestem rozmowy i rzekł. - Wejść!
Do Sali biesiadnej niepewnym krokiem weszła niewiasta o niespotykanej w tym regionie urodzie.
Wroniec drgnął mimowolnie, jakby część jego duszy ucieszyła się na jej widok. Dziewczyna przywitała się oddając honory panu domu, a jej spojrzenie na moment skrzyżowało się ze wzrokiem Gangrela. Na Trygława zaraz opanuje ją bestia. – pomyślał i nie zważając na konsekwencje ruszył w jej kierunku. Pij niewiasto!- rzekł podając jej swój kielich. |