4 czerwiec 2022, 10:00, Wałbrzych, W drodze do Merziera, Garnizon polskiej armii
Tower zabrał się do 2i1/2tonówki z Panczurem, niestety UAZem pojechał Spoecnaz. Bez większego trudu przenili się przez Dziurę. Pogoda była piękna, słońce przygrzewalo coraz bardziej. Tower otworzyl okno, orzeźwiający czerwcowy wietrzyk przyniósł do szoferki smród odpadków i niemytych cial, który towarzyszył im niemal do checkpointa wojskowego.
- Cześć Tower, masz coś - porucznik na zaporze usmiechnął się do nastolatka.
- A jakże, najlepsze czeskie - poodał wagon fajek. - Spadly z ciężarówki.
- Jedź, do Obozu?
- Nie tym razem do waszego szefa.
Amerykańska cięzarówka przejechała przez szlaban opiekunczo omiatana lufami kaemów z umocnionych stanowisk.
Chwilę później energicznie zapukał do drzwi gabinetu dowódcy wałbrzyskiego garnizonu. Panczur stał obok, zastanawiając się do czego jest potrzebny Towerowi.
4 czerwiec 2022, 12:00, Wałbrzych, WSK, dom Tołdiego
Mama Tołdiego, jak na swoje trzydzieści parę lat niezła laska, uśmiechnęła się do Specnaz:
- O DOminik! Ale wiesz, że Michał ma karę. Wrócił do domu zbyt późno. Nie chcemy z tatą Michała, by wpadł w złe towarzystwo. W końcu Dziura jest taki blisko - ciężko westchnęła. - Dobrze, z wami możejechać. Michałku kolega do Ciebie.
Michałek, czyli Tołdi zbiegł po schodach, trzymajac w rękach zapakowany plecak.
- O Spec... cześć Dominik! Mamo mogę wyjść, wrócę na czas! - spojrzał błagalnie.
- Dobrze synu, ale pamiętaj...
- Tak, tak
- A po co ci na pływalnię konsola? - matka Tołdiego badawzo spojrzała na syna. Faktycznie z niedoopiętego plecaka wystawał czarny róg cyberdeku. - Przecież wiesz, ze to nie zabawka, z tata kupiliśmy ci ją, byś się uczyl.
Tołdi dopiał plecak:
- Mamo , ćwiczenie czyni mistrza - i wybiegł z domu.
Już na zewnątrz Specnaz klepnął małego w plecy i zapytał:
- Od starych masz dek?
- No co ty, to za kase gangu, za te lasery Czechów. Rzęch od starych tylko by mnie wpędził do grobu. A teraz gadaj o co chodzi dokładnie.
4 czerwiec 2022, 12:00, Wałbrzych, Piaskowa Góra
Pikawa wolniutko jechał naprzód, śmignął kwadrans temu przez checkpoint, cale szczęście , że żołnierze na rogatce zajęci byli czymś innym i zazwyczaj służbę niedbale pełnili. Poza tym znali go, był Tasmanem! Teraz przejeżdżał Wrocławską obok klubu "Cold Steel", kusiło go by wejść na chwilę i pokazać Klaberom, gdzie ich miejsce. Ale i na to przyjdzie czas, zresztą o tej godzinie klub był jeszcze zamknięty. Piaskowa, raj paserów, dziwek i handlarzy jawiłą się jako multinarodowa zbieranina polsko-arabsko-czesko-niemiecko-wietnamska. Po zatłoczonych uchodźcami ulicach przechadzały się wojskowe i policyjne patrole w pełnym oporządzeniu. Gdzieniegdzie można było dostrzec grupki gangerów wietnamskich lub bojówkarzy arabskich. Wpowietrzu co rusz śmiagała wojskowa aerodyna z biało-czerwoną szachownicą. Czasem z tłumu Pikawa wyłuskiwał bogato ubranego korpa w otoczeniu osobistej obstawy.
Z trudem przebil się przez ten tłum i kwadrans później zjeżdżał w stronę Podzamcza, mijając po lewej stronie Obóz, ogromne osiedle chatek, domów i lepianek uchodźców. Podzamcze wznosiło się przed nim, niby niewielka dzielnica, ale zamieszkiwana przez największą ilość ludzi - blokowisko. Ciasno ustawione, socrealistyczne dziesięciopiętrowce, które od lat groziły zawalaniem. W zasadzie jak jeden by padł, padłyby inne. Pikawa przypomniał sobie te słynne rekordy z ustawianiem domina. Podzamcze to było domino. Pytanie, kiedy ktoś, mają kilka solidnych ładunków C6 będzie chciał bić nowy rekord. Chłopak wjechał między zabudowania. Z Guntherem, wielki skinheadem o manierach buldożera, miał się spotkać w niewielkiej knajpce "MonaLizie", nieopodal meczetu. O tu! Meczet był niegdyś kościołem katolickim, ale wiele się zmieniło. Przybyli Arabowie, uchodźcy, ale niektórzy mieli kupę kasy. Ten kościół im się spodobał, w zasadzie od początku przypominał meczet.
- Hej, Pikawa, sieg heil! - Gunther wyrzucił prawą rękę w kierunku nieba.
- Cześć Gunther, choć do knajpy, chlać mi się chce, z Dziury tutaj daleko.
- Niby tak, ale już wszyscy gadają, że w nocy do piachu posłaliście czterech Dzikich.
Meczet z czasu, kiedy był jeszcze kościołem.