Czwórka bohaterów usłyszała niedaleko warknięcie. Niby nic dziwnego, przecież każdy z gospodarzy miał psa w obejściu, jednak ten dźwięk budził niepokój. W głowie każdego z nich zapaliła się ostrzegawcza iskierka sprawiająca, że stali się czujniejsi.
Pavos ruszył błyskawicznie z powrotem do domu, obsypując przy okazji śniegiem swoich towarzyszy. Przebiegł kilka metrów, jednak na rozwidleniu, coś po prawej przykuło jego uwagę.
Wojownik odwrócił się ku polom, wytężając wzrok i wpatrując się w ciemność. Najpierw usłyszał skrzypnięcie śniegu, by po chwili ujrzeć wyłaniającą się z półmroku bestię.
Stwór miał pochylony nisko łeb, uszy postawione w szpic. Sierść na karku była nastroszona. Spod drżących warg wystawały śnieżnobiałe kły, ociekające lepką śliną. Ogromny wilk zatrzymał się na skraju widoczności, uniósł wysoko łeb i zawył przeciągle. Jego oczy wydawały się błyszczeć zrozumieniem i rozeznaniem sytuacji. Warknął wściekle, jakby nawołując sługi.
Wilczur pochylił niżej łeb, przestąpił z łapy na łapę. Pochylił się cały do przodu i warknął ostrzegawczo. Wydawał się cały kipieć agresją, jego oczy wyrażały głód i dziki szał.
Draugdin otrzymał mentalne ostrzeżenie od swojego chowańca. Z głębi wioski nabiegała grupa wygłodniałych i wściekłych wilków...
Gdy mag skupiał się na jastrzębiu,
Trivel i
Ravarr Zauważyli, że ich towarzysz nagle się zatrzymał i przyglądał czemuś w ciemnościach. Byli pewni, że ich broń lada moment może być skąpana krwią. Jeszcze tylko nie wiedzieli krwią czego...