Worg wiedział, że zanim ranny wojownik wstanie musi wykluczyć tego drugiego. Z dwoma naraz miałby niewielkie szanse, zwłaszcza że jeszcze nie przybyły posiłki. Wilczur pochylił się w dół, opuścił łeb i dał długiego susa w przód. Jego obnażone kły już prawie dosięgały Pavosa...
Wojownik wciąż stał jak wryty. Jedyne co był w stanie zrobić to sięgnąć po kolczasty łańcuch. Trudno powiedzieć co go powstrzymywało od ataku, zimna krew chyba nie była jego najmocniejszą stroną. Widział, że Ravarr minął go i zaatakował stwora, śnieg zakotłował się wokół nich, polała się krew. Może to jej widok, może to lodowaty łańcuch w jego dłoni wyrwał go z otępienia? Jedno jest pewne-instynkt wojownika zadziałał bezbłędnie.
Sięgnął ręką w przód, później w tyłu i jeszcze raz potężnym szarpnięciem w przód. Kolce trafiły bezbłędnie, a impet zamachu posadził wilka z powrotem na ziemi. Worg skomlał żałośnie. Ucho i czerep miał cały rozorany, krew zalewała mu pysk. Wiedział już że nie może się frontalnie zbliżyć do tego człowieka. Za sobą miał drugiego przeciwnika, był w fatalnej sytuacji.
Od wioski pędziła grupa wygłodniałych wilków. Kilka metrów dalej było jedzenie. Co prawda dopiero do upolowania, ale pachniało znakomicie. Czuły woń ludzką, ich rozgrzane ciała i pot. To dodawało im energii.
Dwoje ludzi stało tuż przed nimi, najwyraźniej nie zdawali sobie sprawy z ich obecności. Zwierzęta zgodnie się rozdzieliły. Dwa skoczyły na elfa, dwa kolejne na człowieka, piąty pobiegł dalej bo stamtąd wyczuł świeżą krew. Trivel i Draugdinn przewrócili się pod naporem wilków. Bard upadł nieszczęśliwie tracąc przytomność. Mag natomiast szarpał się z napastnikami. Ludzka krew znów się polała.
Worg wyczuł swoją szansę widząc czającego się za plecami Pavosa, wilka. Przebiegł kilka kroków w prawo, kilka w lewo. Gdy wilk skoczył wojownikowi na plecy, próbując bezskutecznie ugryźć go w szyję, worg także rzucił się do ataku. Tym razem wgryzając się i szarpiąc nogę.
Ostatnio edytowane przez Vangard : 12-11-2010 o 23:00.
|