Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2013, 18:12   #4
Baird
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
TYDZIEŃ WCZEŚNIEJ


Miasto. Moloch industrialnej ery u szczytu rozwoju. Dom dla pracowników korporacji i teren grabieży elementu mieszkającego poniżej drapaczy chmur. Słodki dom. Chicago.
Oddział psychoskładu wbiegał po schodach kamienicy. Pięciu ciężko uzbrojonych żołnierzy korporacji miało rozkaz oczyścić budynek z elementów. Nie pasujących do wizji korporacji. Cyberpsycholi.
Psychoskład zatrzymał się na pół piętrze, między trzecim a czwartym poziomem. Dowódca dał znak swoim ludziom, ci ustawili się na pozycji. Psychoskład ruszył do przodu. Nagle z drzwi na korytarzu wyszedł białowłosy kolos trzymający karabin Gatlinga, za nim ciągnęła się taśma z nabojami. Kolos był ubrany w pancerz a jego twarz zasłaniała maska spawalnicza. Grad kul przetoczył się przez korytarz przecinając piętro. Kule przechodziły przez drzwi i ściany, po drodze zabijając i raniąc cywilów chowających się w swoich sześcianach. Seria z Gatlinga złapała również oddział Psychoskładu. Dwóch pierwszych żołnierzy idących korytarzem nawet nie miało szans by się schować, ich ciała zostały podziurawione jak sitko. Nawet ich wzmacniane pancerze z górnej półki nie powstrzymały lawiny śmiercionośnych, zapalających pocisków.
Kryjąc się przed kulami dowódca nadał przez radio.
- Tu Echo 7. Wymagane wsparcie w sektorze 34. Centrala słyszycie mnie.
Delikatny choć pewny kobiecy głos odpowiedział na jego żądanie.
- Echo 7 wysyłam wsparcie.
Dowódca psychoskładu rzucił na korytarz parę granatów odłamkowych i wycofał się z pozostałymi mu, dwoma, żołnierzami.
Granaty przetoczyły się korytarzem i wylądowały tuż pod stopami kolosa.
Wybuch był tak duży że cała kamienica zatrzęsła się w posadach a na piętrze powstała wyrwa w ścianie ukazując zniszczony korytarz.
Białowłosy olbrzym leżał na końcu korytarza, jego pancerz był popękany.
Przez otwór w ścianie korytarza w stronę kamiennicy zbliżały się odgłosy syren.
Kolos podniósł się i chwycił broń. Psychol nadał strzelał w stronę schodów.

Na dachu na przeciwnego budynku postać ubrana w czarny pancerz typu Metal Gear właśnie dobiegła do krawędzi dachu. Postać była mężczyzną, wysokim i silnie zbudowanym, choć nie tak jak kolos z Gatlingiem.
Kobiecy głos z mikronadajnika rozległ się w uchu Jasona.
- Agencie Crook. Echo 7 wymaga wsparcia.
Jason znał ten głos. Kimiko została jego oczami i uszami na dzielnicę korporacji od kiedy przyleciała za nim do miasta.
- Przyjąłem. Jestem na pozycji.
Solos wyciągnął łuk, nie używał on celownika a mimo to strzała wystrzelona z łuku poniosła przymocowaną do niej stalową linę tuż nad wyrwę w kamienicy z ostrzeliwanym psychoskładem.
Jason spojrzał na drugą stronę. Podgląd termiczny w jego cyberoku pokazywał że psychoskład wciąż żyje, kryjąc się nisko na schodach.
Duża emisja ciepła zbliżała się powoli w stronę dziury a ciągły ostrzał z gatlinga zakłócał wizje.
Crook wyciągnął kolejną strzałę. Używając przybliżenia Jason poczekał aż kolos znalazł się w lini strzału a gdy to nadeszło wystrzelił.
Strzała miała na sobie mały ładunek kinetyczny, który uderzył w bok psychola, powyżej miednicy. Wybuch wrzucił go do kubika mieszkalnego przebijając nim ścianę.
Jason użył łuku by przedostać się na drugą stronę. Crook przejechał na stalowej lince prosto do wnętrza kamienicy. Solos ledwo wylądował gdy olbrzym wyszedł z mieszkania. Nie trzymał on już gatlinga a jego zbroja nie nadawał się do niczego. Białowłosy kolos zrzucił pancerz, pod nim było widać liczne cyberwszczepy i protezy. Kolos ruszył do przodu w szarży.
Jason zrobił unik przed uderzeniem z góry, odskoczył do tyłu a następnie uderzył kolanem w szczęka przeciwnika. Uderzenie było silne. Normalny człowiek leżał by już na ziemie ze złamaną żuchwom ale kolos uśmiechnął się tylko i zaczął atakować rękami. Jego mięśnie były jakby napompowane, jego szybkość też była większa, cyberwszepy i narkotyki dawały mu kopa. Crook unikał kolejnych uderzeń obserwując ruchy przeciwnika i otoczenie powoli wycofując się w stronę wyrwy w kamienicy.
''Duży skurczybyk. Nie mogę go ciągle unikać.'' Pomyślał Jason i wtedy właśnie dostrzegł szanse. Jedna z rur była pęknięta i wydobywała się z niej rozgrzana para. Crook prześliznął się pod ciosem kolosa i chwilę później skierował strumień gorącej pary w jego stronę. Kolos zrobił dwa kroki w tył. Jason kopnął kolosa z rozbiegu. Pierwszy kop trafił w głowę na chwilę ogłuszając go. Ten stracił równowagę tuż nad krawędzią. Drugi kopniak był wymierzony w klatkę piersiową. To wystarczyło. Kolos wyleciał przez wyrwę i poleciał cztery piętra w dół.
Radiowóz z dwoma gliniarzami zajechał pod kamienice, ci akurat zdążyli wysiąść gdy białowłosy kolos zwalił się na ich wóz z nieba, miażdząc auto swoim ciężarem.
Funkcjonariusze wyciagneli broń ale cyberpsychol się nie ruszał.
- Cel zneutralizowano. Echo 7 poprowadzi funkcjonariuszy.- Głos Kimiko ponownie rozległ się w uchu Crooka. - Jason. Szefostwo chcę cię widzieć. Wracaj do centrali.

TRZY DNI PÓŹNIEJ

Jason Crook wyszedł z siedziby Zetatechu w cywilnym ubraniu. Po spotkaniu z przedstawicielami korporacji Jason nie był pewien co myśleć. Czemu Arasaki wspomagał działania innej korporacji w ujęciu Gizajeva, czemu Zetatech nie używał do tego własnych ludzi? Najemni solosi to nie najwierniejszy pies. Jason przypomniał sobie stare powiedzenie.
''Pies co dwóm panom służy umiera z głodu.'' Jason przeszedł obok budki z kebabami, na myśl o zdychaniu z głodu sam postanowił coś zjeść. Crook wszedł na chwilę. Znał te miejsce, odwiedzał je po służbie dość często, od kilku lat był stałym gościem.
Kilka godzin później Jason nadal rozmawiał z właścicielem jadłodajni. Nic szczególnego. Crook nie poruszał tematów związanych z pracą. Amir. Właściciel. Nie wiedział nawet czym Jason dokładnie się zajmuję prócz tego że Jason kilka razy wspomniał że płaci mu Arasaki za ochronę. Nie przeszkadzało to jednak obydwu panom by zaprzyjaźnić się przez lata. Jason uratował kiedyś lokal Amira przed gangiem żądającym haraczu. Jakie zdziwienie pojawiło się na twarzach cyber zbirów na kilka chwil przed tym jak Crook połamał im kończyny i obił pyski.
Jason siedział u Amira aż do zamknięcia w końcu Crook wrócił do swojego apartamentu.
Mieszkanie ulokowane w dzielnicy korporacyjnej było na trzydziestym trzecim piętrze wieżowca wybudowanego przez korporacje Arasaki dla jej pracowników. Cały budynek był zaawansowaną fortecą technologi wyposażona w najlepsze zabawki prosto z Tokyo. Jason wysiadł z windy i podszedł do drzwi z numerem 3302, przyłożył palec do skanera odcisków zamocowanego poniżej klamki i pchnął drzwi. Chwilę później był już w środku.

Apartament był w surowym stanie. Właściciel musiał w nim spędzać niewiele czasu. Jedynie kilka pojedyńczych książek na półce oraz gotowe prepaki obiadowe w lodówce W centrum salonu znajdowała się katana, którą Jason przywiózł ze sobą z Japonii. Kuchnie od salonu oddzielał prosty drewniany bar. Sypialnia znajdowała się za przesuwanymi drzwiami. Crook przeszedł obok miecza i wyszedł na balkon.
Solos obserwował miasto poniżej, upał nadal trwał więc sen nie był opcją tej nocy. Jak każdej nocy już od kilkunastu lat. Wspomnienia. Tyle wspomnień. Wszystkie o tym czego stracił bo nie był dość dobry.
Po prawie godzinnej walce z myślami Jason wrócił do środka i rozpoczął ćwiczenia.

DZIEŃ DZIESIEJSZY

Jason przyjechał do bazy po zmroku. Motor, którym się tam dostał był starym ropo żernym potworem firmy Victory. Jason zaparkował motor i przeszedł do hangaru gdzie zebrali się już członkowie jego przyszłego składu.
Crook nie był zachwycony pomysłem pracy w grupie, w końcu jego profesją było Solo, nie Duo czy Team. Rozkazy Arasaki były jednak jednoznaczne i Jason, choć niechętnie, był zmuszony by ich przestrzegać.
Odprawa z pułkownikiem Lumsterem poszła sprawnie. Uwagę Jasona przykuł pan Endo Matsukami. Człowiek Zetatechu.
Po zakończonej odprawie Jason przeszedł do Haviera. Cały jego ekwipunek znajdował się w skrzyni oznaczonej logiem Arasaki. Skrzynia była wzmacniana i używana do transportu ekwipunku na pole bitwy. Według specjalistów z Tokyo ekwipunek w niej zamknięty mógł przetrwać upadek z wysokości kilku kilometrów a jedynym zniszczeniem będą zadrapania na pudełku. Skrzynie wylądowała na pokładzie więc Crook też to zrobił
Jason wsiadł na pokład samolotu, lot przebiegał bez problemu więc Solos wykorzystał ten czas by się wyspać. Ludzie o jego profesji i tak nie byli zbyt rozmowni, a teraz stanowili oni większą cześć transportu.


Gdzieś nad dżunglą Kolumbii Jasona nie obudził nawet komunikat pilota o zbliżającej się strefie lądowania.
To co wydarzyło się potem było jak grom z jasnego nieba. Grom który trafił prosto w ich Haviera. Samolot trząsł się jak dziki koń, ogień zaś buchał z obu dwóch jego końców. Silniki skwierczały, alarmy wyły a Jason widział jak Havier szalejący wokół własnej osi w powietrzu powoli zbliża się do korony drzew.
Jason stracił przytomność w momencie uderzenia. Obudziły go strzały.
''Pistolet. Trzy kule.'' Jason otworzył oczy. Spojrzał na stojącego nad nim towarzysza podróży trzymającego w ręce pistolet. Jason przełączył kolejno tryby w cyberoku by zobaczyć do czego strzelał jego kompan. Na razie nic.
Jason wziął głęboki wdech. Efekt zamroczenia po katastrofie odszedł w niepamięć odgłosy dżungli dobiegły jego uszu.
Jason rozejrzał się ponownie, obok złomu z samolotu niedaleko od nich leżał jakiś ekwipunek oraz jego skrzynia z logiem Arasaki. Korzystając z tego że Mordecai osłania go, Jason ruszył biegiem w stronę skrzyni by również dobyć broni.
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 17-07-2013 o 22:16.
Baird jest offline