Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2013, 19:53   #11
Baird
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Drągal w czerni z zniekształconym ryjem. Słowa młodego zapadły Johnowi w pamięć. Gdy policjant odszedł John odwrócił się w stronę gapiów, przez lata pracy w policji nauczył się że podpalacze lubią podziwiać swoje dzieła.
Gorąco płomieni które teraz sięgały dachu budynku była nieziemska.
Nagły wybuch wstrząsnął blokiem a liczne odłamki szkła i gruzu posypały się na strażaków, policjantów i gapiów. Ci ostatni zareagowali krzykiem na niespodziewaną eksplozje. Stoją obok jednego z krawężników John usłyszał głos oficera prowadzącego przez jego krótkofalówkę.
- Odsuńcie gapiów od budynku do jasnej cholery! Już mamy dość ofiar.
John postanowił pomóc i odszedł w boczną uliczkę, oficerom wystarczyło kłopotów.
W ciemnej alejce Riese nadal widział pożar i obserwujących go ludzi, i choć wątpił że zauważy wśród nich podejrzanego jego instynkt kazał mu zostać.
Obserwując ognie trawiące blok John przypomniał sobie zrzuty napalmu w Wietnamie. Całe wioski, lasy i pola były palone tylko dlatego że mogły ich użyć siły Wietkongu.
Riese pogrążył się w wspomnieniach.


John stał na placu pośrodku płonącej wioski Nah-Xiam w północnym Wietnamie i choć był wtedy o wiele lat młodszy to jego wygląd nie zmienił się zbytnio od tamtej pory. John był zwykłym szeregowym w piechocie, mięsem armatnim. On jednak miał szczęście i wrócił z dżungli o własnych siłach, wielu chłopców, dobrych chłopców wróciło na wózkach lub o kulach, najlepsi z nich nie wrócili w ogóle.
Młody John patrzył zszokowany na okrucieństwo jakiego dopuścili się ci dobrzy, prawi amerykanie którzy przybyli do Wietnamu by pomóc biednym Wietnamczykom w walce z reżimem komunistycznym. Tak mówili oficerowie rekrutujący i tak mówił prezydent.
Wioska płonęła od bomba zapalających zanim przybył do niej oddział Riesa. Kobiety i dzieci spłonęły żywcem w swych domach i na ulicy. Mężczyzn już dawno tu nie było. Zabrał ich Wietkong dawno temu. Więc czemu dowództwo rozkazało spalić to miejsce? Ta myśl nękała Johna przez długi czas.
- Pieprzone żółtki co nie Riese? - Znajomy głos zapytał z za pleców Johna. - Śmierdzą po śmierci tak samo źle jak przed. - John odwrócił się by spojrzeć na swojego rozmówce. Kapral Sam Nix stał przed nim, zarozumiały i pełen pogardy do wszystkich jak zawsze. Nix był operatorem miotacza ognia. Była to ciężka i niszcząca psychikę praca ale Nixowi zdawało się to nie przeszkadzać. Riese nie wytrzymał.
- Co masz za problem Nix? Popierdoliło cię? To przecież niewinne kobiety i dzieci! - Wykrzyknął Riese a żołnierze przeszukujący domy wokół placu zwrócili się w ich stronę czekając na walkę.

John powrócił myślami do teraźniejszości gdy zobaczył postać ubrana w czarny płaszcz i zasłaniającą twarz odchodzącą od tłumu gapiów pośpiesznym krokiem gdy policjanci przesunęli linię barykady tak jak rozkazał oficer prowadzący. John ruszył za podejrzanym.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline