Drągal w czerni z zniekształconym ryjem. Słowa młodego zapadły Johnowi w pamięć. Gdy policjant odszedł John odwrócił się w stronę gapiów, przez lata pracy w policji nauczył się że podpalacze lubią podziwiać swoje dzieła.
Gorąco płomieni które teraz sięgały dachu budynku była nieziemska.
Nagły wybuch wstrząsnął blokiem a liczne odłamki szkła i gruzu posypały się na strażaków, policjantów i gapiów. Ci ostatni zareagowali krzykiem na niespodziewaną eksplozje. Stoją obok jednego z krawężników John usłyszał głos oficera prowadzącego przez jego krótkofalówkę.
- Odsuńcie gapiów od budynku do jasnej cholery! Już mamy dość ofiar.
John postanowił pomóc i odszedł w boczną uliczkę, oficerom wystarczyło kłopotów.
W ciemnej alejce Riese nadal widział pożar i obserwujących go ludzi, i choć wątpił że zauważy wśród nich podejrzanego jego instynkt kazał mu zostać.
Obserwując ognie trawiące blok John przypomniał sobie zrzuty napalmu w Wietnamie. Całe wioski, lasy i pola były palone tylko dlatego że mogły ich użyć siły Wietkongu.
Riese pogrążył się w wspomnieniach.
John stał na placu pośrodku płonącej wioski Nah-Xiam w północnym Wietnamie i choć był wtedy o wiele lat młodszy to jego wygląd nie zmienił się zbytnio od tamtej pory. John był zwykłym szeregowym w piechocie, mięsem armatnim. On jednak miał szczęście i wrócił z dżungli o własnych siłach, wielu chłopców, dobrych chłopców wróciło na wózkach lub o kulach, najlepsi z nich nie wrócili w ogóle.
Młody John patrzył zszokowany na okrucieństwo jakiego dopuścili się ci dobrzy, prawi amerykanie którzy przybyli do Wietnamu by pomóc biednym Wietnamczykom w walce z reżimem komunistycznym. Tak mówili oficerowie rekrutujący i tak mówił prezydent.
Wioska płonęła od bomba zapalających zanim przybył do niej oddział Riesa. Kobiety i dzieci spłonęły żywcem w swych domach i na ulicy. Mężczyzn już dawno tu nie było. Zabrał ich Wietkong dawno temu. Więc czemu dowództwo rozkazało spalić to miejsce? Ta myśl nękała Johna przez długi czas.
- Pieprzone żółtki co nie Riese? - Znajomy głos zapytał z za pleców Johna. - Śmierdzą po śmierci tak samo źle jak przed. - John odwrócił się by spojrzeć na swojego rozmówce. Kapral Sam Nix stał przed nim, zarozumiały i pełen pogardy do wszystkich jak zawsze. Nix był operatorem miotacza ognia. Była to ciężka i niszcząca psychikę praca ale Nixowi zdawało się to nie przeszkadzać. Riese nie wytrzymał.
- Co masz za problem Nix? Popierdoliło cię? To przecież niewinne kobiety i dzieci! - Wykrzyknął Riese a żołnierze przeszukujący domy wokół placu zwrócili się w ich stronę czekając na walkę.
John powrócił myślami do teraźniejszości gdy zobaczył postać ubrana w czarny płaszcz i zasłaniającą twarz odchodzącą od tłumu gapiów pośpiesznym krokiem gdy policjanci przesunęli linię barykady tak jak rozkazał oficer prowadzący. John ruszył za podejrzanym.