Reinfrid de Remacourt
Nie doczekawszy się odpowiedzi, Reinfrid wzruszył potężnymi ramionami:
- Jak chcesz synu, jak chcesz. Ale w takim razie, gdzie indziej swego miejsca szukaj. Ja balastu nie biorę. Balast u mnie za burtę idzie albo gnije gdzieś martwy po drodze. Chyba że...
Reinfrid pogładzi porośnięty gęstą szczeciną podbródek:
- Tak, możesz dla mnie znaleźć zbiega. Tego bękarta, co to z podogonia kobylego się wydostał, by piardem swym ten padół jeszcze bardziej zohydza. Tego psiego chwosta wyleniałego. Rozumiesz, „Greku”? Znajdź go, weź kilku mych ludzi i znajdź, to test dla ciebie. Zobaczymy, czy takiś zwiadowca jako prawisz. A jak znajdziesz, to przyprowadź do mnie, żywego, co nie znaczy, że od razu w całości. Mi się bezkarnie nie ucieka!
To rzekłszy podszedł ponownie do syna:
- Ernaut! Gdzie twój starszy brat, miał przyjść z Jeanem. Do jasnej w rzyć trącanej cholery! Czy ktokolwiek tutaj umie wykonywać rozkazy?! Znajdź ich i przyprowadź! I to szybko, bo lada chwila chcę iść do Boemunda. |