Nakmor Koruder, Cytadela, Akademia SOC
Kroganin przetrzymywany był w izolatce, której pilnowało czterech uzbrojonych po zęby oficerów w cieżkich zbrojach, tylu ich było po tej stronie drzwi, ale Bailey miał pewnie jeszcze tuzin czy dwa czekające w odwodzie. Wreszcie do pomieszczenia wszedł porucznik Bailey. Wpatrywał się w swój omni-klucz, który właśnie wyświetlał raport z niedoszłej ucieczki. - Zniszczenie pojazdu należącego do służb ochrony cytadeli, ranienie ponad trzydziestu oficerów i zabicie pięciu, zniszczenie mienia o wartości czterystu tysięcy kredytów. Co masz do powiedzenia?- - Ssij mi jajca Bailey, całą czwórkę. - Kroganin opowiedział z szerokim uśmiechem. - No to dodamy jeszcze obrazę funkcjonariusza na służbie. - - Czego ty kurwa chcesz Bailey? Jestem zwykłym najemnikiem. -
Bailey nie zdążył odpowiedzieć gdy do pomieszczenia wszedł turianin. - Ja się tym zajmę poruczniku. Możecie wyjść. - - Sir, dopiero rozpoczęłem przesłuchanie. - Zaprotestował człowiek. - A ja je skończę. - Odparł sucho turianin.
Bailey wyszedł poirytowany. - Mówisz, że jesteś zwykłym najemnikiem. Zniszczenia w dokach mówią co innego. -
Turianin odprawił czterech pilujących celi strażników. - Mam dla ciebie propozycję, kontrakt wart 50.000 kredytów. - - Kontynuuj. - Koruder był zaintrygowany nagłą zmianą sytuacji. - Szczegóły dostaniesz po zaakceptowaniu kontraktu. W grę jednak wchodzi zwiad i eliminacja celów w terminusie. Wszelkimi dostępnymi sposobami. -
Nakmor Koruder skinął głową. Kilka chwil później dwóch oficerów prowadziło go do wieży rady.
Reszta wkrótce nastąpi |