Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2014, 22:14   #3
Baird
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Gdy Kazuya wsiadał na statek nie miał pojęcia jak długo zajmię mu podróż ani też gdzie zakończy się jego podróż, wiedział natomiast, że rozłąka od domu i rodziny pozwoli mu spojrzeć z dystansu na wydarzenia jakie miały miejsce w fortecy Akumy oraz wieści jakie przekazał mu król demonów.
Po wejściu na statek samurai udał się na niższy pokład poprowadzony tam przez jednego z marynarzy i ulokował się wśród znajdujących się tam wojowników. Brodaci, łysi, czarni, biali, ubrani w pióra lub metal, wojownicy, którzy zebrali się na pokładzie byli różnorodni jak ryby.
Kazuya nie spodziewał sie luksusów i jako samurai ich nie wymagał. Miał swoją matę do spania i to mu wystarczyło. Ze względów bezpieczeństwa załog poprosiła wojownika o oddanie do schowka jego zbroi i broni, wojownik trochę wahał się przed pozbyciem się ekwipunku ale po tym jak kapitan zapewnił, że po dotarciu na miejsce zostaną one zwrócone, Kazuya dał się przekonać.


Sztorm trwał dniami, może tygodniami. Kazuya stracił rachubę czasu. Na początku podróży próbował odliczać kolejne dni wycinając bruzdy na desce obok miejsce, gdzie pierwszego dnia rozłożył swoją matę ale brak słońca i zamknięcie pod pokładem i ciągły sztorm nie pozwalały na odliczanie dni więc samurai przestawił się na odliczanie kolejnych posiłków podawanych przez marynarzy. Teraz liczba bruzd na desce sięgała już kilku tuzinów.
- Znowu się zaczyna. - Jeden z towarzyszy podróży przysiadł się do samuraja z tymi słowami. - Będą się napierdalać. - Wysoki blondyn wskazał ręką na grupę ludzi, która zaczęła tworzyć krąg w dalszej części pokładu. - W sumie lepsze to niż szaleństwo.
Kazuya nie odpowiedział, nie rozmawiał z obcym, ale chętnie słuchał co gaijin ma do powiedzenia. Kazuya popijał spokojnie z bukłaka, gdy biały człowiek gadał dalej.
Walka skończyła się równie szybko jak się zaczęła. Niedługo potem wszyscy zapomnieli o potyczce tak jak zapominali o wszystkich poprzednich starciach.
Sztorm wkrótce ustał a kołysanie razem z nim.

Samurai wyszedł na pokład. Promienie słońca zaatakowały jego oczy niczym rój dzikich pszczół oślepiając go na chwilę. Gdy Kazuya odzyskał wzrok jego oczom ukazał się po części znajomy krajobraz. Charakterystyczne dachy domów oraz przede wszystkim wysokiego budynku w oddali sugerowały, że nie mógł być aż tak daleko od domu.
Załogą jęła wydawać rynsztunek, który został zarekwirowany podczas zaokrętowania. Kazuya ustawił się w kolejce do kraty za, którą mieścił się magazyn.
-Cholera wydajcie nam rzeczy, jest nas tu ze stu, to zajmie całą noc do kurwy nędzy!
Biały demon przed samurajem zaczął się awanturować ale kapitan szybko uspokoił klienta. Wreszcie nadeszła kolej samuraja. Wraz z ekwipunkiem dostał małą czerwoną tabliczkę z numerkiem. Kazuya przyjrzał się znakom na niej. Coś w nich było znajome, podobnie jak w budynkach na lądzie. Marynarz wskazał w dal.
Samurai opuszczając pokład zatrzymał się na chwilę by założyć zbroję stojąc już nabrzeżu. Lokalni mieszkańcy przyglądali się wojownikowi jak i on przyglądał się im, rybacy stojący na nabrzeżu, których skóra poryta była głębokimi zmarszczkami od lat spędzonych na morzu, stare przekupki stojące na niedalekim targowisku przekrzykujące się między sobą, dziewczęta witające nowo przybyłych marynarzy i wojowników. Przypominali jego lud, ale było w nich też coś innego.
Samurai ruszył w stronę miasteczka, przechadzając się między domami zauważył małą herbaciarnię. Po długim czasie na morzu oraz niekończącym się sztormie miał nieopisaną ochotę na filiżankę herbaty. Kazuya wszedł do środka.


Samurai stanął przy stoliku, jego skrócone nogi umożliwiały gościom siedzenie na wygodnych poduszkach wyłożonych wokół niego. Zielony obrus z motywem liści mięty pokrywał stół z jasnego drewna, a na obrusie stał piękny wazon dekorowany wizerunkiem tygrysów w lesie, w wazonie stały różnorodne polne kwiaty, których aromat mieszał się w powietrzu z zapachem gotowanej w kuchni herbaty. Kazuya odwiązał sznurki trzymające pochwy z dwoma katanami, trzeci krótszy miecz wsadził za pas. Wojownik usiadł przy stoliku i zdjął hełm i umieścił go obok mieczy. Chwilę później do stolika podeszła starcza kobieta, na tacy niosła porcelanową filiżankę i czajnik.
- Proszę młody człowieku. Powiedziała kobieta stawiając tacę na stole.
Kazuya skinął głową w podziękowaniu. Kobietę otaczała dziwna aura, której wojownik nie potrafił wytłumaczyć, ale napełniała go ona niepokojem.

Kilka godzin upłynęło samurajowi w herbaciarni aż w końcu zapadł zmrok, razem z nocą przyszedł deszcz.
Kazuya zabrał swoje rzeczy i zapłacił za herbatę złotymi monetami. Samuraj stanął w progu i patrząc przez chwilę na uderzające w kałużę kroplę deszczu powiedział.
- Czas spotkać się z pozostałymi wojownikami.
Samurai ruszył w stronę wysokiego budynku, który tak górował nad resztą domów. Deszcz zdołał już porządnie go przemoczyć chociaż droga nie zajęła mu sporo czasu. W karczmie paliły się światła, a hałasy dochodzące z budynku potwierdziły, że wojownicy jeszcze nie śpią, hulanki i świętowanie trwało w najlepsze, każdy chciał opić bezpieczne dotarcie do celu litrami alkoholu i pieśniami o stoczonych bitwach.
Kazuya wszedł do środka.

 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 29-06-2014 o 23:09.
Baird jest offline