Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2014, 01:36   #31
Baird
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Gdy statek przybijał do portu Ceann szykował się w swojej kabinie do zejścia na ląd, łowca ubrał się w ceremonialną zbroję i narzucił płaszcz z białego futra na skrzydła wiwerny przypięte do pleców. Nawigator Leamah wspomniał, że według zapisków Angermerina w kulturze ludzi biały oznacza pokój i niechęć do walki, dobry omen. Było to dziwne i niezrozumiałe dla łowcy, w ich kulturze biel oznaczała ducha, śmierć. Gdy statek przybił do portu, a cumy zostały rzucone kapitan Natrahafhaira Asgul Ar Anaise podszedł do łowcy wychodzącego na pokład.
- Tonn'a i pięciu moich ludzi pójdzie z tobą Saeighada na wypadek kłopotów. Leamah także chciał iść, ale powiedziałem mu, że to zależy od ciebie ambasadorze. -
Ceann nie mógł się jeszcze przyzwyczaić do swojego nowego tytułu, zwłaszcza, że w języku Fhearan nie było to tej pory takiego słowa. Przybyło ono do Athamm'y wraz z Angermerinem. Z tego co powiedział mu Leamah oznacza ono kogoś ktoś zawiera umowy w imieniu władcy z innym władcą i dba o dobry wizerunek swego pana. Nie brzmiało to skomplikowanie więc Ceann nie przejmował się tym zbytnio, bardziej martwiło go czy na terenach ludzi znajdzie się godna zwierzyna do polowania.
- A gdzie jest w tej chwili nawigator Ah Relatai, Kapitanie? - Spytał Ceann.
- Właśnie do nas idzie. - Kapitan wskazał ręką wejście do świątyni.
Leamah był niższy i znacznie chudszy od Ceann'a a jego łuski miały złotą barwę. Nawigator trzymał w rękach torbę, z której wystawały różne papiery.
- Ambasadorze. - Zaczął gdy znalazł się kilka kroków od nich. - Chciałbym dołączyć do pana podczas pierwszego zejścia na ląd. -
Nawigator wyglądał na bardzo podekscytowanego. Nie było się czemu dziwić, był jednym z niewielu biorących udział w tej wyprawie, którzy zgłosili się na ochotnika. Reszta, podobnie jak Ceann nie miała dużego wyboru.
- Przyda mi się ktoś do tłumaczenia tego co mówią tę małpy. - Odpowiedział Ceann.
 Kartograf i nawigator Natrahafhaira Leamah Ah Relatai

- Kapitanie. - Łowca zwrócił się do dużego niebieskołuskiego Fhearanina jakim był Asgul. - Gdy usłyszycie mój róg to znak, że negocjacje zostały zakończone.-
- Rozumiem. - Odpowiedział Asgul potakując głową.
Kilkanaście minut później Ceann i towarzysząca mu grupa sześciu Fhearan i dodatkowo jednej Fhearanki stała w porcie przed grupą strażników. Ceann popatrzył na stojących przed nim ludzi. Ich widok choć niecodzienny nie był wielkim szokiem dla łowcy, nawigator przekazał mu księgi na temat Królestw Północy, które zostały spisane podczas wizyty Angermerina na królewskim dworze, księgi wspominały o tym, że ludzie z północy, podobnie jak Fhearanie noszą pancerze ze stali a nawet jeżdżą na tych...Ceann często zapominał nazwy...koniach.

Przez ostatnie kilka tygodni nawigator Leamah Ah Relatai z klanu Natrahafhaira, którego zadaniem było nie tylko znalezienie drogi do Królestw Północy, ale także robienie za tłumacza w pierwszej fazie rozmów, nauczył Ceann'a języka wspólnego ludzi.
Nauka szła łowcy zaskakująco łatwo, głównie dlatego, że alfabet jak i też konstrukcja wyrazów i zdań były niezwykle prymitywne i proste w porównaniu do Athammańskiego, którego używali Fhearanie. Język ludzi miał około 30 dźwięków do których przedstawienia używano lekko ponad 20 liter, dla porównania Fhearanie mają ponad 1300 dźwięków i około 800 znaków na ich przedstawienie.
Łowca przyglądał się przez chwilę zbrojnemu oddziałowi straży. Ich rozmiar nie był imponujący, łowca górował nad strażą i ich dowódcą niczym smok nad stadem owiec, mimo że nie miał przy sobie broni mógł by spokojnie zabić przynajmniej pięciu gołymi rękami zanim, ktokolwiek wezwał by wsparcie, jednak nie taki był cel jego misji.
Zbroje ludzi choć wykonane ze stali przypominały Ceann'owi lśniące garnki, których baby w wiosce używają do gotowania potrawki. Fhearanie już dawno pozostawili za sobą stal, która teraz były używana jedynie jako przedmioty użytkowe jak garnki, noże czy łańcuchy. Prawdziwi wojownicy używali pancerzy i oręży wykonanych z Fhearanium, którego złoża znajdowały się na całym kontynencie. Metal ten jest bardzo wytrzymały a jednocześnie o wiele lżejszy od stali czy żelaza, lecz w czystej formie jest bardzo kruchy. Kowale z klanu Churshraeid rozwiązali ten problem dodając do roztopionego Fhearanium żelazo i węgiel (czyli stal) oraz krzem. To właśnie dzięki dodatkowi krzemu zbroje i bronie z Fhearanium mają matowy kolor a niektórzy wierzą, że odbijają złą energię.
- Rozumiecie mnie? – Człowiek zapytał, unosząc pytająco brew.- Jak tak to coście za jedni i jaki macie tu interes? –
Łowca czuł jego strach, choć nie było tego widać po jego twarzy to dłoń drżała mu lekko na rękojeści.
- Zapytałem, kim jesteś. - Odpowiedział trochę głośniej i wyraźniej, najpewniej myśląc, że Ceann nie zrozumiał za pierwszym razem.
Łowca spojrzał na stojących za dowódcą strażników. Kilka prymitywnych, jednostrzałowych kusz jakie wystawały zza ich pleców rzuciły mu się w od razu w oczy. Może z tymi ludźmi łączyło ich więcej niż przypuszczał.
- Ceann. - Powiedział łowca.
- Nie rozumiem. - Powiedział dowódca. - Mówisz po naszemu? -
- Jestem Ceann. - Powtórzył.
Na twarzy strażników strach zamienił się w zaskoczenie, widok Fhearanina mówiącego w ich języku musiał być dla nich prawie takim samym zaskoczeniem jak widok człowieka jadącego na petai w zbroi i z kuszą w dłoni przez środek wioski dla jego ziomków.
- Czego tu chcecie. - Dowódca powtórzył drugie pytanie.
Ceann wskazał na Leamah'a i powiedział w języku ludzi krótkie.- Tłumacz. - Po czym zaczął mówić, a Leamah tłumaczył każde słowo łowcy najlepiej jak umiał.
- Jestem Ceann Ah Thugann z klanu Saeighada, przybywam w imieniu Smoczego Króla jako jego ambasador. Nasz władca zafascynowany człowiekiem, którego zwiecie Angermerin postanowił otworzyć granice naszego potężnego Imperium i nawiązać rozmowy z waszymi władcami, jestem tu by podpisać umowy handlowe. -
Gdy Leamah przetłumaczył całość łowca dodał jeszcze w języku ludzi.
- Prowadź mnie do swojego króla. -
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 19-08-2014 o 15:17.
Baird jest offline