Widząc całe zdarzenie Rottis zebrał wygrane pieniądze od kupców, najemników i innych gości gospody, tworzących rozjuszoną krawędź areny. Słusznie stawiał na 2 z 3. Nawet on miał by problem z trójką.
Gdy tylko walka zakończyła się nockoutem Randala pobiegł szybko do gospody po kleryka Jabadoocka, gnom mógł uleczyć chłopaka nawet z najgorszych ran. W tym czasie Liadon musiał wyjaśnić całe zdarzenie swym niedawnym kolegą z pracy, gdyż zabrali oni ze sobą członków Obroży, zostawiając chłopaka zatroskanemu tłumowi, gdy Rottis powrócił na "arenę" razem klerykiem.osiłków,z,obroży już nie było. Początkowo wojownik i kleryk mieli problem przepchać się przez tłum do rannego towarzysza. Wojownk interweniował mówiąc. - Dobra ludziska! Rozejść się. Przedstawienie skończone.- Gdy to nie podziałało przywdział zastraszający wyraz twarzy i łapiąc miecz wykrzyknął krótkie. - SPIERDALAĆ!-
To wystarczyło. Ludzie się rozeszli, a Jabadoock mógł zabrać się do pracy.
Gdy kleryk zrobił swoje, co zawsze było inponujące dla Rottisa, wojownik pomógł Liadonowi wnieść chłopaka do środka, przed przekroczeniem progu mówiąc z uśmiechem. - Następnym razem ratowanie dam w opałach zostaw profesjonalistą takim jak ja i Esmeralda. W ostateczności takim świrą jak Malakai. Może Władca Południowych Wiatrów wróci mu za to skrzydła lub chociaż ogon.- Rottis roześmiał się głośno.
Jakiś czas później za część z wygranych pieniędzy Rottis kupił towarzyszą po dzbanie najdroższego piwa. Randalowi jeszcze jedno na zbolałą głowę i dume.
Ostatnio edytowane przez Baird : 03-11-2014 o 02:56.
|