Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2014, 02:01   #40
Baird
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Mei przyniosła Rottisowi jedzenie, było to więcej niż się spodziewał. Nie wiedział czy to dlatego, że dał jej zbyt wiele monet czy może też dlatego, że stanowiło to część zamówienia, razem z kurczakiem i chlebem na tacy leżały smażone ziemniaczki, słodki i zwykłe oraz kilka innych warzyw. Zanim zabrał się do jedzenia poprosił Afreia o przygotowanie kąpieli, wuj Randala opuścił na chwilę korbacz i udał się do halabardy.
Wojownik zjadł całego ptaka oraz kilka ziemniaków i półtorej pajdy.
Wstając od stołu powiedział.
- Nie pozabijajcie się o karczemna dziewki pod moją nieobecność. Będę was obu rano potrzebował. Jabba miej ich na oku.- I wyszedł.
Po przekroczeniu progu halabardy Rottis natknął się na Afreia, ten powiadomił go, że kąpiel już prawie gotowa i, że może już iść do łaźni, po czym wyszedł. Najpewniej z powrotem do korbacza.

Łaźnia nie była imponująca, ale wystarczająca. Drewniana wanna stała w środku łaźni. W jej wnętrzu parował gorący wrzątek. Rottis udał się do pomieszczenia, gdzie wcześniej mógł zostawić swoje rzeczy. Stało w nim sześć łóżek, na jednym z nich plecak Rottisa. Ten zostawił na łóżku Esmeraldę i tarczę i wyjął z plecaka mydło i wrócił do łaźni. Jakaś młoda dziewczyna właśnie wlewała ostatni dzban wody. Zimnej.


Rottis Blechner zdjął kaptur. Głowa poorana była licznymi bliznami, szramy odcinały się od krótkich czarnych włosów łysymi paskami. Twarz nie wyglądała wiele lepiej. Blizny ciągnęły się od ucha do ucha i od czoła po brodę. Zwłaszcza w okolicach ust ciężko było odróżnić gdzie zaczyna się jedna, a kończy druga. Za kapturem poszło ubranie. Najpierw góra, brązowa koszula z bawełny. Rottis powąchał ją i szybko stwierdził, że będzie musiał ją wyprać po skończonej kąpieli. Pod nią leżała metaliczna, błyszcząca kolczuga. Wojownik ściągnął ją przez głową i rzucił na koszulę. Poniżej szyi blizn było jeszcze więcej. Na plecach widniało dwadzieścia siedem głębokich szram po biczowaniu. Z przodu dwie duże blizny. Jedna pozioma idąca przez brzuch, druga pod kątem idąca od prawego barku po lewy bok. Była jeszcze jedna mała blizna, długa na jakieś dwa cale na lewej piersi. Tuż nad sercem. Blizna szerokości miecza. Kolejne były buty. Wysokie, eleganckie, z brązowej skóry. Rottis stał przed beczką w samych spodniach.
Wojownik rozejrzał się po łaźni. Rozejrzał się za ciekawskimi gapiami, ale nikogo nie zauważył, zdjął wiec skórzane, brązowe spodnie jednym płynnym ruchem. Światu ukazały się gołe pośladki, na nich zaś kolejne blizny. Jedna. Niewielka. Pozostawiona po strzale. Na lewym pośladzie.

Rottis wszedł do wody. W ręce trzymał nieduże różowe mydełko. Blechner przyłożył nos do mydła. Pachniało łojem, co nie było zaskoczeniem, ale również nutą róży i jaśminu. Woda była gorąca. Wrząca. Pieczenie szybko jednak zmieniło się w przyjemne mrowienie. Rottis oparł głowę o jedną stronę wanny, stopy wystawił z drugie.

Siedział tak dłuższą chwilę, sam nie wiedział ile, ale woda zdążyła już trochę wystygnąć. Różowe mydełko jakie przyniósł ze sobą nadal było w jego dłoni, nietknięte przez wodę, nie rozmoczone. Nadal idealne i pachnące. Nagle wojownik zaczął sobie śpiewać.

Wabiony jak pies zapachem twym
Wlokę się za tobą nieustannie
Wiem, że dziś możesz moją być
Wiem bo czuję twą potrzebę

Zapach twój, coraz silniejszy w nozdrzach mych
Ciepło twych ud na mej twarzy jest
Spowici ogniem nocy tej
Lecz sok już trysnął i nadchodzi kres
Więc:

Żegnaj mała!

Dziewczyna jednej nocy, znów w ramionach jest
Mówiłem, że coś więcej znaczy - kłamałem
Prosiłem by ołtarzem była mi - była
Namiętnym, wrażliwym, pełnym żądzy
Ona prosiła bym kapłanem był jej - byłem
Lecz świt nadszedł, a ja już skończyłem

Żegnaj mała!

Czuję cię

Zawsze pozostaje woń
Na dłoniach mych, wspomnienie nocy

Czuję cię

Ile jeszcze wspomnień
Ile jeszcze razy powiem:

Żegnaj mała!

W końcu Rottis powąchał mydełko ostatni raz i rzucił je delikatnie na stertę ciuchów pochwycił szare, mdłe mydło jakie zostawili mu gospodarze.
Blechner wstał zaczął się mydlić. Skończyły się przyjemności. Twarz, głowa, klatka, pachy, stopy i na koniec części intymne. Obok wanny stał pusty dzbanek. Rottis użył go by się spłukać. Powtórzył to trzy razy po czym wyszedł z wanny. Na krześle obok leżał lniany ręcznik. Rottis wytarł się w niego po czym obwiązał wokół pasa i zabrał się za pranie koszuli i spodni.

Jakiś czas później owinięty w lniany ręcznik Rottis przeszedł do wspólnej sali, po drodze zostawił koszulę i spodnie na piecu w kuchni, resztę rzeczy czyli kaptur, kolczugę i buty, no i oczywiście małe różowe mydełko zabrał ze sobą. Jedna z kuzynek Randala była tak miła, że doprowadziła go pod same drzwi. Dziewczyna trochę się speszyła widząc pół nagiego mężczyznę, ale z tego co mówił Varis, nie był to jej pierwszy.

W sali wspólnej jeszcze nikogo nie było, towarzysze musieli nadal przebywać w korbaczu. Rottis zdjął rzeczy z łóżka, położył je pod nim. Esmeraldę tylko oparł koło głowy po czym jednym ruchem zrzucił ręcznik. Rottis rozwiesił go na jednym z krzeseł po czym wskoczył po kołdrę. Wkrótce potem zasnął.

 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 05-11-2014 o 15:02.
Baird jest offline