Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-11-2014, 13:05   #31
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bandyci... Jak widać niektórzy mieli nader wysokie mniemanie o sobie.
Liadon pokręcił głową z niedowierzaniem.

- Gdyby było wiadomo - powiedział cicho - gdzie mają swoją kryjówkę, to już dawno ich głowy wbite na pale ozdabiałyby okolicę. Albo ich zwłoki - szubienice. Plotki głoszą, że łatwo na nich trafić gdy się jest bogatym kupcem, który podróżuje z niewielką liczbą osób. i, nie da się ukryć, te same plotki głoszą, że mają w okolicy swoich informatorów, tak że faktycznie lepiej o nich głośno nie wspominać. A przynajmniej nie o tym, że chce się na nich zapolować - dodał.

- Napadali na karawany kupieckie - mówił dalej - zwykle po tym, jak tajemniczy starzec - wędrowiec zagadywał karawanę o drogę. Są bardzo hardzi i krwiożerczy i nie odpuszczali nawet uciekającym strażnikom. Ale, podobno, w prywatnych kwaterach jest jakiś kupiec klejnotów, który przeżył atak. Podobno, bo nie interesowałem się tym zbytnio. Do tej pory.

- Jeśli zaś chodzi o plany - mówił dalej - to faktyczne warto by z rana popytać troszkę, a potem ustalić, w ciszy i spokoju, od czego zaczniemy.
 
Kerm jest offline  
Stary 04-11-2014, 15:49   #32
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
Zbiorowisko wielobarwnych, krzykliwych gapiów straciło zainteresowanie w nierównym pojedynku chwilę po zadaniu ostatniego ciosu. Całe życie strażnicy przeniosło się z powrotem do oberży, a histeryczne jazgotanie po paru toastach ustało, tworząc ciszę z wolna wypełnianą szmerami prowadzonych szeptami rozmów. Purpurowe Smoki odprowadziły sprawiających kłopoty najemników do bramy wewnętrznego dziedzińca, gdzie mieli stanąć przed obliczem kasztelana, którego - jak można było wywnioskować po rozświetlonych oknach twierdzy - zdążono już obudzić. Żądny sensacji tłum musiał cierpliwie czekać do rana, gdyż ta część strażnicy była dostępna tylko dla oficjeli i wojska Cormyru.

Na motłochu w takich sytuacjach dało się zarobić, o czym przekonał się Rottis, któremu zwróciły się drobne wydane na kufle piwa, a ponadto mógł uraczyć podniebienia towarzyszy nieco lepszym gatunkiem piwa, przyniesionym przez Mei promieniującą uśmiechem od ucha do ucha. Mimo radosnej atmosfery wojownik był czujny i podejrzliwy jak wilk - poczuł na sobie intensywne spojrzenie. Odwracając się prędko nie zobaczył nikogo. Kimkolwiek ta osoba nie była, musiała rozpłynąć się z nadmiernym pośpiechem w tłumie - mogła to być zwykła ludzka ciekawość, ale Rottis wiedział, że takich przeczuć lepiej nie bagatelizować. A może to chorobliwa podejrzliwość wyniesiona z lat życia w kulcie? Dziwił też brak natychmiastowej reprymendy - jeśli nie surowej, to choć jakiejkolwiek - ze strony władz. Zupełnie jakby ktoś chciał im ułatwić robotę.

- Wybacz wuju, lecz nie mogłem pozwolić aby kobiety obrażano w mojej obecności. Nie mogłem też pozwolić aby tacy dranie, jak ci najemnicy, bronili moją rodzinę przed wrogiem, gdyż zbyt łatwo mogli by się okazać zdrajcami i przyczyną zguby całej strażnicy oraz miasteczka. Teraz nie będą mogli tego uczynić. Zresztą znasz moje umiejętności w walce kijem. Nie ma w miasteczku i strażnicy chyba nikogo kto by był lepszy w niej. Myślę, iż to o czym mówiłeś przed walką, łączy się z zwiększona populacją orków, goblinów oraz koboldów. Słyszałem też o pustelniku, który nagle zmienił swój charakter, zaczął rozdawać uzdrawiające jabłka. Być może to magia natury, lecz nie jestem skłonny uwierzyć w taką szybka zmianę charakteru człowieka.


- Całego świata Randalu nie zmienisz, jesteś zbyt porywisty. Zastanawiałeś się, co taka banda najemników może ze sobą począć, jak Kendrick przestanie im wypłacać żołd i wygna z Kamienia Grzmotów? Przecież dokładnie znają plany strażnicy i wsi, oprócz wrogów z pewnością mieli tu kilku zaufanych przyjaciół, albo chociaż towarzyszy do kufla. Dałeś mieszkańcom chwilową ulgę, uciechę. Miejmy nadzieję, że na tym się skończy - Afrei gmerał w gęstej brodzie, służąc za oparcie dla Salomme, która przybiegła w trosce o niepokornego młodzieńca.

- Pustelnik? Jest tu taki jeden, Już prawie o nim zapomniałam, bo rzadko ktokolwiek interesuje się jego losem. Nie wiemy, skąd przyszedł ani dlaczego, ale zdawał się nigdy nie interesować życiem mieszkańców, ani nie chwytał się żadnych podejrzanych zajęć, toteż zostawiliśmy go w spokoju. Jednak fakt faktem, że stary Absolon znów chodzi wyprostowany jak tyczka - napomknęła kobieta.

- Jeśli zaś interesuje was sprawa bandytów - Afrei zaczął, zniżając wzrok z niepokojem, jakby chciał uniknąć kontaktu. Pewnie w trosce o Randala nie chciał rozbudzić jego awanturniczych skłonności. - w prywatnych kwaterach zatrzymał się kupiec handlujący klejnotami, zupełnie tak jak mówi ten młody elf. Jak ci na imię? Liadon tak? Zatrzymał to złe słowo, bo ledwo co wraz z żoną i dwoma gwardzistami przeżył zasadzkę na szlaku prowadzącym przez las, na północ. Chyba zamierzają wyruszyć najbliższym statkiem w drogę powrotną, także gdybyście chcieli o coś spytać, brońcie bogowie, to powinniście się spieszyć.

- Mamy tylko wspólną salę na parterze do waszej dyspozycji. Akurat jest w niej sześć łóżek. Amali wam pokaże pokój, a w nocy ktoś na pewno będzie was pilnować, na wypadek, gdyby tym wściekłym żołdakom przyszło coś głupiego do głowy.
 
__________________
[D&D 5E | Zapomniane Krainy] Megaloszek Szalonego Clutterbane’a - czekam na: Lord Melkor, Dust Mephit, Panicz, psionik
[Adventurer Conqueror King System] Saga Utraconego Królestwa - czekam na: Gladin, WOLOLOKIWOLO, Stalowy, Lord Melkor

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 24-11-2014 o 11:14.
Lord Cluttermonkey jest offline  
Stary 04-11-2014, 16:57   #33
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Randal analizował ze spokojem całą sytuację szukając źródła zła nękającego okolicę. Na razie nie dostrzegał wzorca. Niepokoiła go sprawa pustelnika i owoców uzdrawiania, jednakże inne wieści też były niepokojące. Więc dopiero po chwili odpowiedział zasmucony wujowi.

- Wuju od kiedy to martwisz się losem zwykłych obwiesiów. Nie jestem zwolennikiem powiedzenia „Trzymajmy bandziorów w gnieździe aby w nim sikali. To lepsze niż gdyby mieli lać do gniazda z zewnątrz.” Przepraszam wujenkę za grube słowa, lecz efekt zawsze będzie ten sam, śmierdzące „gniazdo”. Dałem im kilka możliwości wycofania się z twarzą.

Potem się uśmiechnął, potarmosił rysia za uszami. Dalsze odpowiedzi wuja potwierdziły jedną z plotek.
„Zatem owoce faktycznie uzdrawiały”.
Młodzieniec spłonił się, widząc intensywne spojrzenie wpatrzonych w niego zielonych oczu jednej z karczmarek. Zakrył rumieniec kuflem pociągając długi łyk pienistego złota.

Dalsza przemowa jednak ponownie zafrasował Randala i jednocześnie rozgniewała.

- Mamy tylko wspólną salę na parterze do waszej dyspozycji. Akurat jest w niej sześć łóżek. Amali wam pokaże pokój, a w nocy ktoś na pewno będzie was pilnować, na wypadek, gdyby tym wściekłym żołdakom przyszło coś głupiego do głowy.

- Wuju czy ty słyszysz co mówisz! - podniósł nieco głos oburzony.

Potem przemówił spokojnym głosem.

- Dawno powinienem tu zawitać. Widzę, iż duch w tym mieście całkiem podupadł. Dawniej sami byście wuju przegnali najemników z „Bandy Żelaznej Obroży” a nie zastawiali się nad losem biednych bandziorów. Zapomniałeś widocznie wuju, iż to dzięki pomocy dzielnych ludzi uratowałem wioskę. Sam bym nie zdążył na czas, mimo niemałych umiejętności. Tak plan był mój, wykonawstwo też, ale na Matkę nie mogłem sam wszystkiego zrobić na czas.
Cóż słyszę jednak z twoich ust. Ni mniej ni więcej, iż obawiasz się o bezpieczeństwo swojej rodziny i gości, a zagrożeniem są najemnicy mający za zadanie was chronić. Wszystko to dzieje się w bezpiecznej strażnicy pilnowanej przez „Purpurowe Smoki”. Jakże długo musiała umierać odwaga i nadzieja w ludziach, że do tego doszło.


Potem pokiwał ze smutkiem głową.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 04-11-2014 o 17:00.
Cedryk jest offline  
Stary 04-11-2014, 19:21   #34
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
~ Idealista z ciebie, Randalu, prawdziwy idealista. Szkoda że życie prędzej czy później zweryfikuje twoje poglądy, podda surowej ocenie, a następnie... ~ Varis zawahał się spoglądając na Salomme, i nie zdecydował się na użycie bardzo grubiańskiego porówania.
~ Następnie zmiażdży pod butem. Ludzie, krasnoludy, niziołki czy elfy, pod pewnymi względami jesteśmy identyczni. Zawsze większość będzie chroniła tylko własne interesy, pozostawiając rozwiązywanie wspólnych problemów na później. Bo może ktoś inny się tym zajmie i nie trzeba będzie ryzykować. Zresztą, mają rację, znajdą się tacy jak my. Spójrz na nas. Żaden z nas nie ma żony, dzieci, nasza śmierć nie zniszczy czyjegoś życia. Chciałbyś żeby Salomme została wdową. bo twojemu wujowi zachciało się odgrywać bohatera? Poza tym największą winę w tej sytuacji ponosi tutejszy komendant. Po to płacone są podatki, żeby nie było takich problemów, jak ten z Bandą Żelaznego Gardła, czy jak tam siebie nazywają. ~ elf pociągnął solidny łyk z pucharka. Od tak długiej przemowy zaschło mu nieco w gardle.
~ Co do miejsca do spania, to wspólna sala będzie dobra. Nie wiem jak wy, ale ja mam dosyć spania na ziemi. Z chęcią też przyjmę każdą pomoc, jaką dostaniemy, czy to w postaci kogoś kto będzie miał baczenie na nasz sen, czy kogoś kto opowie najnowsze plotki. Na przykład Rawka, przynajmniej napatrzy się bez lania. ~ mrugnął przy tym porozumiewawczo do Salomme, a na ustach zagościł mu drwiący uśmieszek.
~ Może lepiej nie ona, bo coś mi się zdaje że bardzo chętnie pozwoliłbyś bardzo dokładnie się obejrzeć. I pewnie na patrzeniu by się nie skończyło. ~ stwierdziła z przekąsem ciotka Randala.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche
Balzamoon jest offline  
Stary 04-11-2014, 20:29   #35
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Randal roześmiała się na słowa Varisa. Przebudzony Łata prychnął niczym kot, wskoczył na stół potrącając i przewracając pusty kufel. Potem trzema skokami znalazł się na gzymsie kominka, gdzie się wygodnie ułożył, po czym począł obserwować karczmę swymi zielonymi oczyma.

- Mówisz Varisie, że jestem idealistą. Zapewne masz rację. Tak naprawdę to jestem realistą. Wiem, że tam gdzie znajdzie się drobne przestępstwa, znaleźć można też te większe. W mojej wiosce mieszkał pewien mężczyzna, miał starego psa. Pewnego dnia odrąbał psu nogi za to, że go nie słuchał. Pewnie powiesz nic takiego, w końcu to był jego pies. W trzy dni później utopiliśmy tego człowieka w torfowisku. Nie, nie za psa, za to, co znalazłem w jego piwniczce.

Rozmowa elfa z wujenką nieco go zaskoczyła. Potem uśmiechnął się do swoich myśli.
„W końcu i mnie kuzynki podglądały w kąpieli, zatem zapewne o to chodziło. Dziwne kiedy to Varis miał czas się wykapać po drodze. Pasowało to do niego.”

Pogroził efowi palcem. Potem rzucił żartobliwie, wskazując wzrokiem na oparty o kominek drąg.

- Spróbuj, tylko którąś skrzywdzić a zapoznasz się bliżej z „Zamiataczem”. Cóż to wujenko kuzynki znowu podglądają gości w kąpieli? Jeszcze ich tego nie oduczyłaś?
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 04-11-2014 o 20:40.
Cedryk jest offline  
Stary 04-11-2014, 21:15   #36
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
~ Krzywdę w pojęciu dziewczęcia czy jej rodziców? To zasadnicza różnica. Najczęściej gdy rodzice uważają że ich „maleńka córeczka” została skrzywdzona, to ich wcale już nie taka mała pociecha nie przypomina sobie żadnego krzywdzenia. Raczej domaga się więcej. Skoro już jesteśmy przy tym temacie, to ta służka zrobiła już niemal wszystko, poza zdarciem z siebie ubrania, żeby zwrócić na siebie twoją uwagę. ~ uśmiechnął się szeroko Varis, popijając z kielicha. Przypadkowo spojrzał na Salomme, której mina nie wróżyła mu niczego dobrego.
~ Coś mi się zdaje że twoja cioteczka ma ochotę użyć tego twojego „Zamiatacza” na nas obu. Zostawmy zatem ten temat, przynajmniej do chwili aż będziemy w wyłącznie męskim towarzystwie. ~ zapobiegawczo odsunął się nieco.
~ O filozofii, dobrze, złu i wszystkich ich odcieniach i szarościach porozmawiajmy kiedy indziej. To poważna rozmowa, na którą nie mam teraz ochoty. ~ Varis przechylił dzban i z ze zdziwieniem stwierdził że jest pusty. Pochylił się w stronę druida.
~ Randalu, poważnie mówiłem że trzeba by było pilnować tej dziewczyny. Skoro i tak ma na ciebie oko to chyba zgłosiłeś się do tego zadania na ochotnika. ~ mruknął tak żeby Salomme nie usłyszała.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche
Balzamoon jest offline  
Stary 04-11-2014, 22:10   #37
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Na wspomnienie o służce młodzieniec się zarumienił. Nerwowym ruchem wyjął kilka nasion jabłka z kieszonki u pasa. Szepnął „owoc” w druidycznym. Dłoń wypełniło mu pięć dorodnych jabłek. Oczywiste było, iż nie był ich w stanie utrzymać. Owoce ze stukiem potoczyły się po stole. Randal, chociaż wydawało się to niemożliwe, zaczerwienił się jeszcze bardziej. Nerwowymi ruchami poukładał jabłka na tacy. Wgryzł się w jedno, po czym kęs zapił piwem. Chwilę w milczeniu pił i jadł. W końcu rumieniec opuścił jego twarz. Spojrzał ostro na Varisa.

- Posłuchaj Varisie zagram w otwarte karty, byśmy się dobrze zrozumieli. Wiedz, że moja rodzina zawsze żyła blisko natury. Nie wiem o którą teraz dokładnie z kuzynek chodzi, lecz to zawsze jest wybór kobiety, o ile już jest kobietą a nie dzieckiem. W grupie często one zachowują się jak małe dziewczynki, lecz jest wśród nich kilka w odpowiednim wieku. Połamię ci wszystkie gnaty gdy którejś złamiesz serce lub zostawisz samą z dzieckiem.
Jeśli szukasz przygody miłosnej poszukaj jej gdzie indziej, bo nie ma pośród nich żadnej nie mażącej o trwałym związku. Jeśli masz szczere intencje możesz być spokojny. Jednak wątpię, że myślisz o założeniu rodziny. Zatem proszę zastanów się dobrze. Jesteś wolnym ptakiem, zatem uważaj co czynisz. Z połamanymi gnatami nie pofruwasz.


Młodzian spojrzał na wujostwo, którzy przytaknęli jego słowom.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 04-11-2014 o 22:45.
Cedryk jest offline  
Stary 04-11-2014, 22:32   #38
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Rottis przysłuchiwał się rozmowie dwóch pięknych chłopców z niemałą uwagą. Zwłaszcza części o podglądaniu w kąpieli. Miał zamiar skorzystać z uroków cywilizacji i wziąć przed spaniem kąpiel co by się brudnym do pościeli nie pchać, teraz jednak słysząc o ewentualnych podglądaczach rozważał tę myśl. Nie co by się wstydził, jeszcze jako członek kultu smoczej bogini wyzbył się wstydu. Poznał tam też smak kobiecego ciała oraz kilka bardziej egzotycznych przyjemności. Po prostu uważał, że jeśli ktoś ma go oglądać w negliżu to najlepiej, by odpłacił tym samym.
~Z drugiej strony.~ Rottis pomyślał. ~Można to uznać za rodzaj charytatywnego działania.~ Wojownik nagle potrząsł głową. Właśnie pojął o czym myśli, a były to myśli bardzo nieczyste.
~Nie.~ Powiedział w duchu. ~Już popiłeś, zamów jeszcze coś do jedzenia, idź się kąpać, umyj pachy, wymocz dupsko i idź spać. ~ Skarcił sam siebie.
- A właśnie jeśli już o kąpieli mowa.- Wojownik nagle wtrącił i zwrócił się do Afrei.- Rozumiem, że ta usługa jest dostępna w waszej gospodzie. Jesteśmy w drodze już trochę czasu i jestem bardziej niż skory do skorzystania z luksusu jakim jest misa z ciepłą wodą. Jestem gotów obsypać złotem tego kto da mi bańkę pełną wody. Jakby co to mydło już mam.- Rottis uśmiechnął się do gospodarza. Żart wydał mu się dość śmieszny, gdy miał go w głowie, ale mężczyzna skinął tylko ponuro głową na słowa Rottisa potwierdzając słowa maga.
- Świetnie.- Ten aż podskoczył uradowany.- Nie chciałbym się pchać pod pierzyny przepocony i brudny jak jakiś dzikus.-
Rottis skinął rękę na Mei by ta podeszła bliżej wiedząc, że dziewczyna bacznie obserwuje stolik.
~Varis miał rację. Ma chrapkę na druidzkiego drąga.~ Pomyślał widząc jak policzki dziewczyny szkarłatem się czerwienią. Z niemałym uśmiechem powiedział.
- Bądź tak miła mi przynieś mi smażone kurczę i dwie pajdy chleba.- Po czym wręczył jej kilka monet. Sakiewka była coraz lżejsza.
~Jutro trzeba zabrać się za robotę.~ Pomyślał.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest teraz online  
Stary 04-11-2014, 23:50   #39
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
Ani gniewny głos młodego druida, ani jego surowość nie zrobiła na Vailo większego wrażenia. Zmierzył Randala wzrokiem.
~ Nie groź mi, proszę. Rozumiem że martwisz się o rodzinę, ale ja nie jestem głupawym osiłkiem który pozwoli się okładać kijem. Zdążyłem cię polubić, więc nie chciałbym być zmuszony do podejmowania jakichś drastycznych kroków, gdybyś chwycił za broń. Skoro chcesz mówić otwarcie, proszę bardzo. Nie mam zamiaru się wiązać i nie będę tego ukrywał. Natomiast jeżeli któraś z twoich kuzynek zgodzi się na taki układ to będzie to sprawa między nią a mną. ~ jego głos był łagodny, stojąc w jaskrawej sprzeczności z treścią. Jednocześnie w oczach nie dałoby się znaleźć nawet odrobiny ciepła.
~ Aczkolwiek wdzięczny jestem że wspomniałeś o małżeńskich planach dziewcząt. Będę brał ten czynnik pod uwagę, gdyż najwidoczniej, wy ludzie, inaczej podchodzicie do krótkotrwałych związków. Cóż się jednak dziwić, macie tak mało czasu. Tym bardziej dziwi mnie że go tak tracisz, gdy dziewczyna jest ci chętna. ~ niedbałym ruchem wskazał w stronę Mei.
Gdy Rottis zamówił jedzenie, poczuł, że i jego żołądek upomina się o swoje.
~ Przynieś mi proszę taki sam posiłek. ~ wysupłał z sakiewki monety.
Jadł niespiesznie, długo przeżuwając każdy kęs. Nigdzie mu się nie spieszyło.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche

Ostatnio edytowane przez Balzamoon : 05-11-2014 o 01:07.
Balzamoon jest offline  
Stary 05-11-2014, 02:01   #40
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Mei przyniosła Rottisowi jedzenie, było to więcej niż się spodziewał. Nie wiedział czy to dlatego, że dał jej zbyt wiele monet czy może też dlatego, że stanowiło to część zamówienia, razem z kurczakiem i chlebem na tacy leżały smażone ziemniaczki, słodki i zwykłe oraz kilka innych warzyw. Zanim zabrał się do jedzenia poprosił Afreia o przygotowanie kąpieli, wuj Randala opuścił na chwilę korbacz i udał się do halabardy.
Wojownik zjadł całego ptaka oraz kilka ziemniaków i półtorej pajdy.
Wstając od stołu powiedział.
- Nie pozabijajcie się o karczemna dziewki pod moją nieobecność. Będę was obu rano potrzebował. Jabba miej ich na oku.- I wyszedł.
Po przekroczeniu progu halabardy Rottis natknął się na Afreia, ten powiadomił go, że kąpiel już prawie gotowa i, że może już iść do łaźni, po czym wyszedł. Najpewniej z powrotem do korbacza.

Łaźnia nie była imponująca, ale wystarczająca. Drewniana wanna stała w środku łaźni. W jej wnętrzu parował gorący wrzątek. Rottis udał się do pomieszczenia, gdzie wcześniej mógł zostawić swoje rzeczy. Stało w nim sześć łóżek, na jednym z nich plecak Rottisa. Ten zostawił na łóżku Esmeraldę i tarczę i wyjął z plecaka mydło i wrócił do łaźni. Jakaś młoda dziewczyna właśnie wlewała ostatni dzban wody. Zimnej.


Rottis Blechner zdjął kaptur. Głowa poorana była licznymi bliznami, szramy odcinały się od krótkich czarnych włosów łysymi paskami. Twarz nie wyglądała wiele lepiej. Blizny ciągnęły się od ucha do ucha i od czoła po brodę. Zwłaszcza w okolicach ust ciężko było odróżnić gdzie zaczyna się jedna, a kończy druga. Za kapturem poszło ubranie. Najpierw góra, brązowa koszula z bawełny. Rottis powąchał ją i szybko stwierdził, że będzie musiał ją wyprać po skończonej kąpieli. Pod nią leżała metaliczna, błyszcząca kolczuga. Wojownik ściągnął ją przez głową i rzucił na koszulę. Poniżej szyi blizn było jeszcze więcej. Na plecach widniało dwadzieścia siedem głębokich szram po biczowaniu. Z przodu dwie duże blizny. Jedna pozioma idąca przez brzuch, druga pod kątem idąca od prawego barku po lewy bok. Była jeszcze jedna mała blizna, długa na jakieś dwa cale na lewej piersi. Tuż nad sercem. Blizna szerokości miecza. Kolejne były buty. Wysokie, eleganckie, z brązowej skóry. Rottis stał przed beczką w samych spodniach.
Wojownik rozejrzał się po łaźni. Rozejrzał się za ciekawskimi gapiami, ale nikogo nie zauważył, zdjął wiec skórzane, brązowe spodnie jednym płynnym ruchem. Światu ukazały się gołe pośladki, na nich zaś kolejne blizny. Jedna. Niewielka. Pozostawiona po strzale. Na lewym pośladzie.

Rottis wszedł do wody. W ręce trzymał nieduże różowe mydełko. Blechner przyłożył nos do mydła. Pachniało łojem, co nie było zaskoczeniem, ale również nutą róży i jaśminu. Woda była gorąca. Wrząca. Pieczenie szybko jednak zmieniło się w przyjemne mrowienie. Rottis oparł głowę o jedną stronę wanny, stopy wystawił z drugie.

Siedział tak dłuższą chwilę, sam nie wiedział ile, ale woda zdążyła już trochę wystygnąć. Różowe mydełko jakie przyniósł ze sobą nadal było w jego dłoni, nietknięte przez wodę, nie rozmoczone. Nadal idealne i pachnące. Nagle wojownik zaczął sobie śpiewać.

Wabiony jak pies zapachem twym
Wlokę się za tobą nieustannie
Wiem, że dziś możesz moją być
Wiem bo czuję twą potrzebę

Zapach twój, coraz silniejszy w nozdrzach mych
Ciepło twych ud na mej twarzy jest
Spowici ogniem nocy tej
Lecz sok już trysnął i nadchodzi kres
Więc:

Żegnaj mała!

Dziewczyna jednej nocy, znów w ramionach jest
Mówiłem, że coś więcej znaczy - kłamałem
Prosiłem by ołtarzem była mi - była
Namiętnym, wrażliwym, pełnym żądzy
Ona prosiła bym kapłanem był jej - byłem
Lecz świt nadszedł, a ja już skończyłem

Żegnaj mała!

Czuję cię

Zawsze pozostaje woń
Na dłoniach mych, wspomnienie nocy

Czuję cię

Ile jeszcze wspomnień
Ile jeszcze razy powiem:

Żegnaj mała!

W końcu Rottis powąchał mydełko ostatni raz i rzucił je delikatnie na stertę ciuchów pochwycił szare, mdłe mydło jakie zostawili mu gospodarze.
Blechner wstał zaczął się mydlić. Skończyły się przyjemności. Twarz, głowa, klatka, pachy, stopy i na koniec części intymne. Obok wanny stał pusty dzbanek. Rottis użył go by się spłukać. Powtórzył to trzy razy po czym wyszedł z wanny. Na krześle obok leżał lniany ręcznik. Rottis wytarł się w niego po czym obwiązał wokół pasa i zabrał się za pranie koszuli i spodni.

Jakiś czas później owinięty w lniany ręcznik Rottis przeszedł do wspólnej sali, po drodze zostawił koszulę i spodnie na piecu w kuchni, resztę rzeczy czyli kaptur, kolczugę i buty, no i oczywiście małe różowe mydełko zabrał ze sobą. Jedna z kuzynek Randala była tak miła, że doprowadziła go pod same drzwi. Dziewczyna trochę się speszyła widząc pół nagiego mężczyznę, ale z tego co mówił Varis, nie był to jej pierwszy.

W sali wspólnej jeszcze nikogo nie było, towarzysze musieli nadal przebywać w korbaczu. Rottis zdjął rzeczy z łóżka, położył je pod nim. Esmeraldę tylko oparł koło głowy po czym jednym ruchem zrzucił ręcznik. Rottis rozwiesił go na jednym z krzeseł po czym wskoczył po kołdrę. Wkrótce potem zasnął.

 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 05-11-2014 o 15:02.
Baird jest teraz online  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172