Tak samo u mnie. Zrobiłem awanturnika, którego da się podpiąć pod każdą drużynę, bez żadnych wątków osobistych wymagających pilnej interwencji i mimo to nie traci motywacji do podróży ani przygód. Może najpierw niech bohaterowie zżyją się ze sobą bardziej niż "znacie się miesiąc", pokonają chociaż z jedną bandę orków, a dopiero później zajmą się telenowelami poszczególnych członków?