INKWIZYCJA
Słońce wstawało leniwi nad Wielkim Lasem, a jego promienie wdzierały się przez brudne okna do zajazdu "Pod Leniwym Trollem". Zajazd był jednym z niewielu miejsc wartych uwagi w Kaldach, niewiele znaczącej osadzie na trasie do Altdorfu leżącej przy odnodze Talabeku, lecz to nie miejsce jest w tej historii ważne, a jego goście, Wy, nasi bohaterowie.
Girion,
Groland i
Tori. Jako trzej młodzi inkwizytorzy zakończyliście niedawno ostatnie testy i jesteście właśnie w drodze do Altdorfu, stolicy kultu Sigmara, a przed rozpoczęciem wojny domowej siedzibą Imperatora. Nie jesteście dla siebie absolutnymi nieznajomymi.
Groland i
Tori walczyliście razem w armii Reiklandzkiego Pretendenta.
Girion będący szlachcicem z Altdorfu podobnie jak
Tori jest znany
von Bissvaldowi z czasu młodości. Znacie się na tyle dobrze, że mogliście na sobie polegać w boju i to dzięki temu jako jedni z niewielu przeszliście szkolenie. Kończycie właśnie śniadanie, gdy do zajazdu weszła
Ann, giermek
von Bissvalda i salutując powiedziała: "Panie, zakończono załadunek koni i wyposażenia na barki. Możemy ruszać gdy tylko będziecie gotowi."
Zabraliście podręczny ekwipunek i ruszyliście za giermkiem.
Dwie barki zacumowane przy pomoście kołysały się na rzece. Towarzysząca wam świta składająca się z
Ann,
Hermann'a i
Sigismundy dobrze pokierowała załadunkiem.
Hermann, zakapturzony brat służący pod Girionem jest waszymi uszami i oczami na szlaku. Hermann jeat również sokolnikiem, traperem i zaufanym człowiekiem. Nagle na jego ramieniu wylądował sokół pocztowy, Hermann wyjął zwój z tuby przyczepionej do ptaka i powiedział: "Posłaniec dostarczył nowe rozkazy." Po czym pokazał list zapieczętowany woskiem. W nim odciśnięty był pierścień Wielkiego Mistrza
Johann'a Huss'a z symbolem płonącego młota.
Hermann wręczył zwój
Grolandowi, który zaczął czytać na głos treść listu: " Z powodu rozmów pokojowych mających miejsce w wielkiej świątyni spotkajcie się ze mną na placu królewskim przed zmrokiem.
Przed południem barki dopływały do doków w Altdorfie. Rozładunkiem zajmują się wasi towarzysze. W kwadrans jesteście rozładowani.
Nagle podbiega do was dobrze ubrany mężczyzna.
Tori rozpoznajesz go. Jest to Adelbrecht. Twój majordomus. Adelbrecht zatrzymuje się i łapiąc oddech mówi: "Panie!Wreszcie przybyłeś. Pani czekała na Ciebie ile mogła, ale o świcie wody jej odeszły. Musisz jak najprędzej udać się do domu, Twa małżonka ciężko krwawii."