Wątek: [Sesja] Wyspa
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2007, 11:27   #40
Macharius
 
Macharius's Avatar
 
Reputacja: 1 Macharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputację
Jęki i ryki towarzyszyły wam cały czas, pełzające owady, kroki zwierząt. Okropne nienormalne odgłosy. Człowiek odzwyczaił się od dziczy, od tych dźwięków, dlatego wydają mu się przerażające, ludzie stworzyli swoje miasta jednocześnie izolując się od lasów, od ich miejsca narodzin, tam gdzie żyli tysiące lat boją się teraz spędzić jednej nocy. Człowiek słabnie. Uodpornił się na choroby ale łatwiej go przerazić, zajść od tyłu i zabić zanim ten zorientuję się że coś jest nie tak. W końcu udało wam się zasnąć. Pogrążyliście się w snach...

Vienne
Budzisz się, dookoła nie ma nikogo z twoich towarzyszy. Dżungla przeraża cię, cały czas jest noc jednak na niebie nie widać już nawet tych nielicznych gwiazd.
- Chłopaki? - chciałaś krzyknąć z pełną siłą ale wyszedł ci jedynie cieniutki pisk. Dookoła słychać kroki. Coś się zbliża. Złamana gałązka. Chlupnięcie wody. Mlaśnięcie błota. Coraz bliżej. Rozglądasz się, w twoich oczach każdy kto by spojrzał ujrzałby pierwotną zwierzęcą panikę. Rzucasz się biegiem w gąszcze. Biegniesz ile sił. Krok za krokiem, nie słyszysz ale instynktownie czujesz że to coś za tobą przyspieszyło, też biegnie z wyciągniętymi rękami. Nagle dżungla kończy się. Wybiegasz na otwarte pole. To coś za tobą zniknęło. Na środku pola stoi drzewo. Coś na nim jest. Podchodzisz na pewnie. Z twoich ust wydobywa się mrożący krew w żyłach pisk. Na drzewie widzisz porozwalane flaki ludzi, jelita zwisają z gałęzi jak jakieś potworne girlandy, dookoła walają się serca, żołądki i wątroby. A pod twoimi nogami... pod twoimi nogami leżą głowy Ericka, Marcusa i Georga.

Budzisz się z krzykiem.

Marcus
Wędrujesz korytarzem. Korytarz pokryty jest kafelkami, ciemno zielone przeplatają się z białymi. Idziesz powoli a odgłosy twoich kroków odbijają się echem od ścian. Białych ścian. Idziesz powoli. Wchodzisz do okrągłego pomieszczenia. Pełno w nim komputerów i nowoczesnych maszyn. Pośrodku stoi wielki pojemnik ze szkła, w nim woda i... i coś pływa. Coś o nieludzkich kształtach. Ale zdaję się spać. Podchodzisz ostrożnie. Przyglądasz się. To coś z grubsza przypomina człowieka, na jego grubej szyi widać skrzela, na głowie wyrastają rogi z ust wystają ogromne kły. Reszta ciała jest nabrzmiała i wystają z niej różne części. Długi ogon wije się pośród małych niemowlęcych nóżek. Spoglądasz jeszcze raz na twarz potwora i z przerażeniem stwierdzasz że to twoja własna, potwornie wypaczona twarz.

Budzisz się. Widzisz Vienne którą też coś zbudziło

George
Siedzisz sobie u siebie w domu z puszką piwa przed telewizorem. Naglę do twojego domu wpada dwóch umięśnionych facetów. Mają brązowe lniane spodnie i czerwone, spiczaste kaptury na głowach zasłaniające całe twarze, przypominają jakiś upiorny Ku-Klux-Klan. Nie mają koszul. Łapią cię. Starasz się opierać ale to nic nie daje. Wyciągają cię na dwór i ciągną na plac. Tam widzisz wielki stos. Stos na którym palono w średniowieczu czarownice. Wprowadzają cię na niego. Przywiązują do pala i podpalają. Zaczynasz wrzeszczeć. Wszędzie dookoła widzisz ogień jednak nie czujesz swąd swoich palonych stóp. Czujesz że to twoja dusza płonie.

Budzisz się

Erick
Biegniesz przez step, masz na sobie starodawne indiańskie ubrania, we włosach pióra, koło Ciebie biegnie wilk. Biegniecie razem, czujecie że świat należy do was. Jednak coś przysłania światło. Widzisz czarne słońce. Zerwał się porywisty wiatr. Stało się mrocznie, zimno i ponuro. Czujesz kroki. Coś wstrząsa ziemią. Patrzysz tam skąd dobiegają kroki. Widzisz swojego ojca. Jest coraz bliżej i wiesz że to tak naprawdę demon w ciele osoby której tak nienawidziłeś. Nie wiesz skąd to wiesz ale wiesz. Demon jest coraz bliżej i śmieje się śmiechem szaleńca.
Ericku! Chodź do tatusia! - krzyczy, jego twarz wykrzywia się w koszmarną parodię ludzkiej twarzy, usta się rozciągają, z czoła wybijają się rogi, krew chalpie wszędzie. Ostre kły potwornej postaci ojca są coraz bliżej ciebie a ty nie jesteś w stanie nic zrobić.

Budzisz się

Później stwierdzasz też że budzik nie zadziałał, jest około południa. Patrzysz na zegarek lecz ten wskazuje godzinę 03.24 a na oko jest już 12.
 
Macharius jest offline