Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2007, 00:55   #29
kitsune
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Kraków, 11 czerwca 2007, ok. 11.15



Antoni Dyszak
Merc wystartował z kopyta tak raptownie, że Dyszaka wbiło wpierw w oparcie tylnich siedzeń. Dopiero chwile później udało mu się spaść na podłogę wozu. A wokół rozpętało się piekło. Śmigłowiec Diakonatu jakby dopiero teraz go namierzył. Głowica modułu inwigilacyjno-ofensywnego obróciła się parokrotnie i zalokowała na celu. Kaem pod kadłubem rozterkotał się na dobre, obramowując pociskami samochód Dyszaka. Mercedes sterowany autopilotem błyskawicznie rozpędził się do sześćdziesiątki i sunął ulicą wprost na Powstańców Śląskich. Diakonów szybko zostawił za sobą, a snajperów szczęśliwie nie było, jednak helikopter nie dawał za wygraną. Dyszak usłyszał jak parokrotnie kule zrykoszetowały od opancerzonego dachu mercedesa, widocznie padały pod ostrym kątem. Miał szczęście. Do teraz. Kolejna seria przestrzeliła na wylot oraz siedzenie kierowcy i utkwiła w podłodze pokrytej matą przeciwodłamkową. Diakon dziękował Bogu za przezorność.
Autopilot wymijał kolejne samochody, których o tej porze nie było wiele. Zresztą cywilnych pojazdów zawsze było mało, odkąd niemal cała benzyna szła na potrzeby państwa i armii. Śmignął przed wojskowego Jelcza załadowanego wojskiem a potem przyspieszył na Nowohuckiej ścigany seriami ze śmigłowca. Kilka pocisków przestrzeliło maskę pobliskiego wozu dostawczego, który wpadł w poślizg i wylądował w rowie. Dyszak tego nie widział, ale słyszał zgrzyt dartego metalu, jazgot kaemu, piski opon.
Mercedes wpadł na most, który spinał oba brzegi leniwie toczącej swe wody Wisły. Na jednej z kałuż zarzuciło mu tyłem, lecz komputer pokładowy skorygował pracę kół i odzyskał kontrolę nad pojazdem. Kolejna seria roztrzaskała tylnią szybę i przestrzeliła bagażnik. Dyszak przeczuwał, że w ten sposób nie zwieje. Śmigłowiec trzymał się jego tyłu niczym wesz ukraińskiego uchodźcy, a lada chwila do pościgu przyłączą się inne jednostki, zablokują przelotowe arterie, roześlą ekipy interwencyjne. Musiał coś zrobić.
***

Jacek Kryczyński
Młodzieniec nawet nie spojrzał na Jacka:
- „Cedr”? – wokół było pusto. Słońce w pełni, ukrop leje się z nieba. Tu na Plantach panował przyjemny cień, jak za dawnych czasów, zaraz po odzyskaniu niepodległości. Ale potem wybuchła wojna, wstrzymano konstytucję i zmieniła się całkiem władza. Z czerwonej na czarną, na czarną z brunatnym odcieniem. Alejki były puste, oprócz kilku nieśmiertelnych meneli. Tak, tych nie brakowało, mimo iż co jakiś czas Sztafety organizowały obławy na „pasożytów”, z których wielu później trafiało do Eliasza po tym, jak w pijackim widzie zwyzywało diakonów, Prymasa i Święty Kościół od najgorszych.
- Tak, „Cedr” – odrzekł.
Chłopak był krótko ostrzyżony, młodzieńcza twarz sugerowała, że jej właściciel nie przekroczył jeszcze dwudziestki, a może i osiemnastki. Koszulka za patriotycznym napisem była stara i wyświechtana. Być może po starszym bracie, który gorliwie udzielał się w Sztafetach lub przynajmniej młodzieżówce katolickiej.
- Atakujemy, w kilku miejscach. Twoje zadanie jest proste. Spójrz dwie ławki dalej.
Jacek od niechcenia rzucił okiem we wskazanym przez chłopaka kierunku. Pod ławką leżała stara, brudna reklamówka z logo pielgrzymki częstochowskiej.
- Weź ją i zostaw przed Diakonatem. Dobrze wybierz miejsce. Promień kilkanaście metrów. Detonator w środku, nie zapomnij go. Kolejny kontakt na maila.
Młodzieniec wstał i spokojnie oddalił się w kierunku Collegium Maius.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline