Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2015, 14:01   #14
Lord Cluttermonkey
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
Morlanal, miast wspinać się na czubek drzewa - w czym nie wykazywał aż takiej zręczności, jaką kawaler Zygfryd przypisywał leśnym elfom - wypuścił orła w powietrze i za pomocą zmysłów oswojonego chowańca ujrzał nieopodal łagodną rzekę, powolnie płynącą przez kępy zielonego sitowia. Strumień drążył w górach strome kaniony, nad którymi zwieszały się zalesione urwiska. Elf starannie przeniósł bieg rzeki na mapę.

Awanturnicy parli spokojnie na północ, w stronę jeziora, ogromnej połaci wodnej, której drugi brzeg był niewidoczny. Gdzieś obok wyskoczyła z pluskiem wielka ryba, co zwiastowało udane połowy i było gwarantem czystej wody pitnej. Na horyzoncie poszukiwacze przygód dostrzegli niewielką łódkę, a w niej ciemną plamkę, która okazała się mężczyzną. Co ciekawe, nie łowił on ryb, tylko półnagi raz po raz nurkował w ołowianej tafli jeziora.

Cień - pies Volkera - nagle zjeżył sierść i zaczął warczeć. Czujni podróżnicy usłyszeli łagodny kobiecy szept, przesycony bezkresną melancholią. Śpiew brzmiał pięknie i delikatnie jak muzyka, choć czarodzieje poczuli straszliwy mętlik w głowie, jakby usłyszeli pomruk namiętnych głosów. Po chwili wzrok im się wyostrzył, choć umysły dalej podszeptywały prymitywne lęki. Spięci bardziej niż tropiące ofiarę tygrysy stanęli w ciszy, wytężając eteryczne zmysły. Źródło dźwięków musiało znajdować się gdzieś nieopodal - tam, gdzie utalentowani magicznie widzieli, jak krew kapała z gałęzi drzew. Felix nakazał gestem zachowanie ostrożności - wiedział, że jeśli mąż nie ma się na baczności przed nawet najmarniejszym sługą Chaosu, jest po trzykroć głupi.

Stanąwszy na granicy falującego, szmaragdowego morza liści, Morlanal spojrzał przez lunetę. Na wysokim wzgórzu nad rzeką znajdowały się porośnięte mchem ruiny dawno zawalonego kasztelu. Zamek górował niczym kondor unoszący się nad swoją ofiarą, pogrążony w swych mrocznych medytacjach. Na wzgórze wiodła tylko jedna, wąska droga, a zbocza były zbyt strome, aby pierwszy lepszy amator dał radę się na nie wspiąć. Kamienie ruin były poczerniałe od porostów, dymu, wieku; trawa porastała rumowisko. Niektóre ze ścian nadal stały, kamienie jednak zwietrzały, a zaprawę dawno już wypłukały deszcze.

Zrujnowaną twierdzę zamieszkiwała banda jakichś półludzkich bandytów. Lustrując zbrojnych, elf zauważył, że groteskowymi sylwetkami były hobgobliny. Zielonoskórzy wystawili straże na murach - kilku wartowników rozmieszczonych w różnych miejscach; każdy ukrywał się za zawaloną ścianą, przewróconym filarem lub na szczycie kruszącej się wieży. Czarodziej potarł podbródek i pokiwał ponuro głową - nie było możliwości opuszczenia lasu od tej strony bez zaalarmowania potworów, chyba że po zapadnięciu zmroku.

Obserwując hobgoblinów zza gęstych krzaków, Morlanal stał się świadkiem brutalnej sceny. Wracający jak się zdawało od strony jeziora patrol przemoczonych brzydali zasalutował przed małpiszonem, który jawił się elfowi jako przywódca całej bandy. W świetle słońca zabłysnął drobny przedmiot - najwyraźniej jakiś klejnot, drobna biżuteria - o który wybuchła sprzeczka między sierżantem patrolu a jego przełożonym.

Osiłki herszta jak i zwiadowcy zwrócili się przeciwko zachłannemu rebeliantowi. Zabłysły zakrzywione miecze. Ostrza zatapiały się raz za razem w pachwinach, piersi i brzuchu niczym rzeźnickie noże. Ciało buntownika wiło się pod okrutnym dotykiem przez kilka przerażających sekund. Oprawcy wyrwali błyskotkę z rąk trupa. Okaleczone zwłoki zrzucono ze skarpy, prosto do ponurych wód rzeki, wijącej się i zapętlającej wokół wzgórza jak wielki świetlisty wąż.

 

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 18-08-2015 o 14:26.
Lord Cluttermonkey jest offline