Jak Ci nie przeszkadza "baśniowość", to proponuję język staroświatowy traktować jako "język powszechny", który w jakimś stopniu zna każde humanoidalne stworzenie. Nie lubię potworów, z którymi nie można się dogadać - prowadzi to do takich sytuacji, w których wszystko, co nie jest grywalną rasą, próbuje Cię zabić, co drastycznie zawęża co ciekawsze możliwości.
Jak chcesz być koszerny, co nie zawsze bywa najlepszym rozwiązaniem, to pierdycja mówi, że jaszczuroludzie nawijają tylko po Ssissgl'k i "Gdy zostaną pojmani, nie są w stanie zrozumieć żadnych, nawet prostych pytań i przy pierwszej sposobności próbują ucieczki".
A najłatwiej jest dać któremuś BG lub BN w.w. język i uzasadnić to w jakiś sposób fabularnie, stare elfie tomy i te sprawy.
PS. Tak sobie przeglądam podstawkę do pierwszej i zrobiło mi się smutno, że nigdy z troglodytami w WFRP nie walczyłem.