Wątek: Rozdarcie
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2015, 15:54   #3
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Kobieta o włosach jasnych jak białe złoto stała obok przejścia do apartamentu, gdzie rozegrała się cała ta tragedia. Miała na siebie ubraną zbroję podobną do tych, które mieli strażnicy miasta przez co nieuważna osoba mogła ją z nimi pomylić. Ale w przeciwieństwie do ich rynsztunku pancerz Reevy nie posiadał oznaczeń przynależności i był mocno ubrudzony: nosił ślady krwi, która została oględnie zmyta, do tego na korpusie błyszczał się od jakiejś cieczy, a na ramieniu widniały jakieś resztki. W prawej ręce trzymała równie nie wyczyszczony długi miecz, a pod pachą pakunek. A spoglądała w tej chwili w swoją lewą dłoń.
Ruszył do apartamentu jako jedna z pierwszych osób chcących zapanować nad tym chaosem. Teraz co raz więcej ludzi pakowało się do pomieszczania. Ale było już za późno. Ostatni zamieszany w rozróbę skonał tuż przed Reevą. A była to elfka, która nim wydała ostatnie tchnienie wcisnęła kobiecie w zbroi pakunek, który tak kurczowo przy sobie trzymała.

"Rozdarcie. W torbie są zapiski, moje badania, można zamknąć portal. Weźcie to. " powiedziała jej wtedy zrywając ze swojej delikatnej szyi trójkątny akwamaryn " To część klucza. Klucza do bramy… Powiedzcie światu, że to Marenwen Tas’artir znalazła sposób by to powstrzymać Rozdarcie. Młyn. Zimowy Lew. Notesy."

Były to ostatnie słowa owej elfki.

Reeva patrzyła na trzymany w lewej dłoni akwamaryn przekazany jej przez elfkę. Przez całe to zamieszanie dłonie miała gołe, bo nawet nie zdążyła założyć swoich rękawic tylko od razu chwyciła za miecz i ruszyła na piętro. Przyglądała się klejnotowi chwilę po czym schowała go do swojego mieszka.
Usunęła się z przejścia i stanęła nieco na uboczu by strażnicy chodzący do apartamentu jej nie szturchali. Zajrzała z ciekawości w zawartość torby. Była w nim masa szpargałów i Jakoś to wszystko wydawało jej się nierealne. Jeszcze nie tak dawno temu oględnie zmywała śniegiem ze swojej zbroi krew tych pomiotów co to ze swoim towarzyszem je zatłukli. Czyli dzień jak co dzień. I nic nie zapowiadało, że w momencie, gdy ktoś przewrócił stół zrzucając na nią całą zawartość jej kufla i talerza skończy się to tym, że w ręku będzie trzymać coś co mogło być kluczem do zamknięcia tego pieprzonego rozdarcia.
Była zdezorientowana, bo tam skąd pochodziła mówiono, że to niemożliwe, a w najlepszym przypadku szanse na to były znikome. Dla niej nawet jakby miało to okazać się bujdą to i tak warte było sprawdzenia.
Wszystko wskazywało na to, że kapitan straży nie zauważył całej tej sceny, gdy weszła w posiadanie tych przedmiotów. Dobrze, bo mogła na spokojnie pomyśleć co z tym zrobić. Sama nie wiele rozumiała z zapisków, ale od myślenia o problemach był jej towarzysz. On też będzie wiedzieć czy coś z zawartości torby elfki przypadkiem nie zechce wybuchnąć.
Głos kapitana przerwał jej rozmyślenia. Zapakowała zapiski z powrotem do torby i zaczęła słuchać co tamten ma do powiedzenia. Przy okazji dostrzegła uczepiony jej ramienia kawałek pieczeni z dzika, której nie zdążyła dojeść. Chwilę zastanawiała się co z tym zrobić po czym przypomniała sobie, że zbroja była niedoczyszczona z posoki potworów. Z cichym westchnięciem strzepnęła z ramienia resztki jedzenia. Schowała miecz do pochwy umocowanej do jej pasa.
- W sumie też nigdzie mi się nie śpieszy - mruknęła pod nosem jakby w odpowiedzi na słowa kapitana. Odwróciła się i rozejrzała za Setem. Stał w śród innych nieszczęśników zmuszonych do pozostania w karczmie, opatulony płaszczem. Wspomniało jej się, jak cieszył się na powrót i możliwość wygrzania się przed ogniem. Jego spojrzenie mówiło wszystko.
- Ej, zamknijcie drzwi, bo pizga złem - krzyknęła donośnym głosem do strażników stojących u wejścia. Jeśli ją pomylą ze strażnikiem to powinny szybko to zrobić. Szkoda, żeby ta resztka ciepła też uciekła.
Podeszła do swojego towarzysza. A raczej do miejsca, gdzie siedzieli zanim wszystko się zaczęło, bo Set w przeciwieństwie do niej od razu podszedł do kapitana.
- Ciekawe czy nasz pokój przy tym ucierpiał - mruknęła pochmurnie, i usiadła na ławie obok przewróconego stołu. Pod nią walały się resztki jedzenia i napitku. Położyła torbę obok siebie na ławie trzymając by ktoś jej nie podprowadził i wtedy też dostrzegła, że leżała na niej również jej tarcza.
Musiała poczekać aż wróci jej towarzysz i razem zdecydują czy zgłosić to do straży. Sama z powodów osobistych nie była zwolenniczką tego rozwiązania.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline