Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2016, 20:14   #14
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
SCHODY WALEK


W dniu 19 grudnia 2015 roku, a to w godzinach popołudniowych, gdy to Bimbromanta i Obszczyfurtek toczyli jakże inteligentne dysputy na terenie nieruchomości Świetlana 6 to drzwi dzielnicowego Komenda Milicji otworzyły się szeroko z cięzkim skrzypem. Posterunkowy Szastalski odbywający w owym czasie dyżur w okienku pomyślał, że chyba w końcu sam przyniesie jakąś oliwę i nasmaruje to gówno, bo nie może wytrzymać. Tym czasem przed okienkiem niby to przelewitowało dostojnie ciało otyłej kobiety. Jak Strzyga! Ale to Jadwiga Bass opuszczała te jakże szacowne miejsce. Posterunkowy odprowadził ją wzrokiem. To była najstraszniejsza teściowa jaką w życiu widział, choć w wydziale zabójstw widzieli i bardziej nieświeże. W każdym razie technicznie rzecz biorąc teściowa Ryszarda Kocięby odetchnęła ciężko po opuszczeniu budynku i przystanęła na schodach. Myślała nad rozpoczęciem śledztwa, które miało zwrócić jej wnuczkę Anię. Gliniarze to się nadawali, ale do kręcenia karuzeli i liczyć na nich to gówno da. Do głowy jej przyszły cztery osoby, które mogły coś wiedzieć o sprawie: Ryszard Kocięba, ta kanalia, która ostatnio stała się jakimś hersztem band pijackich na dzielnicy i mianuje się "Panem", bo był szybszy od kogoś tam na rowerze, Helena Kocięba, córka Jadwigi, a żona (może i "byłą", ale jak się raz weźmie ślub to tam jest przysięga do końca życia) Kocięby, Golarz Filip znającego większość plotek i historyjek przekazywanych przez bardzo różne środowiska, no i Renata Drałerowa, która znała nawet więcej plotek i historyjek, ale zazwyczaj z trzeciej albo i ósmej ręki.

Tym czasem jak tak sobie Jadwiga wyliczała w pamięci kogo tu pociągnąć za język to nagle ledwo przed nią rozległy się jakieś krzyki młodszych kobiet, a dwóch drabów biło się przed samym komisariatem. O dziwo nikt nie wybiegł z budynku, choć taki Posterunkowy Szastalski siedzący bezpośrednio przy drzwiach (choć za ladą i kuloodporną szybą) to widział całą scenę. Na parking podjechała jednak Czarna Kia - tajniacki samochód milicjantów, o którym totalnie wszyscy wiedzieli i pewnie zaraz ktoś z niej wyskoczy i zrobi porządek z tymi żulami. Jadwiga mogła ich znać w sensie te kobiety i tych bijących się, ale musiałaby przystanąć i przypatrzeć się.

Na ulicy nie było dużego ruchu, raczej pusto, a i uliczka to nie była jakaś główna arteria miejska. Przechodniów było tyle co kot napłakał, ale jednego to poznałaby i na końcu świata: Kazimierz Nowowiejski! Jej młody sąsiad, bardzo podejrzany i mający jakieś konszachty niewiadomo z kim. W sumie i jego można by pociągnąć za język, bo może coś wie...

ŚWIETLANA 6
CZĘŚĆ II


- A witać, witać. - powiedzieli zbiorowo wszyscy, a wśród nich przewodził Czarny Henryk. Ryszard i Mirosław stali chwilę i przypatrywali się dziwnej zmianie atmosfery, gdy wszyscy uspokoili się, choć jeszcze przed chwili kłócili się. Czarny Henryk wyjaśnił, że jebany Czesio chowa karty do rękawa i bezczelnie kantuje. Czesio zaczął się tłumaczyć, że ma jedną rękę, a rękawa drugie to sobie używa jako dodatkowej, głębokiej kieszeni i tam ma między innymi zapasową talię, ale
- Przecież niby jak kurwa miałbym wyciągać z niej karty? Przecież bym musiał rozwiązać to gówno i wtedy wszystko by do chuja wypadło.
- Pierdol się. Sięgnij kurwa jeszcze raz w okolice kikuta, a jak ci odpierdolę dłoń to będziesz wiedział kto ci ją ujebał. - odpowiedział mu Czarny Henryk, a gdy Czesio jeszcze próbował się coś odezwać to tylko Henryk warknąl na niego: - Zamknij dupę i grajmy... ale najpierw porozmawiajmy tu z Panem Ryszardem. - po czym skierował się do was i grzecznie zapytał - Czego panowie życzą?

Po chwili gawiedź dowiedziała się, że poszukiwany jest Zyzio. Większość niewidziała go ostatnio, ale Biedny Grzesiu i Ania Dwudziestodwólatka zdawali się wiedzieć więcej niż to początkowo przedstawili. No dobra, "przedstawili" to takie grubo na wyrost, bo Grzesia zdradziły jego świńskie oczka, a Anię zasyczenie. Ryszard zapytał jeszcze raz kierując się już do tych dwóch osób, a Czarny Henryk dodał od siebie:
- Mam wstać? - i już wziął do ręki butelkę gotów napierdolić kogokolwiek kto nie będzie utrzymywał porządku. W tym porządku społecznego. Biedny Grzesiu szybko powiedział:
- Ja widziałem, ale nie tutaj. Przejdźmy do pomieszczenia obok. - poprosił Grzesiu, a Bimbromanta łaskawie zgodził się. Czarny Henryk napomknął, żeby wziąć Anię, bo i ona coś wie. Biedny Grzesiu pomogł Ani iść i razem, we czwórkę (to znaczy oprócz już wspomnianych to i z Mirkiem) wyszli z pustostanu po czym osobnym wejściem weszli do pomieszczenia obok.

W kompletnych ciemnościach Biedny Grzesiu wyjaśnił, że widział Zyzia jak go psy zawijały.
- Było to kole szóstej jak tu na pustostanie pojawiło się czterech psiarskich, a każdy z nich miał wyjęte pistolety. Krzyczeli, żeby położyć się, bo będą strzelać to i się położyliśmy. Byłem wtedy ja, Zyzio, Longinus i Jednoręki Czesiek, ale ten ostatni napierdolony jak worek spał. Nawet go jednak nie budzili. Natychmiast dojebali się do Zyzia i go skuli, a gdy go odprowadzali to Longinus próbował zajebać papiery Zyzia i też go skuli i zabrali ich obu. Longinus darł się, że jakim prawem i w ogóle robił awanturę. Dostał pałką w ryj za stawianie oporu i potem wrzucili go do suki razem z Zyziem. Szedłem za nimi przez zarośla. Akurat wtedy przechodził Staniszewski, a gdy go zobaczyli to kazali mu się położyć na chodniku. Zaczął spierdalać, ale rzucili mu pałką tak w nogi, że się przewrócił. Po chwili i jego skuli i wrzucili do suki. W trakcie, gdy Staniszewskiego gonili to Zyzio powiedział mi, żeby nikomu nie mówić, bo nie chce, żeby ojciec wiedział. - zakończył chłopak i spuścił głowę do dołu. Czuł, że zjebał, bo miał nikomu nie mówić, a teraz opowiedział wszystko. Ania dodała:
- Ale zawieźli ich do szpitala. Widziałam jak ich przewieźli i wprowadzili na oddział zamknięty. - oczywiście ten zapis nie odzwierciedla bełkotu jaki wydobył się z jej ust, bo między sylabami były takie jakby dodatkowe, a to czasami i nie w ludzkim języku. Porządnie naćpała się. Niestety zrozumienie tych dwóch zdań zabrało wam całkiem sporo czasu, więc zadawanie jej jakichkolwiek pytań mija się zupełnie z celem. Szpital w okolicy jest jeden, a ona przecież do żadnego dalszego to by nie dotarła. Zbyt duży się z niej bej zrobił. Biedny Grzesiu usiadł na barłogu, a Ania obok niego.

O więcej informacji (w sprawie) to tu będzie kiepsko (chyba że cisną was jakieś pytania to zadać zawsze można), ale jak chcecie tu z kimś pogadać o dupie Maryny to proszę bardzo. Również jeśli chcecie to w jakimśtam zakresie możecie kontrolować wyżej wymienioną Szóstkę - przynajmniej w rozsądnym zakresie: taka Tifani nigdy w życiu nawet grosza za darmo nie odda, a Czarny Henryk nikogo nie zabije... przynajmniej nie przy niezaufanych świadkach. Plus każda z tych osób może z wami przejść do kolejnego punktu podróży jeżeli uprzecie się, a całkiem chętnie to zrobią Biedny Grzesiu, Czarny Henryk i Jednoręki Czesio (przynajmniej, gdyby jeden z nich miał z wami iść, a nie dwóch, czy trzech z nich).

Jeżeli nadal interesuje was odnalezienie Zyzia to oczywistami miejscami poszukiwań będzie Szpital albo dzielnicowa Komenda Milicji, choć podróż do tego drugiego miejsca może zakończyć się odsiadką na 4/8, a to dlatego, że nic na was nie mają. Przynajmniej nie wiecie, żeby coś na was mieli... dodatkowym celem podróży może być melina jednego arabusa zwanego Maroko: on mógłby wyjaśnić czemu Tyku była nieprzytomna u Obszczyfurtka wcześniej (i pewnie nadal tam jest), bo to jej jedyny znajomy, którego adres znacie.

Oczywiście nie stoi nic na przeszkodzie, żeby w końcu iść do Złomoklety, czy gdziekolwiek indziej. Przeterminowana (zeszłoroczna) lista znajduje się tutaj, a nowa pojawi się jak najszybciej. ([Żul Zaciemnienie] Wyścig Wyborczy)
 
Anonim jest offline