Tankred w tym czasie dalej rozmawiał z niziołkami. - Nie straszę, uprzedzam. W Talabheim panuje teraz strach i panika. Niewinni trafiają na stosy za same podejrzenia…-
Tu Bobo szturchnął Paine’a - Niestrasz ich bo niema poco i mi nie przypominaj o tamtej dziurze- tu spojżał na braci -mój towarzysz ma za długi język więc go nie słuchajcie- na chwilę zamilkł -czy on też może z nami jechać, nie musicie mu płacić bo to żaden wojownik hehe- szyderczo uśmiechnął się do Paine’a - Może nie wojownik, ale ich ochroniarza na ręke położyłem.- Paine machnął ręką w stronę karczmara.- Dawaj tu dwa dzbanki browara dobry człowieku, tylko czegoś dobrego i bez wody bo my tu ludzie spragnieni, i jakiejś strawy bo cały dzień dreptamy na głodniaka.!!!- Następnie Tankred zapytał Bobo. - No, ale przecież my tu nie przybyli sami.-
Hogo uporał się z kolejnym kęsem jedzenia co stworzyło mu sposobność do udzielenia odpowiedzi. -Ależ oczywiście. Ponoć to wolny kraj. W kupie raźniej- uśmiechnął się przyjaźnie. -A tak rano dołączy do nas jeszcze te osoby z którymi weszliśmy ale nie jestem do nich zbyt przywiązany więc niech sami się z wami dogadują, chociaż wolałbym by z anim pojechali w końcu w większej grupie lepiej i bezpieczniej, oczywiście jeśli nie macie nic przeciwko im- tu bobo się odwrócił szukając wzrokiem reszty towarzyszy. -A właśnie karczmarzu są wolne miejsce czy nie bo jakoś mam już dość spania na ziemi?- Zapytał Bo. - Może zmieścimy się z waszymi, jeśli miejsc brak?- Paine zapytał niziołków.
Ostatnio edytowane przez Baird : 19-02-2016 o 21:36.
|