Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2016, 20:18   #33
Baird
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
- Z takiego kolegium panie, które nie ma we zwyczaju obnosić się ze swoją działalnością. Ja sam nie znam się na magii i jedyne co mogę na temat jego zdolności powiedzieć to to że potrafił stać się niewidzialnym lub wyglądać jak ktoś zupełnie inny. Co zaś do drugiej części twojego pytania to nikt nas tu nie wysłał. Co prawda zdajemy okresowo raporty Świątyni Sigmara w Altdorfie i niektórzy z nas w tym ja pobieramy niewielkie wynagrodzenie, ale sytuacje kiedy dostajemy rozkaz udać się w jakieś miejsce są rzadkością. Mamy polecenie kręcić się w okolicy i mieć oczy i uszy otwarte. Nic mi nie wiadomo żeby w Obelheim byli inni nam podobni.
- No i najważniejsze czego tak naprawdę od nas oczekujesz…. Jesteśmy obecnie w podróży i nie możemy tutaj zamarudzić zbyt długo. Powiedz co dokładnie leży Ci na sercu a my gdy się naradzimy poinformujemy Cię co dalej.
Markus starał się być w miarę uprzejmy ale i stanowczy. W końcu nie rozmawiali o zbieraniu jabłek z sadu ale o stawianiu na szali ich życia.
-Potrzebuję ludzi, którzy gotowi są uderzyć na zamek. Mamy pewien plan jak się przedostać do środka, ale jest nas mało. Naszym głównym celem jest odbicie moich towarzyszy o ile jeszcze zyją. Jak się sytuacja rozwinie trudno zgadnąć. Nie sądzę żeby baron miał więcej niż dwudziestu zbrojnych. Plan nie zakłada zabicia barona, ale jakby udało się zdobyć dowody herezji nie byłoby źle. Zakładam, że moi towarzysze czegoś się dowiedzieli. Dlatego spotkało ich to co ich spotkało.
- Jeśli mam się włamywać do lochu to wolał bym to robić w zbroi.- Paine powiedział spokojnie.- Jeżeli wasza grupa powiązana jest z zakonem Sigamra to czy w zamian za pomoc teraz możemy liczyć na przysługę od waszych ludzi w przyszłości?- Dodał bezczelnie.- Swoją drogą ja jestem Tankred.- Dodał wyciągając dłoń.
Hieronimus wymienił uścisk ręki po czy odpowiedział.
- Nie szukam panie najemników i żadnej zapłaty obiecać nie mogę, ale Sigmar wynagradza odważnych i sprawiedliwych. Więcej wiary w Sigmara panie a zapewne nie zawiedziesz się. Wyposażyć cię przed akcją w zbroję nie mogę, ale nie wykluczam, że jakiemuś żołnierzowi barona po naszej akcji zbroja już nie będzie potrzebna. Nie będę protestował jeżeli ją sobie weźmiesz.
Czyli chyba jest z tradycji Cienia - pomyślał Holzer.
- Chyba wiemy już wszystko. Jeśli pozwolisz udamy się na krótką narade i zdecydujemy co trzeba czynić dalej.
Rzekł Markus i sposobił się do pójścia na górę do wspólnego pokoju.
- Niemniej mamy wspólny cel więc długo się ona odbywać nie będzie.- Paine dodał ruszając za magiem.
- Nie ufam temu człowiekowi. Nie ma dla nas żadnej propozycji i nie wyciągniemy z pomocy mu żadnych korzyści - Gunther dotychczas się nie odzywał, ale miał nadzieję, że jego towarzysze wysłuchają głosu rozsądku i nie pozwolą się wplątać w jakąś grubszą aferę i kiedy odeszli już od czarnego cudaka, zdecydował się w końcu na podzielenie się własnym zdaniem. - Nie wiemy kim jest i kogo reprezentuje. Może to wróg? Nie mamy możliwości tego sprawdzić więc nie należy ufać niepotrzebnie. - Gunther najwyraźniej miał chyba jeden z tych dni, kiedy nawet zbierało mu się na zwierzenia.
- Jeśli chcemy ruszyć dalej, powinniśmy zdobyć pozwolenie na opuszczenie miasta. Lub znaleźć spoób. Bunty i ruchawki można zostawić wichrzycielom. Mi nie spieszy się na stryczek, a tylko nas to czeka. Jeśli chodzi o wiarę…..cóż, chyba obejdzie się bez komentarza…..- dodał Gunther scziszonym głosem.
- Jeśli mamy jeszcze chwilę czasu, przepytałbym miejscowego doktora, może on powie coś interesującego o zarażonych. O ile chcemy zająć się tematem zarazy - Gunther popatrzył pytająco na Tankreda.
- Albo spróbować zdobyć przepustki. Tu pewnie trzeba pogadać ze strażnikami. Złoto…..lub inne metody - Gunther był głęboko przeświadczony, że opuszczenie tego miasta będzie jednak bardziej rozsądne niż nierealne śledztwa czy bunty przeciwko władzy.
- Słuszne słowa.- Odpowiedział Paine.- Lecz zapominasz, że nie bez powodu przystojniaczek zesłał na nas wizje nim wjechaliśmy do miasta. Ukłądając się z naszym wrogiem możemy pokonać sługusy pana Zarazy. Poza tym karawana Zieleniaków zabierze nas jedynie do Averheim, Ci łowcy chaosu służą zakonowi Sigmara. Jeśli dobrze to rozegramy będziemy mogli wykorzystać wyznawców Młotodzierżcy by wykonać powierzoną nam misję. Musimy być jednak przy tym ostrożni i uważać na słowa, a nie zdradzać pierwszemu lepszemu strażnikowi z objawami zarazy, że mamy zamiar się jej pozbyć, Dieter.- Paine zakończył swój monolog patrząć na Wursta.- Pozatym nie wiem czy słuchałeś uważnie Gunther, ale jedyna osoba mogąca wydać nam przepustki do baron, którego niecnym planem jest zapewne zgromadzić określoną liczbę dusz by poświęcić je Plugawemu. Wiec raczej nikt nie opuści miasta w sposób inny niż nogami do przodu. Jeśli jednak sprzymierzymy sie z tym Ward’em, jeśli pomożemy jemu i tym nielicznym, o których wspomniał by odbić lochy, a następnie pokonać barona to nie dość, że przysłużymy się panu to może uda nam sie zdobyć ekwipunek i fundusze na dalszą wyprawę. Nie wiem jak ty, ale ja wolałbym mieć na sobie jakiś niepierśnik w trakcie drogi przez Wielki Las. Wystarczy, że będziemy się trzymać trochę z tyłu.-
- Dalej, nie jestem przekonany Paine. Niech się resztą wypowie.
Jedno wiem na pewno nie warto się rozdzielac gdyż zostaliśmy wybrani do tego zadania my wszyscy więc na pewno zdolności każdego z nas są niezbędne by wykonać zadanie. Święcie w to wierzę i na pewno żaden z nas sam sobie nie poradzi z zadaniem od Przystojniaczka…

Poza tym jeśli chcemy się przysluzyc Sami Wiecie Komu to najlepszym i najlatwiejszym będzie pozbycie się tego Warda. W ogóle to dlaczego on sam nie poszedł z towarzyszami? To trochę niepokojące… - rzekł Marcus
Dieter przytaknął początkowo wypowiedzi Paina, chociaż zmarszczył brwi gdy tamten go zganił. - Zasadniczo zgadzam się z Painem, Pan zesłał nam wizję nie po to żeby ją ignorować. Możliwość wytropienia kultu Władcy Zgnilizny jest dla nas szansą na wybicie się, zarówno pod względem reputacji i jak i materialnym. Czyż nie jest doskonałą ironią, że my wyznawcy Pana Przemian, możemy zostać bohaterami i w przymierzu z obrońcami zgniłego Imperialnego ładu pognębić sługi rywali naszego Pana? - Dieter z egzaltacją wzniósł ręce - Doprawdy Bracia, intryga to godna Władcy Chaosu, nie możemy przez bojaźń przepuścić takiej szansy.
-A jeżeli będziemy mieli dobrą okazję na pozbycie się Warda, to nie widzę powodu, żeby z niej nie skorzystać. - Zwrócił się do Markusa.
- Zawsze mogę wbić mu miecz w plecy po tym jak już pozbędziemy sie barona.- Paine powiedział spokojnie.- Cieszy mnie, że chociaż ktoś podzielą moją opinię, że to szansa dana nam przez pana losu.-
-Gość od dłuszego czasu nie wychodzi, a co jeśli wygląda jak koszmar szaleńca, wiecie mnóstwo mutacji, walka może być ciężka-
- W takim wypadku warto będzie zabrać zbroje strażniką z lochu.- Paine powiedzial z usmieszkiem na ustach.- A tak na powaznie, to mamy ze sobą maga ognia i rusznice, a w razie czego jeden z tych w lochu też jest magiem.-
- Co tym myślisz Gunther? Najgorsze co możemy zrobić to się rodzielić. Mogę iść z Wami ale jeśli pójdziemy wszyscy.
Gunther wzruszył ramionami.
Poza tym ktoś z was potrafi powozić? Pod osłoną nocy mozemy spróbwać ukraść jeden z wozów Zieleniaków i przekupić, zabić czy jakoś ominąć strażników przy bramie. W takiej miescinie w nocy będzie ich góra dwóch.
- Ja potrafię, ale wolałbym wykonać zadanie jakie rzucił nam los niż uciekać w nocy niczym tchórz.- Tankred odpowiedział.- Poza tym wydaję mi się, że sprzeciwianie się siłą wyższym to niemądre posunięcie. Jesteśmy wszako jedynie pionkami naszego Pana. Raczej żaden z nas nie pragnie zostać pomiotem w niedalekiej przyszłości.- Paine ostrzegł ponuro. Wydarzenia z Estadt mogły się powtórzyć. Demon którego zwali Przystojniaczkiem mógł ich obserwować nawet w tej chwili. Droga do Nuln była testem, Obelheim było więc jego częścią. Tankred był przekonany, że jakakolwiek akcja inna niż szturm na lochy, a przy odrobinie szczęścia zabicie lorda, poskutkuje w karze zesłanej na nich przez anioła pańskiego.
Tankred kontynuował po krótkiej pauzie jaka miała podkreślić jego słowa.
- Wybierajcie więc.- Powiedział uderzając pięścią w stół.- Będziemy pięścią pana która zniszczy jego wrogów czy plamą na jego boskim planie.

Gdy drużyna wróciła na dół by podać wynik swojej narady Hieronimusowi, Paine pierwszy się odezwał.
- Podjeliśmy już decyzję, lecz zanim się nią z tobą podzielimy, chciałbym dowiedzieć się jeszcze czegoś od Ciebie. W jakich okolicznościach aresztowano twoich towarzyszy i co do tej pory udało wam się ustalić. Jak wcześniej usłyszałeś mieliśmy w planach zrobienie tego samego, więc chciałbym abyśmy byli na tej samej stronie.
Hieronimus skinął głowa i uśmiechnął się wyraźnie zadowolony.
-Dowiedzieliśmy się, że za każdym razem gdy ktoś znikał w pobliżu widziano karocę z zasłonięta tarczą herbową. No i sprawka tego nieszczęsnego woźnicy uwiężionego za głośne mówienie o tym. Lubił wypić, ale nie był to raczej człowiek gadający głupoty. To były weteran, który dosłużył w armii stopnia sierżanta. Moi dwaj towarzysze postanowili przemknąć się nocą na zamek, by ewentualnie zebrać dowody. Nic więcej nie wiem.
- Ale można się domyślić co było dalej.- Paine odpowiedział pysznie.- Wspomniałeś coś o innych ochotnikach.- Ostatnie słowo wziął w cudzysłów palcami, gdy je wypowiadał.- Na ilu możemy liczyć i czy masz już jakiś gotowy plan? Jeśli nie to chętnie pomogę w jego opracowaniu.-
- Plan jest prosty. Po zmroku przystawimy drabiny do muru oddzielającego zamek od miasta i wejdziemy na mury. To ledwie kilka metrów a strażników nie jest na tyle żeby obstawić cały. Zdejmiemy tych przy bramie możliwie szybko i ruszymy w kierunku lochów. To nie powinno być trudne. Niestety nie mamy nikogo w środku. Jak już mówiłem to ledwo dwudziestu strażników. Nie przewiduję trudności. To co zrobimy dalej będzie zależeć od tego czego dowiemy sie od naszych. Zanim przedstawię was innym muszę jasno od was usłyszeć czy jesteście ze mną. Więc jak?
-20 strażników to trochę za dużo jak na 6 osób, znalazłeś kogoś do pomocy? Dieter zaczął wątpić w kompetencje swojego nowego sprzymierzeńca.- Przydałoby by się jakoś odwrócić uwagę strażników.
- Ja jestem z tobą, ale nie uważasz, że zamiast wdrapywać się po murach, znacznie łatwiej było by po prostu wejść główną bramą? Dieter ma racje. sześciu to mało. Ilu jest jeszcze z tobą?- Plan Hieronimusa był dla Tankreda jak kamieniem pisany. Jeśli mieli dostąć się do środka to Paine wiedział czego muszą użyć. Z pewnością nie były to drabiny i skradanki po murach.
-Wejść główną bramą?- Hieronimus usmiechnął się i pokręcił głową.- a jak zmusisz strażników by ci tą bramę otwarli po zmroku? No chyba, że chesz zaatakować w dzień kiedy wszyscy będą na nogach a ludność miasta będzie mogła przyjść z pomocą walczącym strażnikom? Dla wielu mieszkańców baron jest bez skazy. Co do ilości moich popleczników to istotnie nie ma ich zbyt wielu. Oprócz was mam jeszcze trzech ludzi. Razem byłoby nas dziewięciu o ile wszyscy sie zdecydujecie wziąć w tym udział. To w zupełności wystarczy. Wszak z nami jest Sigmar. To jak, kto idzie, kto nie idzie?
Paine uśmiechnął się gdy usłyszał liczbę boga zmian. Dziewięciu śmiałków walczących ze zglinizną Nurgla jaka niewątpliwie nękała tę osadę. Dziewięciu wojowników Tzeentcha, choć Hieronimus uwarzał inaczej.- Zaiste, pan jest z nami.- Paine odpowiedział.- Ja ruszam za tobą Hieronimusie, razem wyplewimy tę zarazę.-
-Niech stracę. Mam nadzieję że nie będę tego żałował. Musisz wiedzieć Hieronimusie ze nie jest tak sprawny w cichych podchodach jak Twój kolega magister. Moje czary raczej rzadko się Wam przydadzą jako wsparcie. moge np. odwrócic czyjas uwage jakims odgłosem lub swiatłem a takze kogos uśpic ale niestety to wszystko na co sie Wam przydam. AAA no i swiatło moge Wam załatwic - rzekł czarodziej
~Sam tego nie potrzebuje gdyz widze całkiem dobrze w ciemnosci od najmłodszych lat - pomyslał Markus.
Równiez Holzer potrafił zabic magia ale tym nie chciał sie na głos dzielić.
-Wszystko brzmi spoko… masz jakiś amulecik żeby… wiesz jakby się okazało prawdą to co mówię… no wiesz żeby Chaos mnie nie zepsuł… rozumiesz, nie chce ryzykować- Powiedzaiła zakłopotany Bob, zastanawiał się jak to odbiorą jego towarzysze
Gunther nie powiedział nic, a jego kamienna twarz jak zwykle nie wyrażała żadnych emocji.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline