Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2016, 19:23   #23
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację

Dom Klary, Józefów pod Warszawą, ul Zaciszna, popołudnie (14.11 - niedziela)
Grażynka wróciła do programowania, przez dłuższy czas jej umysł pogrążony był w odmętach kodu.

Lulu now...

W końcu zdecydowała się na przerwę. Kawa, papieros, sprawdzenie FB i e-meila…

Cytat:
Od [E-mail]: Anna Kania
Temat: Re. Nieobecność
Załącznik: notatki.pdf
Treść: Spoko. W załączniku masz trochę notatek jak coś. Trzymaj się!
Cytat:
Od [E-mail]: Indi
Temat:
Treść: Dużo się dzieje, bardzo, bardzo dużo. Daj nr telefonu, za dużo, żeby opisywać mailem. W razie czego mój nr 790127459. Zadzwoń. Sekwencja: 3 sygnały - przerwa - 3 sygnały.
Pilne. I.
Grażynka przeczytała e-maila od Indi uważnie, dwa razy... Zastukała kilka razy paznokciami o blat stołu.
- Hmmm.... - mruknęła sama do siebie. - No dobra. - Ale najpierw poszła po kolejną kawę i na zaś zapaliła papierosa.
W końcu zadzwoniła, tak jak Indi pisała… sekwencja, trzy i trzy.
- Hallo? - Indi odebrała, jej głos brzmiał jakby starała się mówić wyraźnie mimo pełnych ust.


Cd… ([Old WOD] Jaki tu spokój... - Indira Gemmer)



Zaraz po tym jak Indi się rozłączyła, Lulu wybrała numer Klary. Odliczała nerwowo sygnały po których odbierze.
Klara odebrała po trzech.
- Tak Króliczku? - wymruczała. - Lista zakupów? - dodała przekornie.
- Klara… - już po pierwszym słowie rzeczona mogła wyczuć poważny, nieco paniczny ton głosu. - Rozmawiałam właśnie przez telefon z Indi. Ona… - I tak Grażynka zaczęła streszczanie… Wojtek, rosyjska mafia, Indi dzwoniąca do SEBASTIANA…
Wystarczyło tylko kilka chaotycznie rzucanych informacji.
- Jadę do domu, będę za pół godziny - Klara przerwała, Lulu usłyszała tylko wycie motoru.

***

Grażynka wsunęła telefon do kieszeni. Najpierw pośpiesznie wpisała numer telefonu który podała jej Indi do kate_search_new. Trzymając przy tym mocno kciuki…
- No dalej… nie mam czasu Cie poprawiać. Dasz radę… - nie miała jak pogłaskać swojego i Kajko programiku, ale pogłaskała komputerek.
Poszła na taras by wypalić kolejnego dziś papierosa.
Jej umysł analizował powoli…
Duży natłok informacji przeskakiwał między jej kolejnymi myślami. Narobiło się, ale czy Klarze właśnie o to nie chodziło? By trochę powybijali się sami?
Była zła na siebie i Mr Andersa, że kodowanie musi zajmować jej tyle czasu. Tak bardzo nie mogła doczekać się TEGO uczucia… spełnienia, świadomości, że jej się udało...

***

Klara podjechała po dwudziestu kilku minutach wchodząc do domu w kasku motocyklowym, zdjęła go dopiero w salonie.
Spojrzała uważnie na Lulu, skupiona i czujna.
- Od początku… - poprosiła.
Grażynka zaczęła jeszcze raz.
- Rozmawiałam przez telefon z Indi. Powiedziała mi, że wczoraj w nocy Wojtek został złapany przez rosyjską mafię i próbuje go wyciągnąć żywego, bo to ojciec Alex. Ona sama jest obecnie w ambasadzie. Jej ojciec próbuje jej pomóc. Jest ambasadorem z tego co pamiętam z jej rozmowy z Wojtkiem… mniejsza z tym. Ludzie Wojtka mają za mało siły by go uratować. Powiedziała, że skontaktowała się z Sebastianem, bo uznała że i tak prędzej czy później dowie się, gdzie jest chociażby przez zastępcę ambasadora - wzruszyła ramionami - cokolwiek to znaczy. Powiedziała, że rozmawiała z Sebastianem blefując, że odda mu dane w zamian za wydostanie Wojtka. Zaczął jej grozić… że ma czas do dziewiętnastej trzydzieści. Sebastian obiecał wysłać Ernesta do odbicia Wojtka, ale Indi boi się, że Ernest go po prostu zabije, ale jeśli dostarczy Sebastianowi plik próbny to on będzie mógł się pozbyć Ernesta, a na tym Indi zależy bo to obiecała Monice i Matyldzie w zamian za wskazanie komputera… - urwała, odetchnęła głęboko - wiesz, że powtarzam to co mówiła, ale nie mam pojęcia o czym w tym na prawdę chodzi? Sebastian po odzyskaniu Wojtka chce pozostałą część danych i kontakt do mnie. Indi zapewnia, że druga część nie wchodzi w grę.
Klara zdawała sobie sprawę, że to dopiero początek przekazywania tego o czym Lulu rozmawiała z Indi. Zamyśliła się mocno siadając na kanapie.
- Taaaaak… to możliwe, że Sebastian chce uwolnić się od Ernesta. Aktualnie to ten brutalny zjeb daje mu władzę. Jak zabraknie Ernesta reszta rzuci się mu do gardła. Chyba że będzie miał te dane. Ale nie wystarczy mu plik próbny - zastanawiała się na głos. - Musi mieć informacje jakie zbierał Wieszczycki o wszystkich jakich chce utrzymać pod kontrolą. Dopiero wtedy spuści Ernesta. Jako pokaz i akcent swej siły. Wiesz jak to jest, stanąć przeciw ludziom co chcą cię rozszarpać i ostentacyjnie wyrzucić swój pistolet do rzeki. Tamci muszą być świadomi, że ten pistolet nie jest ci nawet potrzebny. Ot zagrywka psychologiczna. Do tego ta zgraja będzie się łasić by wskoczyć na miejsce Ernesta i będą knuć między sobą. Ale jak mówiłam, dopiero informacje na temat wszystkich jego “poddanych” mu to umożliwią, Sebastian plikiem próbnym chce tylko sprawdzić czy macie te dane, czy nie blefujecie.

Czarnowłosa zerknęła uważnie na Lulu.
- Wątpię byś była w jakikolwiek sposób potrzebna temu wariatowi - nawiązała do tego, że Sebastian chce też namiar na Grażynkę. - On po prostu chce dopaść mnie, ukarać dla przykładu. Znów pokaz, znów zagrywka psycho dla reszty. Zarżnie Ernesta pokaże, że ma siłę, zarżnie mnie i pokaże, że nie ma takiej osoby co może przed nim uciec, ukryć się.
Grażynka zamyśliła się na krótką chwilę.
- Indi mówiła dalej, że do Warszawy przybył jakiś sprzymierzeniec tej rosyjskiej mafii, którego wszyscy się boją. Chciała, żebym powiedziała Ci o Wojtku, mafii i Erneście, swoją drogą dziwi mnie, że wiedziała o Tobie. Znała Twoje imię… chciała, żebyś przekazała Bałałajce co się szykuje, uważając że masz z nią dobre układy.
- Rozmawiała z Sebastianem, jest blisko z Kleszczem
- Klara wzruszyła ramionami. - Sebastian to Sebastian, A ciężko by w mieście się działo coś o czym nie wie Wojtek. Ale… Czemu chce ode mnie bym ostrzegła Bałałajkę przed ratowaniem Wojtka skoro ona chce go uratować. Nie rozumiem tego. - Spojrzała uważnie na Grażynkę.
- Z tego co zrozumiałam… boi się, że Ernest zabije Wojtka zamiast go uratować? Zależy jej na pozbyciu się Ernesta. Bardzo.
- Ale jak ta suka przygotuje się na wjazd tego sadystycznego idioty, to owszem może go utrupi, ale w kwestii Wojtka to nic nie zmieni, nie wiedzę w tym sensu jeżeli idzie jej o ratunek dla sierściucha.
- Sierściucha? Zaiste dziwne macie przezwiska… koło dwudziestej będę do niej dzwonić jeszcze raz. Mogę dopytać.
- Wzruszyła lekko ramionami. - Wysłałam jej ten próbny plik. Oczywiście wciąż zakodowany.
- Wątpię by Sebastian to kupił
- Klara była sceptyczna. - A co do szykującej się zadymy… Trzeba chronić słabych rżnąc silnych. Aktualnie najsilniejsi są… ‘ludzie’ Bałałajki, a hm, znajomi Wojtka najsłabsi. Najlepiej byłoby aby zginęła Bałałajka, jak Ernest to przed przekazaniem danych Sebastianowi, aby w jego drużynie rzucili mu się do gardła.
- Nie wiem czy dobrze zrozumiałam, że ludzie Wojtka i Sebastiana mają jakiś układ. Czyli z trzech drużyn dwie łączą siły na trzecią.
- Ton głosu miała jakby zmęczony tematem, którego do końca nie tyle nie rozumiała, co chyba nie tak bardzo chciała rozumieć.
- Ten układ jest chybotliwy, a w mieście pojawił się niedawno ktoś jeszcze, dla kogo Bałałajka daje pomoc. To zaburzyło trochę układ sił w mieście stąd zaczęło się na ostro. Bałałajka nie chciała ryzykować otwartym starciem z Sebastianem wspieranym przez grupę Wojtka, ale jak bierze się za nich kto inny to ona ochoczo stawia swe siły by pomóc pozamiatać to czego sama nie mogła. Efekty widziałaś w bunkrach. Sęk w tym by umiejętnie nimi manipulować, osłabiać tych co aktualnie są silniejsi, pomagać tym co są aktualnie słabsi, przedłużać tę ich wojenkę by się wykrwawiali wszyscy. Potem tylko dobić, w mieście będzie wtedy spokój.
- Dlaczego chciał jako plik próbny akurat tą Katarzynę?
- Jest jego największą rywalką mającą ambicje do zastąpienia go, w tej ich “rodzince”.
- Mhm. Aaaaa… Ernest. Obietnica, że zginie zapewniła nam dostęp do danych.
- Przypomniała Klarze. - Jaka jest realna szansa, że pozbędzie się go Sebastian, albo Bałałajka. Rozumiem, że Sebastian tak, jeśli będzie miał dane?
- Nie wiem. Ernest… jest dobry w tym co robi. Jak Bałałajka zostanie ostrzeżona, to z jego akcji nici… ale czy zginie? Twardy bydlak. A Sebastian? On jest ciężki do rozgryzienia. Eliminacja Ernesta jaką chce zrobić nie musi oznaczać zabicia go. Może go ostentacyjnie od siebie odsunąć po prostu, zrzucić z pozycji. Ciężko zrozumieć co dzieje się we łbie tego wariata, co zamierza.

Grażynka widać było, że analizowała to w głowie. Milczała.

- Lubisz słońce? - Klara spytała zupełnie z innej beczki.
- Co? - Zdziwiła się najpierw… w końcu pytanie nie pasowało nijak do kontekstu. - Em… to chyba dziwne pytanie. - Grażynka zmarszczyła brwi, ale tylko na chwilę. Później jakby olśnienie przyszło jej do głowy, zaczęła odpowiadać. - Chyba jak każdy… to znaczy, nie lubię lata i upałów. Lubię wiosenne słońce, jak wszystko zaczyna kwitnąć. To miłe. Lubię to uczucie jak po egzaminach na uczelni siadam na ławce zapalić papierosa, rozglądam się w około siebie i stwierdzam, że zima już minęła i mogę zamknąć zimową kurtkę w szafie. Ale wiesz Klara… ja jestem typem domownika,... tylko Daniel wyciąga mnie na spacery w ciągu dnia. Sama raczej wychodzę tylko na zakupy. Albo na disco, ale to wieczorem... Jeśli chcesz - Lulu uśmiechnęła się do rozmówczyni - mogę przyjąć Twój tryb “dnia” i “nocy”, żebyśmy się nie mijały. Tylko… musiałabym się przepisać na uczelnię online. Myślałam już o tym, podoba mi się ta Polsko-Japońska Akademia Technik Komputerowych. Tylko najpierw - skinęła brodą na laptopa - dane, bo muszę mieć czas zarobić na czesne.
- Ja czasem tęsknię za słońcem -
mruknęła. - Ta Indi, coś jeszcze mówiła? Na przykład kiedy Ernest ma wpaść w odwiedziny do Bałałajki?
Grażynka pokręciła na boki głową.
- Nie, nie wspomniała o tym. Zapytam jeśli chcesz. - Urwała na moment. - Niepotrzebnie Cie oderwałam? - Zapytała niepewnie.
- Nie, to ważna informacja. Trzeba zastanowić się jak wydusić jak najwięcej z tego dymu jaki się szykuje. A jak z szyfrowaniem, nie masz na razie dość tych atrakcji? - uśmiechnęła się lekko.
- Mogę zadzwonić do Indi nawet teraz… chociaż spodziewa się telefonu o dwudziestej. Ciężko mi było pytać o możliwe ważne rzeczy kiedy nie orientuję się w tym wszystkim… - Wzruszyła lekko ramionami. - Nie mam dość. Nie mogę się doczekać pierwszego sukcesu… to godne takiego wysiłku wyzwanie.
- Hm, widzę że znalazłaś swojego króliczka - Klara przekrzywiła głowę. - Ciekawa jestem tej euforii… - wstała i podeszła do Grażynki.
Uniosła lekko jej głowę spoglądając ciekawie w oczy.
- Poluj na niego, gdy odkodujesz zapolujemy razem.
Lulu uśmiechała się z charakterystycznym błyskiem w oku. Do polowania na TEGO króliczka nie było trzeba jej zachęcać. Odsunęła od siebie laptopa. Wychyliła się w stronę Klary, najwyraźniej próbując skorzystać z jej bliskości i skraść jej niegrzecznego całusa.
Nie musiała skradać, choć zaiste grzeczny nie był.
- Przejdę się, pomyślę, niedługo wrócę - odezwała się wychodząc do ogrodu.

Grażynka w takim razie czekała… zerknęła jak tam postępy programu namierzającego podany przez Indi telefon, po czym wróciła na ten czas do kodowania. Tymczasem kate_search mielił numer Kleszcza choć nie szło to za dobrze. Było sporo lokalizacji w Warszawie i poza granicami miasta wypozycjonowanych przez program, jednak numer opierał się zawężaniu miejsc w jakich był wykorzystywany w krótkich przedziałach czasowych. Sypało się wtedy i lokalizacje ginęły.
Grażynka z ciężkim sercem przerwała pracę nad deszyfracją… spróbowała skalibrować program tak by wskazywał lokalizacje tylko z dzisiejszego dnia wydłużając przedziały czasowe i puścić go jeszcze raz. Mniej danych, mniejszy problem… może. Po kilku krótkich zabiegach zostawiła odpalony program samopas (nie chciała tracić teraz czasu na dopracowywanie go) wróciła do swojego prawdziwego KRÓLICZKA, w głowie planując ku utrudnianiu niektórym życia… że jak tylko będzie miała czas wróci do tego. Ba, w głowie nawet kłębił jej się pomysł JAK, szybko przegnała go do szufladki “później”.

Robiąc sobie krótką przerwę w programowaniu, sprawdziła pocztę.

Cytat:
do [E-mail] Lulu:
Temat: Aha
Treść: Witaj. Tamte już nie aktualne. Teraz już mają namiary na mnie i obstawili moją chatę. Nie mam co się tam pokazywać. Kwestia czasu kiedy i do poczty się dobiorą, więc dla Twojego i mojego bezpieczeństwa założę nowego i wyślę.
Pozdrawiam Michał.
W Kilka minut później nadszedł drugi z nowego adresu e-mail.

Cytat:
do [E-mail] Lulu:
Temat: Nowy adres.
Treść: No to nowy E-mail.
Sprawa się ma tak. Freda dostałem i dowiedziałem się o kilku ruskich. On z zemsty sprzedał mnie ruskim i teraz kto pierwszy kogo dopadnie. Oni mnie czy ja ich. W każdym razie chcę dokończyć sprawę z siostrą Cyrusa i odejść ku zachodzącemu słońcu.
Fred dał mi namiary na trzech typów. Jacyś przedstawiciele Bałałajki na grochów. Już zacząłem dobierać się do nich.
Mam prośbę. Zerknij swoim okiem czy coś muszę zrobić by mnie łatwo nie namierzyli. Zmieniłem adres i maila. Kartę z numerem zniszczyłem i wywaliłem. Wiedzą o mnie dużo bo znają dane i moją przeszłość.
Jakbym miał jeszcze jakiś problem i potrzebował pomocy odezwę się.
Ps. Nekrologu nie szukaj. Pewnie i tak ciała nie znajdą.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy.
Ps2. Cyrus liczy na spotkanie i pozdrawia.
- Hmmm… interesujące. - Odparła sama do siebie. Jej umysł pogrążony od kilku dni w kodowaniu słabo działał na poziomie REALU… ale pewne fakty…

***

Wyciągnęła z kieszeni telefon. Wybrała numer Anny Kani. Jak zwykle odliczała sygnały czekając aż dziewczyna odbierze.
- No heeeeeeej - przywitała ją koleżanka ze studiów - co tam?
- Hejka. Słuchaj, ten Michał z którym mnie skontaktowałaś… kojarzysz gościa jakoś bardziej?
- Znajomy znajomego, a co?
- Chciałam wiedzieć kim jest, w sensie… czym się zajmuje, czy można mu ufać. Zaciągnąć trochę języka.
- Nieee, to tak to go w ogóle nie znam. Mój chłopak ma kumpla, Pelego, a ten Michał to znajomek Pelego właśnie. Ja pierwszy raz z nim rozmawiałam wtedy przez telefon.
- Szkoda. Jakbyś miała okazję podpytać kogoś w najbliższym czasie, to daj znać, okej? To ważne.
- Jasne, przyciśniemy z Mariuszem Pelego, jak bardzo ważne to może się go ściągnie dziś wieczorem gdzie.
- Hmm… ja nie mogę się ruszyć… więc jakby Wam się udało… będę winna Ci przysługę.
- Dam znać co ustaliłam.
- Na e-maila. Okej? Ten telefon co masz do mnie nieaktualny. Aaaa… tak w ogóle, co słychać?
- Na uczelni nudy, za to Mariusz ostatnio…
- Ania przeszła w słowotok co u niej z radością opowiadając szczegóły z jej życia z ostatniego tygodnia. Nie zanosiło się na szybki koniec.
Grażynka przeklinała samą siebie w duchu, że chciała być miła i zadała TO pytanie… cierpliwie słuchała co jakiś czas wtrącając grzecznościowe słówka świadczące o tym, że słucha i interesuje się.
Odetchnęła gdy Anna w końcu skończyła i grzecznie pożegnały się.
Papieros...

***

Po dobrej godzinie, Grażynka wyszła na ogród zapalić papierosa. Wolała już nie liczyć, który to był dziś… Zmarszczyła brwi uświadamiając sama sobie, że Klara wychodziła na ogród mówiąc, że zaraz wróci… ale jakoś nie to było głównym problemem jej myśli. Zerknęła na zegarek w komórce. Do umówionego telefonu do Indi zostało jeszcze trochę czasu. Dziewczyna postanowiła jednak zrobić sobie teraz krótką przerwę.

***

Po fajce, Grażynka przytargała swój plecak do przestronnej łazienki Klary. Powoli wyjęła jego zawartość. Dwa pudełka z farbą wylądowały na pralce wampirzycy. Kilka nowych ciuchów… obok nich. Dziewczyna z początku stała ze skrzyżowanymi na piersiach rękami i przyglądała się. Gdyby obserwował to ktoś z boku, wyglądałoby jakby… bardzo, bardzo głęboko analizowała. Prawa stopa nerwowo zaczęła stukać o podłogę. Lulu zerknęła w lustro. Odgarnęła swoje różowe włosy do tyłu. Zmarszczyła usta przyglądając się swojemu odbitemu tam wizerunkowi. W końcu zrobiła kilka kroków w jego stronę i mozolnie, bardzo mozolnie zaczęła ściągać kolczyk po kolczyku… żółty, różowy, zielony, niebieski, srebrny, złoty, serduszko, kwiatek, koniczynka, słonik… każdy jeden lądował na pralce Klary.
W końcu zebrała je wszystkie, wraz z bransoletkami, łańcuszkami i wszelkimi innymi ozdobnymi pierdołami i umieściła w przezroczystej torebeczce, która wylądowała w kieszonce plecaka.
Ujęła w dłonie pudełko z farbą do włosów i zaczęła przyglądać mu się z każdej strony… prawej, lewej, góry, dołu… potrząsnęła. Podrapała się po głowie. Odstawiła na z powrotem na pralkę.
- Ja pierdolę… przecież to tylko włosy. - Powiedziała do swojego odbicia w lustrze bardzo nerwowym tonem głosu. To było rzadkie zjawisko… Grażynka w końcu rzadko przejawiała złość czy nerwowość.
Po kolejnych kilku chwilach wahania, dziewczyna spakowała nowe ciuchy i farby na powrót do plecaka. Wyszła z łazienki prosto na taras Klary, po drodze wyjmując już z paczki papierosa, jakby wyjmowanie go tam na miejscu miało zająć jej zbyt wiele czasu. Zaciągnęła się głęboko…

Ustawiając budzik na 19:55 wróciła do programowania.

***

Dźwięk alarmu wyrwał ją z walki z kodem, wyłączyła go dopisując przy tym coś do końca póki miała to na świeżo w pamięci. Klary wciąż nie było. Przełączyła okienka by spojrzeć na wyniki kate_search, lecz nie zauważyła żadnych postępów. Westchnęła tylko. Zerknęła na numer który wysłała jej Indi w e-mailu, po czym zadzwoniła, zachowując ustaloną sekwencję.

***

Zerknęła na numer który wysłała jej Indi w e-mailu, po czym zadzwoniła, zachowując ustaloną sekwencję. Czekała aż ta odbierze.
- Hallo? - Indi odebrała, chyba znowu coś jedząc.
- Hej. Indi? Tu Lulu. - odezwał się znajomy jej głos.
- Hey, co tam? Udało się coś z telefonem?
- Zła wiadomość. Numer który chciałaś namierzyć jest na kartę i nie ma połączeń netowych, spora ilość lokalizacji. Mój program wariuje. Napisałam go niedawno i na szybko… był nastawiony na kartę innego typu. Niestety wszystko się sypie. Nie mogę siedzieć jednocześnie nad tym i nad danymi… ja po prostu nie rozdwoję się. Albo jedna sprawa, albo druga.
-Ok, Lulu, spokojnie. Oddychaj. Żeby uratować Wojtka potrzebuję lokacji. Inaczej nie wiem nawet, gdzie szukać. Więc lokacja bije szyfrowanie. Chyba, że masz kogoś innego kto mógłby się zająć lokacją?
- Nie ale… bez odszyfrowanych danych, chyba nie masz co liczyć na Sebastiana, co? Po za tym, myślisz, że oni nie wiedzą gdzie?
- Zrobiła krótką pauzę. - Mam newsa.
- Napisałam Sebastianowi, że plik może być odszyfrowany dopiero za 48 godz najwcześniej. Kto wie co gdzie? Sebastian? Może i wie, ale nie raczył się podzielić dokładną lokacją ze mną. Jakiego newsa?
- A na kiedy zaplanowana jest akcja ratunkowa? Zdążę spróbować zrobić i jedno i drugie?
- Wątpliwość w głosie. - News. Miałam ostatnio takich klientów… Cyrus, czy Cyrys, obcokrajowiec, po akcencie powiedziałabym, że Amerykanin i Michał, Polak. Dwa mięśniaki. Wydawali się mili. Zwędzili kompa jakiemuś Fredowi, emm… Krzysztof Stec. Poprosili mnie, żebym się do niego dostała bo szukali jakichkolwiek informacji o tym gdzie go znaleźć. Co ciekawsze… po co? Podobno ktoś PORWAŁ siostrę tego Amerykanina i on jej szuka… twierdzili, że ten Fred będzie miał info gdzie ją znaleźć. I teraz słuchaj uważnie. Dostałam od niego e-maila, czytam: „Freda dostałem i dowiedziałem się o kilku ruskich. On z zemsty sprzedał mnie ruskim i teraz kto pierwszy kogo dopadnie. Oni mnie czy ja ich. W każdym razie chcę dokończyć sprawę z siostrą Cyrusa i odejść ku zachodzącemu słońcu. Fred dał mi namiary na trzech typów. JACYŚ PRZEDSTAWICIELE BAŁAŁAJKI na grochów. Już zacząłem dobierać się do nich.” Wygląda na to, że nie tylko ty chcesz odbić kogoś porwanego przez Bałałajkę. Co o tym sądzisz?
Indi zachichotała na tekst o odchodzeniu ku zachodzącemu słońcu.
- With guns blazin’, hm? - mruknęła pochrupując coś zawzięcie - Widzę, że Balalajkha ma dużo fanów. Myślisz, że to nie żadna podpucha? Widziałaś się z nim osobiście? Czy tylko zdalnie?
- Osobiście. Poprosiłam kumpelę która mnie do nich odesłała jako po prostu do klientów potrzebujących pomocy informatyka… żeby zgarnęła o nich jakieś info. Bo to znajomi znajomych. Nie wygląda na podpuchę. Oni na prawdę szukają tej dziewczyny. Mam nawet zdjęcie jej zdjęcia na telefonie. Nie wiem co wiedzą więcej. Zdziwiłam się widząc słowo “Bałałajka” na ekranie… chociaż faktycznie, wcześniej wychodziło na jakieś rosyjskie powiązania tych… em porywaczy.
- Słuchaj Lulu…
- zaczęła Indi na chwilę milknąc - … ja będę mieć od jutra nieco więcej luzu. Daj temu Michaelowi ten numer. Powiedz, żeby zadzwonił około 7 - 8 rano. Ja będę wtedy w centrum albo w okolicach. Mogę się z nim spotkać. Nie mów mu jak wyglądam. Ustalę z nim miejsce spotkania. Przekazałaś Klarze?
- Dobra. Przekażę mu. Klara… tak. Nie wiem od czego zacząć… Klara, potwierdza, że Sebastian może chcieć uwolnić się od Ernesta. Mówi, że aktualnie to ten zjeb daje mu władzę, powtarzam dosłownie. Uważa, że póki Sebastian nie będzie miał wszystkich danych to niestety Ernest będzie mu cały czas potrzebny… i że z danymi Sebastian zabije Ernesta by pokazać siłę, a moją Klarę by pokazać, że nie ma takich osób które są w stanie przed nim uciec i ukryć się. Ale nie to Cie pewnie najbardziej interesuje.
- Czekaj… a co Sebastian ma przeciwko TWOJEJ Klarze?
- Indi wcięła się Lulu w słowo.
- A bo ja wiem. Nie trudno mu nadepnąć na odcisk, nie?
- Czy ja wiem…
- Indira nie brzmiała na jakoś specjalnie przekonaną - … nie umiem określić…
Hmmm…. Lulu… a … Klara by nie pomogła z E.? W zamian za pomoc z pozbyciem się Sebastiana?
- Wątpię by zależało jej na pozbyciu się Sebastiana… kurcze, miałam nadzieję, że zadzwonię do Ciebie przy niej…. było by łatwiej, ale musiała na chwilę wyjść i jeszcze nie wróciła. Z tego co się orientuję na pewno z chęcią pozbyła by się samego Ernesta… i chyba bez niego i danych, to Sebastiana nawet nie będzie trzeba się pozbywać.
- Hmmm spytaj jej i dzwoń do mnie o której chcesz. Ja i tak nie sypiam. Z nią to już całkiem spory tłum się na E. robi.
-Jeśli chodzi o ostrzeżenie Bałałajki. Klara mówi, że nie rozumie czemu chcesz by ostrzegła ją, że ktoś idzie ratować Wojtka, skoro chcesz by go uratowano. Uważa, że jeśli ona przygotuje się na cytuję wjazd tego sadystycznego idioty, to może uda jej się go zabić, ale nie pomoże Ci to odzyskać Wojtka.
- Ja myślę, że to plan awaryjny. Mnie samej nie zależy na tym. - Indi zaczęła mówić ogólnikowo, jakby nie była sama.
- Okej… spróbuję zadzwonić w takim razie jak Klara wróci, chyba że wróci jak już będę spała, to dopiero jutro… Indi, na kiedy Wy planujecie tą akcję ratunkową?
- Nie wiem dokładnie. Będę wiedzieć jutro wieczorem. A co?
- To ważne. Klara pytała, a ja chcę wiedzieć ile sama mam czasu, by móc Ci pomóc. Indi musisz wiedzieć, że Klarze zależy na tym… hmm… by w mieście był spokój… myślę, że chciałaby aby jak najwięcej osób od Bałałajki i Sebastiana po prostu zginęło… by było jak najwięcej dymu… szczególnie na tym by osłabić najsilniejszą ze stron.
- Lulu nie wiem. Wiem, że teraz się przygotowują ale kiedy będa tutaj dokładnie nie wiem. Myślę, że 48 godzin. Najsilniejszą stronę… czyli Balalajkha. Tak to wynika nie?
- Tak. Nie wynika, tak twierdzi Klara… Bo… układ Sebastian i ludzie Wojtka według niej jest chwiejny, a do Bałałajki przyjechał ktoś o kim mówiłaś, nie? Który powoduje to, że nie dość iż była silniejsza to teraz jest jeszcze bardziej… jakoś tak. Od teraz?
- Jeśli wylecą nad ranem naszego czasu, będą za kolejne 14 - 16 godzin. Zebranie informacji, ustalenie działań. Tak myślę, że tak, ale może celuj w krótszy czas? Nie wiem, 36 godzin dla pewności?
- Dobra… zobaczymy ile i co uda mi się zrobić… daj mi jutro znać jak poszła rozmowa z tym Michałem. Okej?
- Jasne, dam znać na pewno. Jak Klara wróci, to dzwońcie. Ja będę na chodzie. Pa.
- Pa.



***

Gdy tylko rozłączyła się z Indi… i spaliła kolejnego dziś papierosa… odpisała Michałowi. Zerknąła na godzinę, było po dwudziestej.

Cytat:
Do [E-mail]: Michał
Temat: Nowy adres
Załącznik: michal.exe
Treść:
Hej,
Po pierwsze: Ruska mafia, Bałałajka brzmi dla mnie baaaardzo znajomo. Zdaje się, że masz bardziej ostre kłopoty niż sam sądzisz. Gruby temat. Nie na e-maila.
Bardzo ważne info, mojej znajomej ta sama mafia porwała chłopaka. Ona organizuje bardzo, bardzo dużą akcję by go odbić (za 36-48 h od teraz). Możliwe, że jej chłopak i siostra Cyrusa to bardzo połączone sprawy. Rozmawiałam z nią o tym i zgodziła się bym skontaktowała Was ze sobą. Pogadać nie szkodzi, bo wydaje mi się, że macie podobny cel. Ja w każdym razie próbuję pomóc jej w realizacji jej celu.
To jej numer telefonu <numer>. Jak będziesz dzwonił (najlepiej koło 7-8 rano!!!), to zadzwoń z sekwencją trzy sygnały. Przerwa. Trzy sygnały.

Po drugie: Nie wyłączaj poczty. Ściągnij załącznik ode mnie i uruchom. Program zabezpieczy dobrze Twoją (działa tylko dla tego konkretnego e-maila z którego piszesz) skrzynkę pocztową, przed ewentualnymi próbami zhakowania jej. Skutek uboczny: wszystko co piszesz do mnie i ja do Ciebie zostanie skasowane z niej ukrywając kontakt między nami.
Pozdrawiam
Lulu
***

Po naskrobaniu e-maila Grażynka znów usiadła do kodu… na chwilę, po tym pacnęła sama siebie w czoło.
- Ojciec… - wyciągnęła telefon z kieszeni i wybrała numer. Jak zwykle czekała odliczając sygnały.
Nie odbierał długo, dopiero po piątym odebrał.
- Halo? - spytał zdenerwowanym tonem.
- Tatusiu? To ja Grażynka. - Znów dzwoniła z prywatnego, ale przecież ostatnio się domyślił.
- A witaj córeczko, wszystko w porządku? - ton zrobił się spokojniejszy.
- Tak… jasne. Jestem dalej u… - urwała i wyraźnie zawahała się - hmm… kumpeli.
- To dobrze, ja chyba… pewnie nie wrócę dziś na noc do domu.
- Jak to?
- Mam sporo pracy, dłubię przy samochodzie. Zlecenie, mówiłem ci. Panu Lechowiczowi się śpieszy, pracy przy silniku sporo a ja… nie chcę siedzieć w pustym mieszkaniu.
Milczała przez krótką chwilę.
- To może i lepiej. - Odparła smutnym tonem głosu. - Że nie będziesz siedział w domu. - Westchnęła głęboko. - Pamiętasz Tato, jak mówiłam Ci, że się ukrywam… bo mam kłopoty. Jakiś czas temu?
- Tak - głos Antoniego nabrał trochę napięcia.
- Jaa… cóż. Chyba nie do końca się skończyły. Jestem w bezpiecznym miejscu, tylko… wolę, żebyś tym razem wiedział, okej?
- Mogę jakoś pomóc?
- Właściwie to tak. Jeśli będziesz miał chwilę… - Urwała, czekając na reakcję.
- Będę miał, co ci trzeba?
- Pamiętasz Kajko, tego rudego co jest w szpitalu - no, pewnie głupio to brzmiało, ojciec powinien dobrze go PAMIĘTAĆ - u mnie w pokoju stoi jego plecak z laptopem. Skoro się obudził… bardzo by chciał odzyskać swoje rzeczy. A ja… wolę się póki co nie wychylać niepotrzebnie. Czy… mógłbyś mu go zanieść do szpitala? - Zapytała niepewnie.
Odpowiedziała jej głucha cisza.
Dopiero po dłuższym czasie Lulu usłyszała westchnięcie.
- Miałem nadzieję… że nie będę musiał z nim stawać twarzą w twarz - powiedział ciężkim głosem. - Ale twoje bezpieczeństwo ważniejsze. Gdzie leży?
- Właściwie… nie musisz. Wystarczy, że dasz go pielęgniarką. One… dobrze kojarzą różową czuprynę która codziennie przychodziła do szpitala. Tak myślę, że to by wystarczyło. Leży w szpitalu wolskim, Jakub Szymczak. I jeszcze jedno… w jego plecaku, w przedniej kieszonce jest broń z której wtedy strzelał. Jej nie zanoś do szpitala… byłoby niestosownie. Może… póki co zostaw ją sobie, okej?
- Dobrze, zaniosę mu jutro ten plecak. Grażynko, dawaj znać często. Bym się nie martwił.
- Dobrze, będę dzwonić. Jak się czujesz?
- Tak sobie, ale wyjdę z tego.
- Hmmm… - Lulu zabrakło słów, milczała chwilę - …dobrze, to znaczy źle ale dobrze jeśli wyjdziesz z tego. Dziękuję za pomoc.
- Pamiętaj by dawać znać co z Tobą, pa Grażynko.
- Do usłyszenia Tatusiu.

***

Klara wślizgnęła się do salonu zamykając za sobą drzwi na taras, do ogrodu. Było lekko po 22:00, wyglądała na zadowoloną z siebie ale tak jak zwykle czujną i tak jak od niedawna zamysloną.
Grażynka jak można było się spodziewać siedziała przy kompie… zaczynała wyglądać już trochę jak zombie z kawą u boku. Nawet chwilę zajęło jej dojście do wniosku, że Klara wróciła. Świat poza komputerem działał u niej w zwolnionym tempie.
- O hej.
- Nie przeszkadzaj sobie
- przeciągnęła się. - Chyba że chwila przerwy?
- Chwila… przerwy… tak.
- Odsunęła od siebie laptopa. - Em… gadałam z Indi.
Kruczowłosa usiadła obok Lulu na sofie i bezceremonialnie przekręciła się by ułożyć się na niej na plecach i złożyć głowę na udach Grażynki.
- Mhm? I co tam wykombinowała?
- Chciała, żebym zlokalizowała Wojtka… ale ja się nie rozdwoję
- dziewczyna przetarła oczy -... pytała, czy nie chcesz pomóc z Ernestem i mówiła, że to z ostrzeżeniem Bałałajki to jakiś plan awaryjny… - Lulu mówiła, jakby wyduszała z pamięci najważniejsze sekwencje rozmowy - skończyłyśmy na tym, że bardzo by chciała bym zadzwoniła jak wrócisz do domu… jestem jak głuchy telefon.
- Czemu?
- Co czemu?
- Czemu jesteś jak głuchy telefon? -
Klara spojrzała na Lulu ciekawie gładząc ją leniwym ruchem po żebrach.
- Bo ona najwyraźniej chciałaby się dowiedzieć czegoś od Ciebie, ja przekazuję Tobie co ona mówi, a jej co Ty powiedziałaś na to co ona powiedziała… sama błądząc w tych tematach, bo myślę o czymś innym.
- Chciałabym ci powiedzieć wszystko, może już niedługo. Ale tego nie robię, nawet Tobie. Skąd myśl, że jej powiem więcej?

Grażynka zmarszczyła brwi patrząc na Klarę nierozumiejącym i jeszcze nie przebudzonym z odmętów “ona & komputer” wzrokiem.
- Nie chodzi o to… czego nie mówisz mi Klara, ani czy jej powiesz więcej. Ja po prostu nie umiem odpowiedzieć na niektóre pytania, na które może Ty byś mogła… Jak pytanie o pomoc. Nie wiem… sama oceń. Zgodzisz się?
- Nie chcę byś była “głuchym telefonem”
- wzruszyła lekko ramionami. - Chcę byś sama myślała. Interesujące było by, gdybyś sama zdecydowała co robimy - uśmiechnęła się lekko. - Z Wojtkiem nie ma pośpiechu, pewnie będą go torturować, by dał namiar na swoich ludzi, ale nie zabiją. Jej się z nim spieszy. A Tobie?
- Mówiłam Ci już. Mam gdzieś Wojtka… ale zależy mi na dotrzymaniu obietnicy. Na Erneście.
- Ja uważam, że najpierw Bałałajka, potem Ernest. Odstrzeliwać tych co mają aktualnie najwięcej możliwości. Ale nie upieram się. I tak, chętnie pomogę z tym zjebem. Ale to jedyne pytanie jakie od niej przekazujesz.
- Przeciągnęła sie na sofie i patrzyła chwile na Lulu. - Wolisz bym ja z nią rozmawiała, ponad to by samemu planować z nią? - zmrużyła lekko oczy jakby oceniała.
- Hmmm… - Grażynka milczała przez chwilę analizując jej słowa, chwilka przeciągnęła się nawet na dwie chwilki. - Mój plan i cel jest teraz dość prosty. Skupiam się na nim. Jest najważniejszy. - Nieco ocknięta, jakby zauważyła ułożoną na jej udach dziewczynę. Pogłaskała delikatnie jej włosy - Nie miałam czasu zastanawiać się nad innymi planami… ale nie. Nie wolę. Wolę jednak ten jeden raz wykonać wspólnie telefon. Chociaż… nie wiem czy jeszcze jest sens.
- Sens?
- Klara spojrzała wzrokiem pełnym niezrozumienia.
- No zobaczymy… - Grażynka wyciągnęła z kieszeni telefon.
- Mhm… - Kruczowłosa pogładziła lekko Lulu po policzku. - To - wskazała laptop. - To broń. Zachowujesz się jak snajper składający z mozołem swoje PSG i wybierający miejsce, ale nie wiedzący gdzie strzelać. Owszem, możesz mieć zleceniodawcę - przeniosła rękę między swoje piersi z jednej strony niby wskazując na siebie z drugiej czyniąc gest naładowany erotyzmem. - Ale ja nie chcę byś była narzędziem. Powiedz jej, że nie chcę z nią rozmawiać. Sama z nią ustalaj co potrzebujecie. A ja tu jestem, jako konsultantka. Twoje narzędzie - zaśmiała się lekko, chrapliwie.
Grażynka odłożyła telefon na bok, wsunęła dłoń pod głowę Klary i gestem jakby chciała ją lekko unieść… by móc sięgnąć ustami do jej ust, druga dłoń znalazła się na jej ramieniu i powoli zsuwała się w dół ku piersiom. Klara nie przeszkadzała jej w tym swoim zachowaniem. Ba, ułatwiała to wychylając twarz do ust różowowłosej i przeciągając się, prężąc pod jej dotykiem.
Pocałunek i dotyk, jedno i drugie było gorące, zachęcające, pełne pasji… ale krótkie. Gdy Lulu oderwała się od ust Klary, patrzyła jeszcze chwilę w jej zielone kocie oczy.
- Krótki telefon… i pokażę Ci co powinno być dalej. - Uśmiechnęła się zawadiacko z błyskiem w oku.
Kruczowłosa zmrużyła oczy obserwując twarz Lulu, po czym odchyliła głowę i wybuchnęła śmiechem.
- Dobrze. - Zgodziła się, ale w jej oczach błyskały ogniki świadczące, że może być problem. - Wybierz do niej numer - rzuciła nie zmieniając pozycji.
Grażynka uczyniła tak. Wybrała numer, ale po trzech sygnałach rozłączyła się. Wybrała ponownie i znów czekała trzy sygnały, podczas których jej usta powoli, powoli zaczęły skradać pocałunki na szyi Klary.
- Tak? - Indi szepnęła do słuchawki.
- Tak? - rozległ się w słuchawce kobiecy głos, lekko chrapliwy acz przyjemny dla ucha. - Kruczowłosa lekko się uśmiechnęła delikatnym gestem odbierając z rąk Lulu telefon.
- Indi? - Po drugiej stronie słuchawki Indi usłyszała głos różowowłosej, po czym rozległ się szmer, jak czasami bywa gdy ktoś włącza głośnomówiący. Klara umieściła telefon na ramieniu sofy. Grażynka popatrzyła na nią z lekkim wyrzutem, jakby była niegrzeczną dziewczynką. Pogłaskała kciukiem kącik jej warg.
- To mów cicho - w słuchawce zabrzmiało westchnięcie. Wolna dłoń Lulu powoli zaczęła wślizgiwać się pod bluzkę Klary, która zagryzła lekko wargi. - Słychać. Chciałaś ze mną rozmawiać?
Tego co zrobiła Indi słychać już nie było. Po chwili z telefonu dobiegło:
- Tak też robię. Tak. Lulu przekazała kwestie, które ewentualnie można by było dograć? Reksa i miejscówki?
- Reksa? Miejscówki?
- Grażynka z kobiecą wprawą rozprawiła się z zapięciem stanika Klary, z zadowolonym uśmiechem zbliżyła usta do jej składając na nich kolejny delikatny i cichy pocałunek. Uniosła głowę by spojrzeć w zielone oczy dziewczyny.
- Ernesta. Czy byłabyś zainteresowana współpracą w celu...hm… eliminacji Reksa. Miejscówki Balalajkha.
- Może i bym była. Byłabym?
- pytanie nie było skierowane do Indiry. Kruczowłosa patrzyła na Grażynkę. Która w odpowiedzi uniosła tylko lekko brwi. - A co do miejscówki… chodzi ci o Bałałajkę czy o tego kociaka, Wojtka, hm? Bo to dwie… - Klara wyprężyła się i wsunęła dłoń pod bluzeczkę Lulu.
- Kociaka? - Indira mogła nazwać Wojtka wszystkim tylko nie kociakiem. Nie wyobrażała go sobie na rozkładówce Playboya. - Chodzi mi o Wojtka. A… tę Amerykankę też tam trzymają?
- Amerykankę? Jaką Amerykankę?
- Tym razem to Klara uniosła brwi, z lekkim zdziwieniem. Grażynka w odpowiedzi przewróciła oczami, robiąc minę w stylu “ups, zapomniałam Ci powiedzieć”.
- Lulu wspomniała o jakieś Amerykance przetrzymywanej przez B. To są te same lokacje?
Przez chwilę w słuchawce brzmiała cisza przerywana jedynie lekkim szelestem gdy Klara wierciła się lekko na sofie starając się dosięgnąć ustami warg różowowłosej, gdy ta psotnie odchylała się próbując jej to uniemożliwić.
- Wiem gdzie mieszka Bała… Bałałajka. Ona jeńców nie trzyma u siebie. Nie wiem, gdzie trzyma twojego chłopaka. - Nie dając za wygraną czarnowłosa przytrzymała w końcu głowę Grażynki by dosięgnąć i złożyła na jej wargach gorący, niegrzeczny pocałunek, błądząc przy tym dłonią pod jej bluzeczką.
Indi w myślach policzyła do pięciu. Zastanowiła się też przez sekundę, czemu Klara nazywa Wojtka jej chłopakiem. Lulu coś musiała namyrdać.
- Gdzie mieszka zatem? I jak umówimy kwestię Reksa?
- Jest taki… - w słuchawce zapadła chwila ciszy. Grażynka wyswobodziła się z uścisku Klary. Zsunęła się w dół. - ...dom. W Rembertowie. W lesie. Ona taaaam… mieszka. - Ton głosu Klary był leniwy, przeciągły, co zapewne spowodowane było delikatnymi pocałunkami Lulu w okolicach jej pępka i coraz wyżej. - A co do Ernesta, hmmm… to nie do mnie pytanie.
- Możesz bardziej dokładniej?
- Indi miała ochotę nakopać Klarze. Chociaż w zasadzie pasowała do różowowłosej. Jakoś. - I pytanie do kogo?
- Do mnie. - W końcu w słuchawce przebił się głos różowowłosej, chociaż jakby znajdowała się dalej od niej. I… był równie leniwy i rozkojarzony jak Klary. Grażynka uniosła na chwilę wzrok na telefon.
- Nie znam adresu, wiem gdzie jeeest. Willa w lesie, aaa… ale gdzie trzyma Wojtka? Nie tam. Nie znam tego miejsca. - Dłoń Lulu musnęła zaledwie opuszkami palców pierś Klary, która gwałtownie wciągnęła powietrze jakby zaciągała się nachalnie papierosem. Różowowłosa uniosła na nią spojrzenie z lekkim, figlarnym wyrzutem wymalowanym na twarzy.
- Serio myślałyście, że telefon w trakcie uprawiania seksu to zajebisty pomysł? - Indi pokręciła głową. - Jak was to kręci to proponuje inne numery. Bo mnie na przykład kręci bardziej uratowanie czyjegoś życia. - Amerykanka brzmiała na rozczarowaną i nie Klarą. - Jak będziecie w nastroju do normalnego porozmawiania to dajcie znać. - dziewczyna była ostro wkurzona. Rozłączyła się.

Grażynka pchnęła telefon by spadł na sofę, ramię sofy to niebezpieczne miejsce dla telefonu. Bez słowa wróciła do tego co robiła wcześniej…

... do Klary.

- Mhmmm… próbowałam… - mruknęła kruczowłosa skupiając się na Lulu.



***

Cytat:
Do [e-mail]: Indi
Temat: Klara
Treść: sorka, Klara nie chciala z tobą gadac wiem, ze bylo to dla ciebie wazne chcialam ja jakos przekonac
Napisany późno w nocy, wyglądał niechlujnie jakby ktoś pisał go na szybko. Może nawet na telefonie, o czym świadczył brak polskich znaków.

 
__________________
To nie ja, to moja postać.

Ostatnio edytowane przez Wila : 16-03-2016 o 19:41.
Wila jest offline