Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2016, 20:16   #2
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Była wyraźnie zaskoczona na powód, dla którego jej trening został przerwany. Nim się o nim dowiedziała nepewnie zbliżyła się do Augsta spodziewając się raczej, że będzie musiała znów tłumaczyć się skąd wzięli wino do świętowania jej pasowania i jak wnieśli je na teren świątynny.
Ale to nie było to. To miała być jej pierwsza prawdziwa misja. Błysk jaki pojawił się w spojrzeniu przenikliwie błękitnych oczu dziewczyny zdradzał jak bardzo była tym faktem uradowana i podekscytowana. Wyprostowała się dumnie i słuchając uważnie słów kapłana starała się nie pozwolić sobie na szeroki uśmiech zadowolenia. Musiała przecież zachować chociażby pozory powagi jaką powinien cechować się każdy szanowany paladyn.
Tak, Venora Oakenfold czuła powołanie i bez wahania zaakceptowała swoje przeznaczenie by w krainach pełnych intryg czarodziejów, plugawych kapłanów, żądnych krwi smoków oraz piekielnych czartów lśnić niczym ostatni płomyk nadziei, którego nie sposób zgasić. Jej wewnętrzne pragnienie niszczenia zła było tylko bardziej podbudowane przez nauki kościoła Helma, który trzymał pieczę nad jej szkoleniem w ciągu tych ostatnich kilku lat. Bardzo pragnęła pójść w ślady swego mentora i zarazem pierwszego paladyna jakiego miała okazję spotkać, gdy była małą dziewczynką. A pomyśleć, że gdyby nie remont dachu świątyni to mogła przecież rozminąć się ze swym powołaniem.

Z tego co mówił Krispin sprawa, którą miała zbadać nie musiała, ale mogła okazać się niebezpieczną. Ale August dał jej wyraźnie do zrozumienia, że zdaje się w tym temacie na jej osąd sytuacji. Nie mogła być bardziej szczęśliwa. Było to dla niej niczym wyróżnienie. Miała nareszcie okazję zademonstrować swoją odwagę, sprawdzić jak dobrze opanowała swe umiejętności bojowe, przeciwstawić się taktyce przeciwnika i szukać własnej drogi na czynienie dobra. Venorze nigdy nie brakowało entuzjazmu do działania.

- Zrobię co w mojej mocy by, gdy okaże się to konieczne, wyplenić zło, które się tam zalęgło - odparła w odpowiednio patetycznym tonie mężczyźnie po czym ukłoniła się przed nim.
Po przyjęciu błogosławieństwa Augusta Venora wyprostowała się i odprowadziła go spojrzeniem, gdy ten skierował się do świątyni. Była mu bardzo wdzięczna za zaufanie jakim ją obdarzył dając jej to zadanie, bo wiele lat ciężko na to pracowała.
“Nareszcie” pomyślała z zapałem paladynka. Chwyciła się pod boki i uśmiechnęła zarówno radośnie jak i triumfalnie. Misja wymagała by udała się na miejsce jak najszybciej, dlatego już teraz w myślach rozważała co będzie jej potrzebne na drogę.
Spojrzała w niebo zastanawiając się ile czasu zajmie jej dotarcie tam. Było południe, bo ledwo co zaczęła trening, gdy August go jej przerwał. Dziewczyna zawsze dawała z siebie wszystko, więc cieszyła się, że kapłan nie czekał rozmową aż skończy. Wtedy co prawda też wykazałaby entuzjazm na zbliżającą się podróż, ale odpowiednio mniejszy, w zależności od stopnia zmęczenia.
- Komu w drogę temu czas - powiedziała do siebie z zadowoleniem i pewnym krokiem udała się do magazynu. Miała ochotę biec, ale nie wypadało tak zachowywać się za świątynnymi murami. Venora miała nadzieję, że Krispin powiadomi sir Aleksandra o jej absencji na dalszej części treningu, bo nie chciała później musieć wysłuchiwać jego niezadowolenia lub wręcz na własnej skórze je odczuć podczas karnych okrążeń w okół murów.
Zadowolenie dziewczyny na jej pierwszą misję podszyte było również innym powodem. Mianowicie mimo, że już parę lat mieszkała w stolicy Cormyru to wciąż nie nawykła do miastowego zgiełku. Na dłuższą metę męczył ją, więc każda okazja by udać się na łono natury była przez Venorę witana z ulgą.

- Witaj bracie - przywitała się z Virgo uprzejmie i z miłym uśmiechem na ustach. W krótkich słowach wyjaśniła co sprowadza ją do niego i poprosiła o wydanie rzeczy na drogę. Wspominała również o miksturze leczącej, którą z polecenia kapłana Krispina miała otrzymać. Na koniec podziękowała mu za pomoc puszczając w niepamięć jego wątpliwość czy aby na pewno powinien jej wierzyć z tą miksturą i zarzucając na ramię upakowany plecak wyszła.

Na plac treningowy wróciła się by zabrać swój miecz i tarczę, które zostały tam, gdy August poprosił ją na rozmowę. Adepci trenujący pod bacznym spojrzeniem sir Aleksandra nie mieli najmniejszej szansy wypytać ją o powód, dla którego kapłan zabrał ją z treningu. Wszystko wskazywało na to, że by zaspokoić swą ciekawość, będą musieli poczekać. Venora z pokorą i spuszczoną głową podeszła do trenera by osobiście upewnić się, czy aby na pewno dotarły do niego wieści o tym, jakie dostała wytyczne od Krispina. Sir Aleksander wyraźnie nie był pocieszony tym faktem, ale zdanie jakie miał na ten temat zdecydował zachować dla siebie więc tylko ponaglił dziewczynę by nie zwlekała z ruszeniem w drogę. Venorze, z czystym już sumieniem, pozostawało już tylko skinąć głową na pożegnanie i udać się do bramy.
Odziana w zbroję łuskową, dzierżąca miecz i tarczę, z plecakiem na plecach mogła ruszyć przed siebie. Idąc przez ulice Suzail do północnej bramy rozmyślała o tym co ją czekało przez co przypadkiem trąciła raz czy dwa równie nieuważnego przechodnia co ona. Na szczęście większość zauważała dziewczynę, bo choć wzrostu była przeciętnego, a pancerz skutecznie zakrywał jej kobiecą sylwetkę, to była w posiadaniu na tyle przyjemnej do patrzenia buzi, że nie sposób było się za nią nie obejrzeć.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline