Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2016, 17:00   #4
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Droga była długa, więc i czasu na rozmyślanie było dość.
"To było miłe" pomyślała wspominając po raz kolejny to, co spotkało ją przed opuszczeniem miasta. Naprawdę nie spodziewała się tak dużej wdzięczności jak ta, którą okazał chłopak. Wtedy, w trakcie zarazy, nie mogła za wiele pomóc, ale i tak dla Martina stała się wybawicielką. Tytułowanie jej osoby per “lady” bardzo jej schlebiało. Zdecydowanie skromność nie należała do silnych cech panny Oakenfold. Chłopak dziękował jej. Bardzo pragnął podzielić się z nią swym życiem. Tym, że poradził sobie, żyje i wszystko wskazywało na to, że ma przed sobą lepszą przyszłość. A ona mogła się do tego przyczynić. Było jej ciepło na sercu z tego powodu. Zaskoczona tą wylewnością nie zdołała mu odpowiedzieć co u niej, więc jedynie pozostało jej posłać w jego kierunku wesoły uśmiech i pomachać mu na pożegnanie.
Dla takich momentów warto było się starać i wylewać siódme poty. Z czasem, jeśli Helm na to pozwoli, może będzie miała szansę by nieść pomoc z co raz większą skutecznością.
I choć nie pochwalała sposobu w jaki cieśla traktował chłopaka to no cóż... Czasem trafiało się na swej drodze kogoś takiego. Ona też miała. Sir Aleksander bardzo sprawiedliwie obdarzał wszystkich swoich podwładnych troską pod postacią twardej ręki i dyscypliny. Czasem miała wątpliwości co do jego metod, ale na dobrą sprawę sama jeszcze nic nie wiedziała. Życie i świat dopiero poznawała.

Stojąc przy kapliczce Silvanusa czuła, że powinna ucieszyć się na widok traktu ciągnącego się przez las. Otoczenie drzew, szum wiatru w ich liściach. To kojarzyło jej się z domem, rodzicami i braćmi, a to były przyjemne wspomnienia Po rzuceniu ostatniego, pokornego spojrzenia na kapliczkę paladynka ruszyła traktem.
Szła pewnym krokiem, jak zawsze z resztą. Zbroja i miecz przy pasie brzęczały utrudniając nasłuchiwanie. Nieprzyjemne i trochę irracjonalne uczucie bycia obserwowanym nie odstępowało jej. Zwolniła krok próbując się rozejrzeć. Nic to nie dało. Musiała w końcu uwierzyć, że nikogo tu poza nią nie było, bo ostatnie zabudowania jakie minęła kończyły się niedaleko od bram Suzail, dlatego wątpliwym było by ktoś z zamieszkujących tamte okolice mógł kręcić się w tej okolicy. No i też nikogo nie spotkała po drodze.
Uniosła głowę wysoko i nie zważając na swoje lęki, przyśpieszyła kroku. Lepiej było załatwić tą sprawę póki słońce jeszcze rzucało swe promienie.

Po dotarciu na miejsce zdziwiło ją, że cmentarz umiejscowiony w środku lasu był otoczony tak wysokim i solidnym murem.
- Pewnie, żeby zwierzęta nie niszczyły grobów - powiedziała pod nosem do siebie w tonie odpowiedzi na rodzące się w jej głowie pytania. I w tym momencie zaczęła się zastanawiać czy właśnie to nie było rozwiązaniem problemu. Wilki czy inne leśne bestie mogłyby z braku innego pożywienia czy też zwykłej wygody próbować wygrzebywać świeżo pochowane ciała.
Venora przekroczyła wrota cmentarza przyglądając im się uważnie.
- Dziwne, że nikt tego nie naprawił - mruknęła komentując zardzewiałą bramę.
Słońce zachodząc zabierało ze sobą ostatnie promienie.
Paladynka musiała się pośpieszyć by nie zastała jej noc. Co prawda wzrok miała doskonały i nawet w mroku orientowanie się w otoczeniu nie stanowiło dla niej przeszkody to jednak wraz ze zmierzchem mogły wybudzić się nocne stworzenia, a to już mogło być problemem.

W pierwszej kolejności skierowała się do dostrzeżonych grobów. Gdy stanęła przed jednym z nich przykucnęła by przyjrzeć się uważnie śladom. Ewidentnie żaden z tych grobów nie był rozkopany przy użyciu narzędzi. Na ziemi jak i elementach drewnianych były wyraźnie widoczne ślady pazurów.
“Chyba rzeczywiście coś przyszło się tu posilić” zaczynała utwierdzać się w tym przekonaniu. Rozejrzała się w poszukiwaniu jakiejś tabliczki nagrobnej. Dostrzegła tylko jedną i zaraz wstała by podejść i odczytać co jest na niej zapisane.
Cytat:
Tu spoczywa sir Kristof z rodu Demin. Żył 57 lat. Niech mu ziemia lekka będzie.
“August mówił, że to rodzinny cmentarz osoby podejrzewającej, że pojawił się tu nekromanta” wspomniała słowa Krispina. Na razie sama Venora nie dostrzegła niczego co mogło być sprawką sił nieczystych. Trochę poczuła się tym zawiedziona.
Przechadzając się przez cmentarz podeszła do dziury w murze. Pochyliła się by zajrzeć w nią. Mogło się tam zmieścić dziecko lub na przykład średni wilk. Może jakiś samotnik, który bez stada nie może znaleźć do jedzenia nic innego niż trupy? To było tylko proste przypuszczenie, bo kobieta nie znała się na zwyczajach leśnych zwierząt. W każdym razie ludzie lubili doszukiwać się działalności nadprzyrodzonej w prostych sprawach, a tu jak na razie Venora traciła nadzieję, że jej misja będzie znacząca. Uznała, że najlepiej będzie zastawić czymś tą dziurę.
Tak czy inaczej sprawę trzeba było zbadać dokładnie by nie zostać oskarżonym o niedopatrzenia, więc paladynka zdecydowała się najpierw udać do kaplicy. Tam chciała sprawdzić czy jest otwarta, a jeśli tak to zobaczyć co jest w środku. Gdyby rzeczywiście miał tu być nekromanta to może tam zostawił jakieś ślady swojej bytności? Było to też jedyne miejsce, w którym Venora mogłaby spędzić noc czy też skryć się by po zapadnięciu zmroku poobserwować co przy świetle księżyca dzieje się na cmentarzy.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline