11-05-2016, 01:17
|
#23 |
| Ruszając za towarzyszami ku dziurze wybiegającej na kamienistą plażę, przyklęk tuż obok, również dostrzegając owego półorczego nadzorcę, pod którego adresem krasnolud zdążył już w czasie niewolniczej żeglugi, wielokrotnie wyrażać się nad wyraz niepochlebnie.
– Bubek... taka jego mać... – Warknął jeno półgłosem, wiodąc wzrokiem za paradującym paskudnikiem. – Taak... kupą go, kupy nikt nie ruszy. – Odrzekł, mocniej ściskając w sękatych łapach pochwyconego wcześniej droga. Nie był wojem zdecydowanie, i jak każdy krasnolud był stworzeniem bezsprzecznie rozważnym znając swe możliwości, ale także jak każdy brodaty ziomek dawać sobie w kaszę dmuchać nie zamierzał, zwłaszcza w przewadze liczebnej. |
| |