Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2016, 14:39   #109
M0n
 
M0n's Avatar
 
Reputacja: 1 M0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputację
Garibald strudzony minionymi dniami, z nadzwyczajną łatwością pogrążył się we śnie wyjątkowo wcześnie. Ot tak zwyczajnie... wpierw siedział gapiąc się w ogień jako inni dokoła, chwilę później zaś pochrapywał całkowicie głuchym pozostając na świat rzeczywisty. Można się domyślić więc bezproblemowo, jakim dlań szokiem było owo wyrwanie ze snu. Pewnikiem gdyby były to zwykłe słowa ludzkie, nic by sobie z nich nie robiąc spał dalej, ale owa mowa była czymś nadzwyczajnym, jakby docierała nie jeno uszami.
W pierwszej chwili, półsnem jeszcze uświadamiając sobie nagłe poruszenie w kompanii, brodacz zerwał się niezgrabnie na równe nogi, chwytając przy tym spoczywający u boku orczy topór, mając już najgorszy scenariusz przed oczami. Gdy jednak dotarł do niego cały obraz tejże sytuacji, świadomość objawienia bóstwa przytłoczyła go, i było to widocznym do tego stopnia, że krasnolud załamał się niemal pod jej ciężarem, padając na kolano, z głupio-komicznym wręcz wyrazem brodatej gęby. Wciąż klęcząc wpatrywał się w żywy posąg, nieśmiało skrywając choć część oblicza za żeleźcem topora, na którym się wspierał.
 
M0n jest offline