Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2016, 17:29   #7
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
RYNECZEK SZUWARKÓW - część III


Tymczasem Theseus obstawiony przez uradowane dzieci, poczuł nagle w okolicy pasa drobne smyrnięcie i nim odruchowo złapał za sakiewkę, już coś pognało w tłum... choć niedaleko. Chloe szybko zareagowała i oto młoda piegowata, ruda jak merchewa dziewczyna została pochwycona przez gosposię.
- Bądź człowiekiem i puszczaj! - Wrzasnęła nastolatka wierzgając nogami.
Całe szczęście dzięki interwencji gosposi złodziejce nie udało się odciąć sakiewki duchownemu. Panna Vergest chłodnym spojrzeniem przyjrzała się złapanemu rudzielcowi. Dziewczynka rękę miała wykręconą w taki sposób, że najmniejsze próby wiercenia kończyły się nieznośnym bólem promieniującym na całe ramię i bark.

Drzwi od gospody otworzyły się gwałtownie i wypadła Petunia na swoich wątłych skrzydełkach.
- Na boogów! - Wrzasnęła - Zlatałam cały szynk, a tego pijaczyny, Miłogosta, nie ma!
- Sprawdziłaś na zapleczu? - Powiedział Bolat, dźwigając pakunki pocztowe i inne przesyłki.
- Sprawdzałam i jest tam coś dziwnego! Czort jakiś, czy co - plunęła.
Kilka osób stojących niedaleko zamilkło. Reszta zamarła.. Czort, diabeł, demon to były nazwy bardzo nośne w takich sytuacjach. Każdy z nich był wystarczającym wyjaśnieniem i powodem by kogoś spalić.

Kleryk zmierzył wzrokiem niedoszłą złodziejkę, ale jego twarz nie wyraziła ni gniewu, czy choćby większego poruszenia. Westchnął za to głośno i skinął Chloe, by ta zostawiła dziewczynę w spokoju. Co gosposia uczyniła wielce niechętnie, grożąc rudzielcowi palcem na pożegnanie.
Kiedy skrzacica doniosła o dziwach zauważonych w gospodzie, Theseus wyraźnie się ożywił. Wnet przypomniał sobie ostrzeżenia brata Nathanka. Wszak wspominał coś o wiedźmie toczącej zepsucie w tych rejonach. Czyżby ta tajemnicza śpiączka i inne diabelskie zjawiska były jej sprawką? Jako Cicerone tej parafii musiał to zbadać.
- Odsuńcie się, drogie dzieci - powiedział, jednocześnie pokazując ręką do Jaqulin, by zabrała stąd sieroty.
- Demon w biały dzień? Nie może być… Sprawdzę to - mruknął do siebie, powoli ruszając w stronę Burego Kocura. Głowę miał spuszczoną i cały czas coś mamrotał pod nosem. Chloe spojrzała w kierunku karczmy a jej spojrzenie wskazywało, że dziewczyna jest sceptycznie nastawiona by mieli znaleźć tam diabła. Nie mniej coś tu się wydarzyło więc wiedziona ciekawością i chęcią pomocy podążała za duchownym.

Remi przyglądał się całej sytuacji z boku. Widocznie weryfikacja umiejętności nowego duchownego nadeszła szybciej niż myślał. Coś dziwnego na zapleczu…Hmm…
- Jak ten czort wyglądał? - zwrócił się do znanej z widzenia skrzacicy, która przyniosła wieści z gospody. Zazwyczaj traktował takie historie z przymrużeniem oka, ale po tym co ostatnio się tu działo wolał zachować ostrożność.
- A wygląda nadal.. nigdzie się nie rusza - wskazała kciukiem Petunia na knajpę za sobą i pogryzła lizaka, aż chrupnęło.
- Jak wyglądał kiedy go pani widziała - sprostował Remi z nutką irytacji w głosie. Dosadne chrupanie łakoci przez kobietę nie poprawiało mu nastroju. Dałby słowo, że robiła to specjalnie.
- No jak koło. Jak koło od wozu, tylko we wzorki jakieś. Mieniło się jak świecidełka na festynie. - Odpowiedziała skrzacia.
Powoli, wokół powozu zbierało się coraz więcej osób.

Hoe popatrzyła przez chwilę za odchodzącym Zielarzem. Rozejrzała się po rynku by ocenić co się dzieje i czy jeszcze gdzieś potrzebna jest pomoc. Zmartwienie na jej twarzy ukazało kilka zmarszczek świadczących o nie byciu już młódką. Napięcie zelżało gdy zielonoskóra zauważyła uradowane dzieciaki otaczające klechę. Małe szkrabki zawsze wywoływały uśmiech na jej twarzy. Uśmiech i nostalgię. Ale, tymczasem klecha oderwał się od dzieciaków i zaczął iść w stronę karczmy.
- Pieprzony kleryk - orczyca mruknęła pod nosem - już mu do karczmy śpieszno. Już. Tego tu brakowało, zapijaczonego klechy co od razu do karczmy zawija. Pfff... - mruczała dalej sama do siebie, najwyraźniej zła. Skierowała kroki w jego stronę już przygotowując w głowie kazanie o tym co powinien klecha a czego nie powinien, zwłaszcza w takiej sytuacji jak ta. Całe szczęście zbliżając się w porę usłyszała krótki dialog między Petunią a Remim.
- Chodź Remi - zachęciła bartnika - sprawdzimy co tam. Później pomożesz mi. Trza zebrać te wszystkie graty na powitanie naszego nowego kapłana, zwołać i przeliczyć ludzi no i poszukać Szeryfa. Czemu go tu jeszcze nie ma? Tak, może ty go poszukasz, co?
Remi odwrócił się słysząc głos Hoe, przy okazji zauważając Mera opuszczającego plac. Ciekawe gdzie też on się wybierał w takiej chwili...
- Więc sprawdźmy co to za lśniące, demoniczne koło u wozu - mruknął, widząc młodą kobietę zmierzającą do karczmy. Zdaję się, że była to jedna z przyjezdnych. Zwalenie na głowę tej sprawy osobom, które dopiero co przyjechały do Szuwar rzeczywiście nie wydawało się właściwym postępowaniem.
- A o Harla pytałem golema, ale widzisz w jakim jest stanie - dodał wskazując na leżącego na środku Vineca. - Mam przeczucie, że to mogą być dłuższe poszukiwania, ale i szybciej uporamy się z tym ”demonem”, tym szybciej się tym zajmę - odkąd mężczyzna usłyszał opis tego stwora wydawał się spokojniejszy.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 21-07-2016 o 17:35.
Mag jest offline