Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2016, 18:50   #18
Baird
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Pokład Andromedy
Sala rekreacyjna
Godzina nieznana

Liri siedziała wtedy w sali rekreacyjnej - swoim ulubionym miejscu. Nie było więc jej trudno znaleźć. Gdy akurat relaksowała się oglądaniem kosmicznej pustki, usłyszała, że ktoś wchodzi. Chwilę potem na przeciwległej sofie zasiadł voluski pilot Andromedy.

Bofnan Can: ... Witaj, jestem Bofnan Can. Spotkaliśmy się już wcześniej…., lecz zabrakło czasu na konwenanse. Wygląda na to, że... przez jakiś czas będziemy razem mieszkać na Andromedzie,... więc chciałbym poznać nową załogę. Zechcesz wyjawić mi… swoje imię?

Asari powoli odwróciła wzrok w jego stronę i zmierzyła go od stóp do głowy. Potem tylko uśmiechnęła się nieznacznie.

Lirithea D'riais: To akurat żadna tajemnica, Bofnanie Can. Na imię mi Lirithea.

Powiedziała łagodnym tonem, po czym odwróciła wzrok z powrotem w stronę okna, by kontynuować podziwianie kosmicznej pustki.

Lirithea D'riais: Jak mniemam poznałeś już całą resztę? Jest z nami jeden volus. Mogłoby się wydawać, że mielibyście sporo wspólnych tematów. Czy może jestem pierwsza na liście?

Jej usta wygięły się w zadziornym uśmiechu, ale nie oderwała wzroku od monotonnych widoków.

Bofnan Can: … jesteś bystra. I pewna siebie. … Podoba mi się to. Myślę, że.... się dogadamy podczas naszej podróży. … Hm…. może uprzyjemnimy nieco tę chwilę? … Wypijesz ze mną drinka?

Lirithea D'riais: Nie widzę przeszkód. Wezmę moją ulubioną Zmysłową Fuzję.

Bofnan Can: A ja ludzką Krwawą Mary. … Oczywiście, w wersji dla volusów. … Wznoszę toast za naszą dawną... wspaniałą panią kapitan… A ty? … Chcesz poświęcić tego drinka komuś wyjątkowemu?
Wyglądało na to, że Liri chciała coś powiedzieć, ale słowa utknęły jej w połowie drogi. Po chwili uśmiechnęła się typowo dla niej i uniosła swoją szklankę.
Lirithea D'riais: Za pomyślność.

Lirithea D'riais: Kim była poprzednia kapitan Andromedy?
Spytała z zaciekawieniem, kiedy wypili po pierwszym łyku swoich drinków.
Tym razem to Bofnanowi słowa utknęły w gardle.
Bofnan Can: To znaczy, że wy nie wiecie? …
Volus rzucił okiem w stronę drzwi. Potem ponownie spojrzał na Liri.
Bofnan Can: ...Myślałem, że skoro macie taką a nie inną misję...to Rada udzieli wam tej informacji. Może nie powinienem…
Lirithea D'riais: Może nie powinieneś, ale skoro już zacząłeś, drogi Bofnanie…
Lirithea spojrzała na niego swoimi szmaragdowymi oczami i obdarowała go bardzo miłym uśmiechem.
Bofnan Can: Wiesz ja nie…
Nie mógł się oprzeć temu uśmiechowi.
Bofnan Can: Sądziłem, że wam powiedziano… To zaskakujące.. Widzisz, jesteśmy najlepszymi z najlepszych, ale… większość z nas nigdy nie służyła… w wojsku ras Rady. … Pochodzimy z Terminusa… i byliśmy załogą okrętu flagowego… Agany Temi.
Lirithea D'riais: O, doprawdy? Koniecznie musisz mi więc opowiedzieć jak pracowało się dla Agany.
Bofnan Can: Cóż, na pewno było inaczej niż… na innych statkach Rady. … Agana nie należała do tych, co przykładają dużą … wagę do spraw bezpieczeństwa pracy. … Była Widmem i w pełni z tego… korzystała. Nam też pozwalała na niezależność…. Była naprawdę dobrą liderką, charyzmatyczną i umiejącą… zagrzać załogę do walki. Chociaż może nieco na wyrost mówię… że “była”. Znając ją zaszyła się i prowadzi jakąś tajną… operację. Z tym że nigdy wcześniej nie pozostawiła swojej ekipy… to do niej niepodobne.
Lirithea D'riais: Masz jakieś podejrzenia, co do tego wszystkiego?
Bofnan Can: … Nie jestem tutaj od podejrzeń… żaden też ze mnie strateg czy jasnowidz… wiem tylko, że jeśli coś zatrzymało Aganę, to musi… to być coś dużego. … Bardzo dużego...


Po dotarciu do sali rekreacyjnej Barrus od razu zauważył Liri siedzącą wygodnie na kanapie. Barrus podszedł do kanapy. Widmo przez chwilę obserwowalo asarii.
Lirithea uniosła wzrok i napotkała spojrzenie Barrusa. Przez długi moment wpatrywała mu się prosto w oczy, jakby przeszywając go wzrokiem na wylot. Potem uśmiechnęła się, jakby zapraszając, by się dosiadł.

Widmo usiadło obok Asari po czym zapytało.
Barrus Maurinius: Jest szansa, że wiesz coś o naszym zaginionym widmie? Wiem jak to może brzmieć, ale przez te parę lat pracy na cytadeli nauczyłem się że twój gatunek ma sporo czasu by nawiązywać znajomości i często tak robi.

Lirithea D'riais: To ciekawe, bo sądziłam, że Widma wiedzą o sobie więcej niż my, zwykli obywatele…
Zaśmiała się krótko.
Lirithea D'riais: Poza tym, czyż nie dostałeś jakiegoś pakietu startowego zawierającego niezbędne informacje na temat misji? A może wspaniała Rada wysyła cię w ciemno?

Barrus Maurinius: Jestem widmem od niedawna i nie miałem okazji poznać innych agentów. Od rady dostałem niewiele, ale i tak jestem ciekaw co ty masz do powiedzenia o zaginionej.
Barrus uśmiechnął się lekko. Niewiele wiedział o kobietach, ale wiedział, że lubią rozmawiać.
Lirithea D'riais: Agana Temi…
Asari westchnęła i spojrzała w przestrzeń rozciągającą się za oknem.
Lirithea D'riais: Muszę przyznać, że okoliczności jej zaginięcia są niezwykle - jak to ująć - dziwne. Była najlepsza, ale o tym już wiesz. Uważam, że musiało się stać coś naprawdę poważnego, może nawet poważnego w skali Sheparda…
Zamyśliła się na chwilę, a potem wróciła wzrokiem na Barrusa.
Lirithea D'riais: Kiedyś, bardzo dawno temu, była dla mnie idolką. Chciałam być jak ona, myślałam nawet o tym, by zostać Widmem…
Zaśmiała się, kręcąc głową.
Lirithea D'riais: Ale to nie dla mnie - praca dla Rady. Wracając jednak do tematu Agany - może gdzieś w ciemnych zakamarkach Andromedy znajdziemy więcej informacji o niej? W końcu była kapitanem tego gruchota.

Barrus Maurinius: Andromeda należała do Agany? O tym rada zapomniała wspomnieć.
Maurinius zamyślił się na chwilę.
Barrus Maurinius: Jeśli mogę prosić o przysługę. Porozmawiaj o niej z załogą. Tobie zaufają prędzej niż mnie. Tymczasem.
Barrus podszedł do baru i wziął z niego butelkę i dwie szklanki. Jedną położył na stoliku przed kanapą.
Barrus Maurinius: Jahleed wspomniał coś o powitalnej kolacji na moją cześć na pokładzie obserwacyjnym. Na trzeźwo tam nie pójdę.
Po tych słowach widmo nalało sobie brązowa zawartość butelki.
Barrus Maurinius: Za agentów rady. Aby umierali ze starości w swoich łóżkach z pięknymi kobietami u boku.
Barrus wzniósł szklankę do toastu.
Lirithea przyjrzała się badawczo brązowemu płynowi, po czym sama sięgnęła po butelkę i nalała niewielką ilość do drugiej szklanki.
Lirithea D'riais: Niech będzie, za agentów Rady.
Uderzyła lekko szklanką o szklankę Barrusa, obdarowała go uśmiechem i upiła skromny łyk dziwnego, cierpkiego alkoholu.
Lirithea D'riais: Pamiętaj tylko, że nie ma nic za darmo. Przysługa za przysługę.
Po tych słowach puściła oczko do Mauriniusa i dokończyła zawartość swojej szklanki.
Barrus kiwnął tylko potwierdzająco głową.
Barrus Maurinius: Wracam do siebie. Muszę przejrzeć akta od rady. Widzimy się na kolacji.
To ostatnie zdanie było bardziej rozkazem a niżeli pytaniem.

Widmo zrobiło tak jak powiedziało. Barrus włączył komputer pokładowy w swojej kabinie i rozpoczął lekturę, a gdy przyszedł czas udał się na pokład obserwacyjny, gdzie Jahleed planował swoją wielką kolację.
Barrus Maurinius: Oby tylko było tam coś zjadliwego dla Turian.
Powiedział do siebie wychodząc z kabiny ubrany w mundur oficera Hierarchii.
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 17-08-2016 o 19:20.
Baird jest offline