Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2016, 22:43   #23
Baird
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Barrus Maurinius: Ruszajmy. Rada nie płaci nam za gadanie.
Barrus powiedział gdy odchodzili od turiańskiego statku.

Lirithea D'riais: A co, wsadzisz nas wszystkich do izolatki? Nie starczy miejsca. Poza tym jestem ciekawa reakcji tej twojej Rady, kiedy zorientowaliby się, że pałętasz się samotnie po Omedze mimo że przydzielono ci odpowiednich współpracowników, a nam płacą za relaksowanie się na pokładzie Andromedy. Och, muszę przyznać, że ciekawość aż mnie zżera od środka. A was, chłopcy?
Na koniec zwróciła się do Jahleeda i Quina.
Quin: Wiem, że to co powiem, nie jest podobne do Turian, Barrusie, ale musisz zdać sobie sprawę, że do drużyny przydzielono Ci osoby które, z tego czy innego powodu, nie są związane z armią. I nie możesz wpływać na ich zachowanie… poza tą całą izolatką.
Barrusowi nie spodobała się ta pyskówka. Jahleed postąpił źle, co do tego nie było wątpliwości. Liri miała tylko w części rację. Za równo Jahleed jak i Quin mieli turiańskie wyszkolenie. A jeśli chcieli brać udział z zadaniu jakie wyznaczyła im rada, musieli się nauczyć jak wykonywać rozkazy przełożonych, i jak nie gotować zwierzątek ich poprzedników.

Quin: Możesz na przykład przenieść plakietkę sprzed izolatki i przyczepić ją na drzwi pokoju Jahleeda, będzie mniejszy kłopot.
Quin: A co do mnie, będę słuchał Twoich poleceń, tak długo, jak uznam że nie są bezsensowne lub niebezpieczne.
Widmo doceniło pomysł Quina uśmiechem, a na komentarz o poleceniach skinął tylko porozumiewawczo głową. Quin służył w C-Sec więc musiał wiedzieć, że czasem niebezpieczne rozkazy to jedyne rozkazy jakie się otrzymuje. Nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Jahleed Von: … Droga Liritheo … Szanowny Quinie … Dziękuję za wsparcie … i podkreślam: nie jestem przeciw panu, panie Barrusie … Ale z tą izolatką… Cholera, przynajmniej zmieńmy kolor ścian!
Jahleed Von: … A swoją drogą… Chyba znam tego kroganina … Bardzo dobrze znam … czy może właściwiej byłoby rzec… bardzo źle. Byłoby prawdziwym niefartem … gdyby ten brutal rozpoznał moją skromną osobę … wszyscy mielibyśmy kłopoty … Sugeruję byśmy zostali na Andromedzie na kawę lub dwie? … Robię oryginalną palaveńską miacchiato! … Tak, bez ryb z akwarium ... i mechanicznych psów, bardzo śmieszne…
Lirithea powiodła wzrokiem w stronę kroganina maltretującego jakiegoś salarianina.
Lirithea D'riais: Muszę przyznać, że ciekawych masz przyjaciół. Cóż takiego mu zrobiłeś, że chcesz się przed nim chować na pokładzie Andromedy?
Quin: Strzelam, że ugotował jego varrena.
Quin powiedział udawanym szeptem.
Barrus uśmiechnął się tylko na słowa Quina.
Jahleed z zaciekawieniem spojrzał na Quina.
Jahleed Von: … Zapamiętam … gdzieś tu powinno się kręcić kilka … Do rzeczy jednak … Powiedzmy, że to on z jego bratem … wiecie jak to to się mnoży … byli bezpośrednim powodem mojej przeprowadzki … Rozumiecie: krogańskie pojęcie biznesu … Negocjacje ograniczają się do tłuczenia się … głowami, aż druga strona … pęknie, hi hi.
Quin: Kroganie to akurat nie mnożą się tak, jak to wyolbrzymiasz.
Jahleed Von … Czepialstwo to też turiańska cecha rasowa? … Sam wiesz ilu ich jest … Pomimo wysiłku całej Turiańskiej … Hierarchii i genofagium i tak jest ich … cóż, od groma. … W każdym razie, skoro ten tu żyje … i ma się dobrze … Należałoby uważać. … Kapitanie?
Quin wyciągnął pistolet, tak jak we Fluxie na Cytadeli, i spojrzał na Barrusa.
Quin: Może teraz?
Quin: Jakby ktoś się pytał, lubię szybkie rozwiązania.
Barrus Maurinius: Masz rację, Quin, lepiej uderzyć problem od frontu nim ten ugryzie mnie w tyłek. Trzymaj się blisko i czekaj na mój znak.
Barrus podszedł do Kroganina i zapytał salarianina spokojnym tonem,
Barrus Maurinius: Pomóc Ci z tym brutalem?
Kroganin odwrócił się zafrasowany. Zmierzył Barrusa dokładnie wzrokiem z wyraźnym zaciekawieniem, zmrużył oczy. Salarianin zaś wciąż milczał.
Kroganin: No, odpowiedz panu, skoro tak ładnie pyta.
Zanosząc się kaszlem i z trudem łapiąc powietrze, odpowiedział.
Salarianin: Dzięki za pomoc, ale nie trzeba.
W tym czasie Lirithea stanęła tak, by zasłonić przynajmniej częściowo Jahleeda przed ewentualnym dostrzeżeniem przez kroganina.
Jahleed Von: … Co ja tu robię … Mamy działać pod przykrywką … a idziemy na bitkę …
Jahleed zaś starał się właśnie pozostać jak najmniej widocznym.
Quin: Poczekaj chwilę, zagadujemy go, a ty się prześliźnij dalej wraz z L.
Powiedział Quin do volusa.
Quin: Ja też tam podejdę, a wy we dwoje wykorzystajcie sytuację.
Dodając, Quin ruszył aby wesprzeć Barrusa.
Jahleed Von: Boshtet…
Rzekł Jahleed, nie widząc sensu w dalszym stawianiu oporu. Koniec końców, to on był na swoim terenie - a dawni wrogowie mogą być bardziej zainteresowani towarzyszami volusa niż nim samym.

Quin: Wybacz mojemu turiańskiemu koledze, nigdy nie był na Omedze i nie wie jeszcze, jakie panują tutaj zwyczaje.
Quin zagadnął kroganina, po czym szepnął Barrusowi
Quin: Graj wraz ze mną.
Quin: Ale jak widzę, twój salariański kolega nie wygląda najlepiej, może dobrze by było zabrać go do okolicznej przychodni?
Kroganin: Chcesz iść do przychodni?
zapytał salarianina.
Salarianin: Nie. Nie potrzeba.
Kroganin: No widzicie. Nikomu tutaj nie jest potrzebna wasza troska. Możecie zostawić nas samych i iść czynić dobro reszcie Omegi.
Spojrzał ukradkiem na przechodzącą obok parę.
Barrus Maurinius: Nie mam na to czasu. Ty! Spieprzaj stąd.
Barrus powiedział do salarianina.
Barrus Maurinius: A ty.
Barrus popatrzył na kroganina.
Barrus Maurinius: Zejdź mi z drogi.
Barrus podszedł na odległość ciosu do kroganina.
Kroganin popatrzył ze spokojem na kapitana, nie okazując jednak ani krzty strachu, a następnie… usunął mu się z drogi.
Kroganin: Hm… turianin groźny. Turianin niebezpieczny. Nie będę stawał na drodze tak straszliwej personie. Idź dalej, gieroju. Tylko uważaj, bo tacy jak ty na Omedze nie dożywają na ogół lat starczych.
Quin: Wybacz mojemu koledze, przed przylotem tutaj ktoś podał nam na obiad coś… mało zjadliwego, stąd zły humor. A na przyszłość, radzę robić to, co robiłeś, w mniej ruchliwych miejscach, a już zwłaszcza unikać przejść.
Kroganin prychnął tylko na tę uwagę i skinął na salarianina.
Kroganin: Chodź, Paekort, mamy tu wciąż niezałatwione sprawy.
Po czym ruszył wolnym krokiem w kierunku jednego ze statków, a mikry salarianin poczłapał za nim posłusznie, kulejąc na jedną nogę i obdarzając przez chwilę Quina krótkim, zdziwionym spojrzeniem.
Barrus spojrzał na omniklucz po czym skierkował drużynę w stronę najbliższych handlarzy. Po drodze zwrócił się do drużyny.
Barrus Maurinius: Jahleed, na pewno wiesz gdzie tu sprzedają najlepsze bronie i pancerze. Przy okazji możesz popytać o zaginioną asari. Rada dała mi fundusze na misję więc trzymaj 500 kredytów na prezenty dla miejscowych.
Barrus przesłał kredyty na omniklucz volusa.
Barrus Maurinius: Quin ty i Liri sprawdzcie bar w którym pracowała Irarise Meveni. Overmind. Spotkamy się później w Afterlife.
Jahleed Von: … Cóż, rozpytam znajomków … Ale ostrzegam … Kroganin może robić duże problemy … jeśli wiadomość o moim przybyciu … rozniesie się.
Barrus Maurinius: Spokojnie Jahleed, obronię cię.
Barrus powiedział żartując.
Barrus Maurinius: Po drodze możesz mi opowiedzieć z kim miałem nieprzyjemność i jak duże mogą być te problemy.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline