Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2016, 23:21   #25
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
[media]http://www.torfrick.com/images/EscapepodScene.jpg [/media]

Cała maszyneria mająca zwolnić kapsuły ratunkowe poszła w ruch. Nim jeszcze Yrthun wystrzelił ze swojej broni usłyszał zgrzyt mechanizmów. Kolejny alarm rozległ się ubarwiając jeszcze bardziej atmosferę na mostku. Zostali już tylko martwi i nieprzytomni, którym już nie było jak pomóc. Nie wszystkich da się uratować.
Widmo wycelował i ruszył w kierunku rufy. Strzał zdezintegrował spory płat ściany. Kosmiczna próżnia zachłannie zaczęła zabierać wszystko to z wnętrza, co nie było dość mocno przymocowane do ścian. Cała zabawa by przeżyć ten moment polegała na tym by nie uderzyć w nic w trakcie tego lotu. Widmo wiedział, że jego lekki pancerz jest szczelny i zapewnia mu odpowiednią mieszankę powietrza na tyle długo, że prędzej by umarł z pragnienia. To wszystko w teorii oczywiście, bo kosmos był pełen śmieci, które w każdym momencie mogły w ciebie wlecieć z niewyobrażalną prędkością.

Szczęście, że miał jeszcze tarcze. A gdyby w dzieciństwie posłuchał matki to mógłby teraz jeszcze włączyć barierę.

Lecz nie posłuchał jej.

W mgnieniu oka wyciągnęło go na zewnątrz statku. Z olbrzymią prędkością zaczął oddalać się od Koryfeusza. Z każdą chwilą miał co raz lepszy widok na statek. Hologram przesłany mu przez Zayn nie kłamał, zniszczenia rzeczywiście były olbrzymie i z tej perspektywy statek wyglądał upiornie. Niczym jeden ze spaczonych tworów Żniwiarzy.

Wtem wydawało się, że Koryfeuszem zatrzęsło. A może tylko wydawało mu się?
Widmo przyjrzał się uważnie i dostrzegł blady rozbłysk. Po nim, nastąpiło rozerwanie statku. Wszystko w totalnej ciszy, bez spektakularnych wybuchów jakimi karmią swoich widzów twórcy widów na ekstranecie.

.. :: :: :: :: ..

Dryfował już jakiś czas i jedynie cisza mogła mu towarzyszyć. Mówi się że człowiek w zupełnej ciszy wytrzyma 45 minut. Badania dowodziły, że turianie już po pół godzinie mieli dość.
Yrthun był już w przestrzeni kosmicznej od około godziny, oczekując aż ekipa z Tarquina znajdzie go i zgarnie w Kodiaka. Lecz nie zwariował od ciszy. Zwyczajnie czas poświęcił na odsłuchanie składanki starej dobrej muzyki z Ziemi.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=U3sMjm9Eloo [/media]

.. :: :: :: :: ..

[media]http://img12.deviantart.net/f3f1/i/2016/093/6/a/van_by_nach77-d9xmpat.jpg [/media]

- Zayn do Widma - usłyszał w swoim komunikatorze. Pomoc przyszła wraz z towarzystwem uroczej turianki.
- Przygotuj się na przejęcie
Wrota pokładu Kodiaka rozsunęły się ukazując jego wnętrze. Z niego wyłoniły się dwie sylwetki turian, które wybiły się z transportowca i zaczęły zmierzać w jego kierunku. Bardzo precyzyjnie udało im się dotrzeć do “rozbitka” i dopiero na sam koniec użyli drobnych silników w skafandrach by wyhamować przed tuż przed nim. Pochwycili go za ramiona i zaczęli wracać z powrotem ku Kodiakowi.

.. :: :: :: :: ..

Kurs powrotny na Tarquina nie należał do najprzyjemniejszych. Wysiłek jaki włożył w misję, zmęczenie używaniem biotyki oraz uderzenie na koniec które go przymroczyło teraz dawały o sobie znać w postaci tępego bólu w skroniach i lekkich mdłościach.
Ekipa na Kodiaku szczęśliwie milczała i tylko co chwilę zerkali w jego kierunku. Niektórzy wyraźnie powstrzymywali się, żeby nie zacząć zadawać pytań.
Zayn za to stała prz pilocie, ale z raz czy dwa Yrthun wyłapał jej spojrzenie, które kierowała w jego stronę.

.. :: :: :: :: ..

Po dotarciu na Tarquina Widmo wciąż trzymając fason, niby od niechcenia, ale pozwolił się zaprowadzić się do ambulatorium. Zayn osobiście tego dopilnowała. Tam po dokładnych badaniach pokładowy lekarz nafaszerował go koktajlem leków, po którym zemdliło go jeszcze bardziej. Na szczęście nie aż tak jak to miało miejsce po przeteleportowaniu go na pokład Koryfeusza.

- Zebraliśmy już prawie wszystkich rozbitków - odezwała się Zayn gdy już stali przed wejściem do jego kajuty. - Proszę odpocząć - dodała nie kryjąc ciepłego tonu i zostawiła go samego. Yrthun nie czuł się na siłach by próbować wyciągać z niej jakiekolwiek informacje, a łóżko w jego kwaterze było jedynym czego w tym momencie potrzebował. No i lekarz przestrzegł że jak z własnej woli nie odpocznie to osobiście go do tego dopilnuje.

Ledwo drzwi się za nim zamknęły a rozbłysł ekran na jednej ze ścian. Powitała go znajoma twarz.

- Dasz wiarę? - Kentin nie mógł przestać się śmiać. - Tellis po twojej akcji naskarżył prosto do generała - ciężko było turianinowi określić z kogo człowiek miał taki ubaw.
- Masz przerąbane Yrthun... - przynajmniej długo nie musiał czekać w niepewności. - Na twoim miejscu już bym szukał miejsca, żeby się ukryć. Odradzam Omegę. Ojciec cię tam znajdzie - kolejny spazm śmiechu napadł Kentina.

Jakby tego było mało ktoś zapukał do drzwi.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline